Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Mitsubishi Lancer

Słysząc Mitsubishi Lancer, większości osób natychmiast staje przed oczyma Evo. Przeszło 300 KM, napęd na cztery koła, spojlery, sport na najwyższym poziomie. Przedstawiam więc jego brata: Lancera Sedan z silnikiem 1.5. Z jednej strony, jak to w rodzinie – podobny, Z drugiej – jak to w rodzinie – zupełnie inny.

Porównań do mocniejszego brata nie da się uniknąć. W gruncie rzeczy jest to przecież ten sam samochód: to samo nadwozie, ten sam sportowy kształt i agresywnie zmrużone oczy, podobne wnętrze, ta sama nazwa. Jedno i drugie to Lancer. A z drugiej strony – zupełnie inny zespół napędowy, zawieszenie, hamulce, wyposażenie, czyli wszystko, co czyni samochód takim, jakim jest. Tak naprawdę należy traktować go jako zupełnie inne auto, niemające nic wspólnego z wersją Evolution,

Impreza na półtora litra
Najpierw silnik, czyli to śmieszne (w porównaniu do brata) 1.5 litra, dające mu żałosne 109 koni mechanicznych mocy. Jeśli jednak zapomnimy o Evo, a porównywać auto będziemy raczej z jemu podobnymi, silnik robi bardzo dobre wrażenie. Główny powód, dla którego kupuje się auto z takim silnikiem, to oszczędność. I tu Lancer sprawdza się znakomicie. Auto uparcie nie chce dużo palić. Czy to w trasie, czy w mieście, zadowala go około 8 litrów benzyny na 100 km i nawet przy dynamicznej i bardzo mało oszczędnej jeździe spalanie nie bardzo chce skoczyć powyżej 9 l. Z drugiej strony, dynamika, jaką samochód oferuje, może i powalająca nie jest, ale lepsza, niż może się pochwalić niejedno auto z silnikiem 1.6. Ogólne wrażenie jest takie, że jest to bardzo wydajna jednostka napędowa, stanowiąca udany mariaż oszczędności i przyzwoitych osiągów.

Lancer Sedan to bardzo przyjemne auto do codziennej jazdy, podszyte nutką sportowego charakteru. On siedzi w samej istocie samo- chodu i faktycznie ma coś wspólnego z prawdziwym sportem, a nie tylko ze stylistyką.


Dobrze się prowadź
Jeśli chodzi o prowadzenie, znowu – nie jest to Evo, ale jednak czuje się, że coś go z tym autem łączy. Zawieszenie, nieco sztywniejsze niż w autach tej klasy bywa, powoduje, że Lancer nieźle trzyma się drogi i naprawdę zachęca do szybszej jazdy. Samochód bardzo przyjemnie daje się ustawiać bokiem (oczywiście na torze i jeśli uprzednio wyłączymy ASC – ale wyłącznik jest i szczęśliwie po jego użyciu systemy zupełnie przestają się wtrącać), a jak już zaczniemy się bawić w jazdę bokami, docenimy też stosunkowo duży kąt skrętu kół i bardzo wygodnie umieszczony ręczny hamulec o niewielkim skoku. Niezależnie od wersji, Lancer jest jednak zawsze samochodem o sportowym charakterze, co daje się zauważyć i odczuć. Auto zachęca do szybszej jazdy, nawet jeśli pod maską tej dynamiki nie ma tak dużo. Prowadzi się pewnie i precyzyjnie. Wnętrze też ma w sobie pewną sportową ergonomię – wszystkie przyrządy są pod ręką. Nic, co mogłoby przeszkadzać.

Sportowy genotyp
Kolejna ważna różnica między braćmi Lancer to cena – i tu Lancer Sedan oczywiście bije swojego sportowego brata na głowę, bowiem auto w opisywanej wersji można kupić już od 52 tys. złotych, czyli prawie cztery razy taniej, co czyni go jak najbardziej osiągalnym dla tak zwanego zwykłego śmiertelnika.
Lancer Sedan to bardzo przyjemne auto do codziennej jazdy, podszyte nutką sportowego charakteru. To modny frazes, ale w Lancerze jako jednym z niewielu aut sportowy charakter nie polega na wierconych pedałach i aluminiowym wykończeniu wnętrza. On siedzi w samej istocie samochodu i faktycznie ma coś wspólnego z prawdziwym sportem, a nie tylko ze stylistyką.
Lancer jako auto flotowe? Dlaczego nie! Auto na pewno dobrze się prezentuje, jest ekonomiczne i w rozsądnej cenie, a do tego przyjemnie się nim jeździ. A przez oczywiste skojarzenia ze swoim słynnym bratem zdanie: „dostałem służbowego Lancera”, naprawdę brzmi dumnie!

Kto testował: Piotr Stuszewski

Co: Mitsubishi Lancer

Gdzie: Łódź

Kiedy: 16 I 2009

Ile: 1050 km

Przeczytaj również
Popularne