Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Renault Clio - Malusie kombi

Pisałem już, że małe kombi są bez sensu. Mea culpa, biję się w pierś. Małe kombi mają sens, skoro ktoś je produkuje, a ktoś inny kupuje. W takim razie z zupełnie innym podejściem zasiadłem za wolantem Renault Clio Grandtour, czyli po prostu kombi.

Pierwsze, co rzuca się w ręce, a co absolutnie nie rzuca się w oczy, to maluteńkie przełączniki przy kierownicy. Zarówno od wycieraczek, świateł, jak i kierunkowskazów. Są tak mikroskopijne, że niemal nie da się nimi kręcić. Ale rozumiem zabieg projektantów, są dostosowane do pokrętła radia, którym powinno się sterować za pomocą pincety.

Tylko z kratą
Wersja, którą jeździliśmy, nie była z kratą. To dobrze, bo przez to może w pełni pokazać, co potrafi 439-litrowy bagażnik. Ale my mieliśmy samochód tylko do krótkiego testu, natomiast kiedy byłbym fleet managerem, miałbym w głębokim poważaniu pojemność bagażnika. Wybrałbym wersję z kratą, ale za to tańszą o 22%, co przy cenie za ten model 56 tys. zł daje już całkiem pokaźny wynik. Tylko skoro kupuję kombi praktycznie bez bagażnika, to po co kupować kombi. Lepiej wziąć klasycznego hatchbacka z odliczeniem VAT. To jasno pokazuje, że małe kombi są bez sensu? Nie, to pokazuje, jak idiotyczne są przepisy w tym kraju. Niemal tak samo, jak maluteńkie pokrętła w Clio.

Nawet ładne
Wiem, że nie jest to określenie fachowe, ale szczere i najdokładniej oddające to, co czuje się patrząc na Renault Clio. Jest to nawet ładny samochód, który nie rzuca na kolana, ale ma swój styl. W wersji Grandtour jest oczywiście brzydszy, za sprawą monstrualnego kupra. Wrażenie monstrualności tylnej części potęgują światła, które nie zachodzą na klapę bagażnika, przez co ta wydaje się być jeszcze większa, niż jest w rzeczywistości.
Zasiadamy we wnętrzu. Nie będę się pastwił nad pokrętłami, bo te takie są. Pierwsze wrażenie, które dominuje po zajęciu miejsca za kierownicą, to zbyt wysoka pozycja. Nawet jeżeli fotel obniżymy maksymalnie i tak siedzi się zbyt wysoko. Reszta dobrze znana z innych modeli Renault. Pochylone zegary, lekko wybrzuszona centralnie deska rozdzielcza i odrobinę za duża kierownica. Na pewno nie będziemy narzekać na brak miejsca nad głową i w okolicach barków. Także z tyłu ciekawie zaprojektowano przestrzeń, chociaż wciąż jest to samochód segmentu B.

Clio z tym silnikiem oferuje kierowcy dwa warianty. Zero dynamiki i duże spalanie albo odrobinę dynamiki i bardzo duże spalanie.

Gdyby...
...tylko małe Renault tak nie tłukło. Dobrze dobrany układ wspomagania pomaga precyzyjnie omijać dziury, a kiedy nam się to nie uda, to zawieszenie też spokojnie daje radę i tłumi w miarę możliwości wszystkie nierówności. Nawet niewielki, bo zaledwie 85-konny, silnik benzynowy o pojemności 1,2 l robi, co może, żeby Clio dodać dynamiki. Ale wszystkie te wysiłki na nic, bo Clio tłucze. Nie wiadomo dokładnie co, ale coś tłucze. Gdyby tylko wyeliminować tę przypadłość, to całkiem fajne miejskie auto z bagażnikiem. Tylko czy małe kombi mają sens?

Renault_Clio_Estate_1-2

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Renault Clio Kombi

Gdzie: Tomaszów Mazowiecki

Kiedy: 14 III 2010

Ile: 1230 km

Przeczytaj również
Popularne