Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Konkurs

Porsche Panamera - Pełne zatracenie

Jeśli sportowe limuzyny Audi i Mercedesa wydają się plebejskie, Aston Martin Rapide zbyt arystokratyczny, a Maserati Quattroporte festyniarski, to wybór samochodu jest prosty. Pozostaje kupić Panamerę. Porsche Panamerę.

Dla klientów, którzy chcą się cieszyć z posiadania czteroosobowego Porsche, a nie potrzebują samochodu osiągającego setkę w pięć sekund, producent przygotował w tym roku tańszą wersję Panamery. W odróżnieniu od debiutujących rok temu modeli S i 4S nowy wariant – Panamera 4 – ma blok silnika skrócony o dwa cylindry, o 100 KM mniejszą moc, no i kosztuje o 22 tysiące euro mniej. Ale nasz test potwierdza, że to nadal Porsche pełną gębą.

Zazdrość
Panamera wyglądem przypomina nieco napompowaną i wydłużoną o 40 cm dziewięćsetjedenastkę. Zachowała jednak charakterystyczne od 60 lat kształty, dzięki którym tego Porsche nawet największy ignorant nie pomyli z żadną inną marką. Panamera 4 nie jest ani coupé, ani sportową limuzyną. To całkiem proporcjonalny pięciodrzwiowy hatchback o ponadprzeciętnej szerokości i bardzo niskim nadwoziu – 142 cm wysokości – dla czterech pasażerów. Wsiadanie i wysiadanie z tego samochodu, podobnie jak w samochodach sportowych, wymaga ekwilibrystyki. Panamera nie sprawdzi się więc jako pojazd dla celebrytów wysiadających w błysku fleszy na czerwonym dywanie. Samochód nie ma takich aspiracji, za to daje coś, czego nie potrafi żadna nobliwa limuzyna – frajdę ze sportowej jazdy.
Wnętrze Panamery jest tak przepysznie wykończone skórą, pełne charakteru i wysmakowanych detali, że zasiadania w tym aucie zazdrościmy sami sobie. Mnogość przycisków przytłacza, ale tylko przez chwilę. Zaraz okazuje się, że obsługa pojazdu jest niezwykle prosta i intuicyjna. Tu niemal z każdego detalu sączy się historia sportów motorowych. Zamontowano świetnie wyprofilowane kubełkowe, sportowe siedzenia, te same z przodu, jak i z tyłu. Pasy bezpieczeństwa są w jedynie słusznym czerwonym kolorze. Fotele osadzono bardzo nisko wokół potężnego tunelu środkowego, ale na brak miejsca nie można narzekać. Ze sportem kojarzy się umieszczenie stacyjki z lewej strony kolumny kierownicy oraz stopera w centralnym miejscu na desce rozdzielczej. Niestety, zamiast dźwigni hamulca ręcznego zamontowano elektryczny hamulec niczym w Renault. Panamera jak na pojazd o sportowych aspiracjach jest całkiem praktyczny za sprawą bagażnika o pojemności 445 litrów, który po złożeniu oparć tylnych foteli możemy powiększyć do 1263 litrów.

Łatwość, z jaką Porsche przyśpiesza, ćwiczy w nas siłę charakteru i uczy samokontroli. Nie sztuką jest Panamerą się rozpędzić, sztuką jest beztroskiemu przyśpieszaniu nie ulec.


Lenistwo
Pozycja kierowcy za sterami Panamery jest na tyle niska, że trudno mu wyczuć, jak długą maskę ma przed sobą. Ograniczoną widoczność mamy także przez tylną szybę. W Panamerze montaż opcjonalnego asystenta parkowania z kamerą cofania jest koniecznością. Co ciekawe, obraz z kamery, przekazywany na centralny wyświetlacz, jest widoczny nawet podczas wolnej jazdy do przodu.
Przekręcamy kluczyk, i słyszymy mocno stłumione basowe brzmienie silnika V6 o mocy 300 KM, któremu nieco brakuje do donośnego pomruku modeli coupé ze stajni Porsche. Panamera ma dwie twarze. Przy muskaniu pedału gazu zachowuje się jak ociężała i senna limuzyna. Seryjna funkcja start-stop wyłącza silnik podczas postoju po naciśnięciu hamulca. System ten działa szybko i niezauważalnie, jednak nie kojarzy się z autem o sportowych aspiracjach. W Porsche po mocnym naciśnięciu gazu oczekujemy ryku silnika i skoku do przodu. W tym samochodzie, niczym w aucie miejskim, najpierw posłusznie uruchamia się silnik i dopiero potem następuje spontaniczna reakcja.

Beztroska
Na szczęście, system start-stop możemy wyłączyć (nie jest to możliwe w wersji z przekładnią manualną) naciskając przycisk Sport lub Super Sport. Po ich naciśnięciu zmienia się dynamika silnika, ustawienia pracy skrzyni biegów oraz charakterystyka zawieszenia. Podczas gdy standardowo Panamera zawsze rusza z dwójki, w trybie Super Sport uaktywnia się pierwszy bieg. Rewelacyjna pewność prowadzenia i precyzja układu kierowniczego Panamery to standard dla wszystkich modeli Porsche. Kierowca prowadzi ten pięciometrowy samochód z taką łatwością i pewnością, jakby jechał autem o co najmniej metr krótszym, a wrażenie to się pogłębia, im szybciej jedziemy i pokonujemy zakręty. Za kółkiem tego auta szybko pierzchają codzienne troski, a każdy szybciej pokonany zakręt sprawia wiele radości. W Panamerze ubywa nam lat. I to na tyle szybko, że w pewnym momencie czujemy się za jej sterami jak mali, beztroscy chłopcy. Dynamika Panamery 4, choć przyzwoita jak na segment premium (pojazd osiąga setkę po 5,8 sekundy), na tle sportowych coupé Porsche czy nawet Panamery S wypada blado. Fani dziewięćsetjedenastki po paru kilometrach jazdy Panamerą 4 będą kręcić nosem. Ale tylko oni.
Reaguje perfekcyjnie zawieszenie. Podczas pokonywania nierówności milczy jak grób i jest przy tym zadziwiająco komfortowe. To zasługa opcjonalnych regulowanych trzystopniowo amortyzatorów o zmiennej sile tłumienia i aktywnych stabilizatorów. Możemy zamówić również zawieszenie pneumatyczne.


Testowaną Panamerę wyposażono w 7-biegową skrzynię dwusprzęgłową PDK, ale możemy zamówić wersję z sześciobiegową przekładnią manualną. Mimo niższej o 10 tys. euro ceny, klienci wybierają ten drugi wariant bardzo rzadko. Nic dziwnego. W wersji manualnej, jeśli pomyślisz o zmianie biegu, to w wariancie ze skrzynią PDK w tych samych warunkach najpewniej zmiana biegu odbyła się chwilę wcześniej, i to o dwa przełożenia. Do tego przyśpieszenia tej wersji są znacznie lepsze niż w wariancie manualnym, a zużycie paliwa jest przeciętnie dwa litry na setkę niższe.

Nieumiarkowanie
Panamera 4, mimo potężnych rozmiarów, kosztuje mniej niż najtańsza 911. Lista opcjonalnego wyposażenia jest bardzo długa i gdybyśmy się starali wzbogacić auto o większość opcji, to niechybnie podwoilibyśmy cenę samochodu. Tylko ceramiczne hamulce kosztują tyle co nowa Škoda Fabia. Już liczba materiałów i drewna, jakie możemy zamówić, może przyprawić o zawrót głowy. Na liście opcji znajdują się również elementy, które powinny znajdować się w standardzie. Na przykład wycieraczka tylna, która wymaga dopłaty 1,6 tys. zł, emblemat Porsche tłoczony na zagłówkach przednich foteli to kolejne 1 tys. zł, a czerwone pasy bezpieczeństwa – 2 tys. zł.
Panamera 4 wzorowo łączy cechy praktycznego hatchbacka ze sportowym duchem marki Porsche. Jednak ten, kto oczekuje, że Panamera 4 to pięciodrzwiowa dziewięćsetjedenastka, będzie zawiedziony. Więcej sportowych emocji zapewnią znacznie droższe wersje S lub 4S, a najlepiej turbo.
Względnie tania Panamera 4 ma coś, czego brakuje porównywalnym pojazdom. Nawet w takim wydaniu tego samochodu kierowca i pasażerowie czują się choć przez chwilę elitą tego świata. Panamera wzbudza respekt i ma wyrazisty styl, który sprawia, że przyciąga znacznie więcej powłóczystych spojrzeń niż większość nijakich niemieckich czy japońskich, a niewiele tańszych, limuzyn. O nich za parę lat nikt nie będzie pamiętał, a dowolny model Porsche nadal będzie budził emocje. I w tym tkwi siła marki z sześcioma rogami jeleni na masce.

Kto testował: Przemysław Dobrosławski

Co: Porsche Panamera

Gdzie: Warszawa

Kiedy: 4 IX 2010

Ile: 299,9 km

Przeczytaj również
Popularne