Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Peugeot iOn - Elektryczna nowinka

Samochód elektryczny nawet obecnie kojarzy się wielu osobom z pojazdami wyjętymi z powieści sciencefiction – o dyskusyjnej formie i wątpliwej funkcjonalności. To jednak przeszłość, czego najlepszym przykładem jest Peugeot iOn. „Lwiątko” nie tylko praktycznością dorównuje spalinowym odpowiednikom, frajdą z jazdy wręcz bije je na głowę.

Jednobryłowe, wąskie i wysokie nadwozie iOna budzi skojarzenia z miejskimi toczydełkami rodem z Japonii. Trop jest trafny, ponieważ bazą do budowy iOna oraz bliźniaczych konstrukcji, czyli Citroëna C-Zero i Mitsubishi I-Miev, był spalinowy Mitsubishi i produkowany od 2006 roku. W porównaniu z europejskimi autami miejskimi, iOn jest przeciętnie kilkanaście cm węższy (147,5 cm), ale pod względem wysokości nadwozia bliżej mu do minivanów (161 cm). Mimo długości 347 cm, iOn jest ciężki – 1120 kg. To zasługa 230-kilogramowego zestawu akumulatorów o pojemności 16 kWh, umieszczonych pod podłogą kabiny. Nie ograniczają więc one funkcjonalności wnętrza. W odróżnieniu od dawcy nadwozia, w aucie elektrycznym silnik o mocy 49 kW (67 KM) umieszczono przy tylnej osi i napędza on koła tylne.

Wąsko i wysoko
Kabina iOna jest tylko czteroosobowa z racji wąskiego nadwozia. Kierowca opiera się lewym ramieniem o drzwi, a z przodu i z tyłu nie mamy za wiele miejsca na nogi. Nad głowami jest go aż nadto. Zajęcie dobrej pozycji w fotelu kierowcy ułatwia standardowa regulacja wysokości fotela. Zza kółka kierowca ma świetną widoczność we wszystkich kierunkach, w czym pomagają również duże lusterka boczne. Niestety, czujników parkowania nie ma nawet w opcji. Na tle miejskich samochodów iOna pozytywnie wyróżniają niezłej jakości, choć twarde, plastiki, dobra jakość montażu oraz bogate wyposażenie standardowe jak na segment A. Oprócz sześciu poduszek powietrznych, klimatyzacji i ESP, znajdziemy w wyposażeniu łącze Bluetooth, gniazdo USB czy pełną elektrykę szyb i lusterek. Dokupić możemy np. system nawigacji czy podgrzewany fotel. Obsługa samochodu jest bezproblemowa. Zestaw zegarów różni się od tych w klasycznych pojazdach spalinowych zamontowaniem bardzo przydatnego wskaźnika aktualnego poboru i odzyskiwania energii. Szkoda, że regulacji ustawień radia nie możemy dokonać z kierownicy, a wejście USB umieszczono w mało intuicyjnym miejscu – głęboko pod środkową konsolą koło łydki kierowcy. Również siedzenia mogłyby być wygodniejsze, choć przy jeździe na krótkich dystansach, do jakich stworzono iOna, może nam to nie przeszkadzać. Dzielone oparcie tylnej kanapy da się niezależnie pochylać. Przy komplecie pasażerów mamy do dyspozycji niewielki bagażnik o pojemności 168 litrów, który opcjonalnie (sic!) może być zasłonięty pokrywą z tworzywa. IOn będzie również dostępny jako dwuosobowy van, jednak jego ładowność, identyczna jak wersji 4-osobowej, jest niewielka – 330 kg.

Dziś inwestycja w pojazdy elektryczne w Polsce oznacza wielką determinację i użycie solidnej ilości sosu marketingowego, by ten zakup później uzasadnić przed księgowymi i klientami.


Trochę frajdy
Prowadzenie iOna jest prostsze i wygodniejsze, a jazda nim daje więcej frajdy niż w spalinowych odpowiednikach. Po pierwsze, dźwignia trybu jazdy wygląda i działa identycznie jak w samochodach z automatyczną skrzynią biegów. Korzystamy więc z dwóch pedałów: gazu i hamulca. Po drugie, maksymalny moment obrotowy 180 Nm jest dostępny natychmiast po naciśnięciu pedału gazu. W rezultacie samochód przyśpiesza bardzo żwawo, szczególnie przy prędkościach do ok. 60 km/h. IOn osiąga setkę w 15,9 sekundy i może jechać maksymalnie 130 km/h. W czasie jazdy towarzyszy nam cały czas nienaturalna cisza, choć wraz ze wzrostem prędkości coraz bardziej zakłóca ją szum opon oraz wiatru owiewającego nadwozie. W czasie postoju jedyną oznaką, że pojazd pracuje, jest świecąca w zestawie zegarów lampka Ready. W odróżnieniu od aut spalinowych, iOn wyróżnia się wyraźną reakcją na odpuszczenie pedału gazu. Wówczas następuje mocne wytracanie prędkości, niczym w rowerach z włączonym dynamem. Za ten efekt odpowiedzialny jest generator, który odzyskuje wówczas oraz podczas hamowania energię. IOn w ruchu miejskim okazuje się wyjątkowo poręczny i zwrotny dzięki małej średnicy zawracania – 9 m. W zakrętach samochód zachowuje się nieco inaczej niż spalinowe maluchy, ponieważ przednia oś jest mało obciążona (silnik z tyłu). Przy szybszym ich pokonywaniu wysokie nadwozie jest dość skutecznie stabilizowane przez bardzo ciężkie akumulatory pod podłogą. Jednak rzut oka na wąskie i małe koła szybko ostudzi zapędy kierowcy do gwałtownych skrętów w czasie jazdy. Rezerwy możliwości zawieszenia są ograniczone, ale komfort jazdy w ruchu miejskim można uznać za wystarczający.

No to żółwik
Zasięg oceniany przez producenta na 150 km to mrzonka. Przy normalnym użytkowaniu i korzystaniu z klimatyzacji prądu starczy na około 80 km. Podobny styl jazdy, ale z wyłączoną klimatyzacją, pozwoli nam przejechać ok. 100 km na jednym ładowaniu. Jeśli jednak postanowimy wyłączyć klimę oraz nie będziemy wykraczać poza zielone pole Eco na wskaźniku aktualnego poboru, korzystając równocześnie z podstawowych zasad eco drivingu (m.in. łagodnego rozpędzania i hamowania auta), jesteśmy w stanie uzyskać zasięg ok. 130 km.
Gdy przeholujemy i zniknie nam ostatnia kreska energii, na wskaźniku naładowania pojawia się logo żółwika, które oznacza automatyczne wyłączenie niektórych urządzeń (np. klimatyzacji), powolny spadek napięcia i coraz większą ociężałość pojazdu aż do jego zatrzymania.
IOn ma dwa niezależne gniazda ładowania umieszczone po obu stronach nadwozia, przypominające z zewnątrz klasyczne wlewy paliwa. Jedno z nich służy do ładowania ze standardowego gniazdka 230V (16A), a drugie do korzystania z szybkiej ładowarki 330V (125A). W pierwszym trybie ładowanie z gniazdka domowego trwa ok. sześciu godzin, a przy użyciu szybkiej ładowarki już po półgodzinie mamy akumulatory naładowane w 80%. Tyle że punkty szybkiego ładowania 330V mają się pojawić w Polsce dopiero pod koniec tego roku. Koszty eksploatacji iOna są niskie, bo jedno ładowanie akumulatorów o pojemności 16 kWh kosztuje nas ok. 8 zł.

Dedykowany dla firm
Bardzo wysoka cena iOna – ok. 145 tys. zł brutto – to podstawowa bariera większej popularyzacji tego samochodu. Importer nie ukrywa, że plan sprzedaży to zaledwie kilkanaście sztuk w tym roku.
W polskich realiach inwestycja w zakup pojazdu elektrycznego z racji braku jakichkolwiek dotacji, ulg nie ma szans się zwrócić. Jednak elektrycznym Peugeotem, podobnie jak bliźniaczym Mitsubishi I-Miev, są zainteresowane przedsiębiorstwa, dla których zakup pojazdu ekologicznego ma służyć wyłącznie promocji i budowaniu pozytywnego obrazu firmy, a nie obniżce kosztów. IOn jest oferowany w formie leasingu lub wynajmu przez firmy leasingowe i CFM. PSA Finance w ofercie dla firm postawił sobie ambitny cel, aby całkowity koszt utrzymania samochodu elektrycznego był zbliżony do samochodu konwencjonalnego. Firma proponuje klientom wynajem samochodu w pełnym zakresie (samochód + bateria + utrzymanie) lub też jego zakup, wraz z baterią, w leasingu. Wówczas rata miesięczna wynosi ok. 2 tys. zł netto, przy pięcioletnim okresie spłaty. Dokładna wysokość rat jest, oczywiście, zależna od indywidualnych rozmów z klientami czy np. deklarowanej wpłaty wstępnej. Samochód możemy też wynająć w firmie e+, która jako pierwsza w Polsce zamówiła kilka egzemplarzy iOna.

Kto testował: Przemysław Dobrosławski

Co: Peugeot iOn

Gdzie: Warszawa

Kiedy: 25 V–1 VI 2011

Ile: 310 km

Przeczytaj również
Popularne