Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Konkurs

Nissan - Qashqai crossover

To nie nazwa indiańskiego szamana. To absurdalny pomysł koncernu, który nie mógł się powieść i powiódł się. Ale nie ma się czemu dziwić. Nissan produkuje ultrasportowego GTR-a, najlepszego vana na świecie – NV 200 i idiotyczną Tiidę. Portfolio szaleńca.

Dlaczego więc nie zrobić obłego samochodu, zawiesić go odrobinę wyżej, nazwać egzotycznie i wmówić ludziom, że jest super. Na koniec trzeba jeszcze wesprzeć się sloganem, że jest miastoodporny. I jeszcze, co prawda bez przekonania, ale byłbym w stanie zrozumieć fenomen auta na Q, gdyby 90% sprzedanych egzemplarzy miała napęd na wszystkie koła, ale nie, 90% to ośka. Od premiery w marcu 2007 roku sprzedało się 500 tysięcy samochodów. Czas najwyższy na lekkie zmiany.

Wygląd auta na Q
Dobra, to zgadujemy, co zmieniono. Grill? Światła? Zderzak? Maskę? Błotniki? Brawo! Dokładnie te elementy są w aucie na Q nowe. Do tego, a jakże, w palecie kolorów pojawiły się dwa nowe, czerwony i szary, i dwa nowe wzory felg aluminiowych. Czyli klasyka zmian. Obniżono nieznacznie współczynnik oporu powietrza, ale projektantom z Nissana udało się coś, co wcale nie jest takie oczywiste. Druga generacja jest ciekawsza od pierwszej. Stawiając obok siebie starego i nowego Qasqhaia, nie mamy wątpliwości, który z nich jest następcą którego.
Podobną konsekwencję widać we wnętrzu. Bez szalonej rewolucji, ale z dostateczną dawką odwagi. Bardziej eleganckie zegary, przeprojektowany wskaźnik paliwa i temperatury silnika, inny ekranik komputera pokładowego. Nowa tapicerka, nowe schowki i lepsze wyciszenie wnętrza. Szkoda tylko, że w bezstresowym przemieszczaniu ludziom o ponadprzeciętnych rozmiarach siedzenia przeszkadza zbyt wąski fotel i pedały, umieszczone jeden przy drugim. Jak klawisze w fortepianie.

Eco Q
Wraz z pojawieniem się odświeżonej wersji do oferty wkroczył Pure Drive. Pod maską 1.5 dCi. Dobrze znana jednostka o mocy 106 KM. Dzięki klasycznym zabiegom, m.in. obniżenie masy, ekologiczne opony, lepsza aerodynamika i dłuższe przełożenia w skrzyni biegów, obniżono emisję ze 137 do 129 g/km. Świata to od ocieplenia nie ocali, ale pozwoli zachować czyste sumienie tym, którzy takie auto kupią.

Coś o silniku Q
Wybór, jeżeli chodzi o silniki się nie zmienił. Rozkład sił w odwiecznej walce: diesel czy benzyna, wynosi dwa na dwa. 1.6 i 2.0 odpowiednio 115- i 140-konne benzynowe i 1.5 i 2.0 dCi. 106 i 150 KM. W obu najmocniejszych wersjach dostępny jest napęd All-Mode. Koszt to 8 tysięcy. Jaki jest sens kupowania podwyższonego auta z napędem na jedną oś? Dla mnie żaden. Podstawową wersję wyposażenia z najsłabszym silnikiem benzynowym można kupić za 67 700 zł. Diesel w tym samym wyposażeniu to dodatkowe 9 tysięcy. Najdroższy jest Q w wersji Tekna ze 150-konnym turbodieslem. 113 tysięcy to sporo, a do tego trzeba doliczyć napęd na wszystkie koła.

Podwyższony prześwit i miastoodporność mają sens tylko w połączeniu z napędem na obie osie. Jednak Q sprzedaje się głównie z napędem na jedną. Równie sensownie byłoby kupić GTR-a ze 106-konnym dCi.

Q i Kraqw
Zgubiliśmy się podczas jazd testowych po Krakowie. Niby nic w tym dziwnego, bo nie jest to ani moje rodzinne miasto, ani mojego pilota. Gorzej, że zgubiliśmy się już podczas pierwszego manewru. Ale szybko pogodzeni ze zgubieniem postanowiliśmy rozkoszować się miastoodpornością naszego Q. Najmocniejszy w ofercie 150-konny silnik w połączeniu z napędem na wszystkie koła i manualną skrzynią biegów to optymalna opcja, szczególnie, jeżeli nie musimy za nią płacić. Szkoda tylko, że fotel jest dość wąski, a pedały umieszczone obok siebie bardzo blisko. To przeszkadza. Podobnie jak wysoka pozycja za kierownicą. Siedzisko mogłoby być szersze i głębsze.
W porównaniu do poprzedniej wersji, zmieniono charakterystykę zawieszenia, teraz auto jest bardziej sztywne i faktycznie lepiej wyciszone. Miastoodporność jest wspomagana przez kamerę cofania i wysoki prześwit. To pomaga parkować w korkach i lekceważyć przynajmniej niektóre pozimowe dziury.
I jedyny problem z Q jest taki, że trochę nie wiadomo, co tak naprawdę jest jego siłą. Ale dopóki się sprzedaje i jest miastoodporny, a nie klientoodporny, o takie szczegóły nie trzeba się martwić.

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Nissan Qasqhai

Gdzie: Kraków

Kiedy: 28 IV 2010

Ile: 70 km

Przeczytaj również
Popularne