Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Kia Sportage - Wow

To nie do końca zachwyt autora nad samochodem, to po prostu hasło reklamowe koncernu. Krótko i treściwie, chociaż w przypadku nowego Sportage, jest wow, ale bez wykrzyknika.

Z informacji prasowych najbardziej łapczywie wyłuskałem cennik, bo – nie ukrywajmy – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Punkt siedzenia nowej Kia znajduje się na pułapie 66 900 zł za 135-konne auto z silnikiem 1.6 i w wersji wyposażenia S, natomiast punkt widzenia usytuowany jest na poziomie 96 900 zł za najmocniejszego diesla w wersji XL. Na przecięciu tych punktów są jeszcze dwulitrowy silnik benzynowy o mocy 163 KM i cenach od 73 900 do 87 400 zł i diesel o pojemności 1.7 (115 KM) zamknięty w widełkach 76 400–89 900 zł.
Można wysupłać 5 tysięcy zł i dokupić skrzynię automatyczną, ale tylko do najmocniejszych wersji silnikowych. Aby Kia, która jest przecież SUV-em, nabrała sensu, to za 8 tysięcy zł mamy napęd na obie osie. Jeżeli dołożymy skórę, światła ksenonowe, system nawigacji i felgi 18-calowe, to jest szansa, że najdroższa Kia zamknie się w kwocie 120 tysięcy. Punkt widzenia zależy od...

Tureckie wariacje
Odnosząc się do powyższego akapitu i do mentalności obywateli kraju nad Wisłą, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że wszystkie modele, które były na prezentacji i pochodziły od dealerów, czyli wersje z najmocniejszymi silnikami i napędem na cztery koła, to zapewne jedyne takie samochody, które się w Polsce sprzedadzą. Bo klienci będą wybierać w zdecydowanej i przytłaczającej większości samochody z napędem jednej osi i z mniejszą jednostką benzynową bądź wysokoprężną. Pewnie też 18-calowe (notabene bardzo eleganckie) felgi ustąpią miejsca mniejszym kołom.
Ciekawa forma prezentacji, dziennikarze brali auta od dealerów i jechali nimi na i z prezentacji, pozwoliła przejechać Sportage dłuższy niż zwyczajowo dystans. Od razu poirytowało mnie, że kolumna reguluje się tylko w pionie, a do diodowych świateł do jazdy dziennej dodano zwykłe reflektory halogenowe. Okazało się, że te modele są wyprodukowane według homologacji tureckiej, czyli bez ksenonów, z uboższą regulacją kierownicy i bez możliwości składania tylnej kanapy. Co kraj to obyczaj.

2+2
Używając terminologii z branży ciężarowej, w Kia Sportage druga oś jest wleczona, czyli napęd przekazywany jest tylko na przód, i tak będzie w Polsce, bo niemal wszystkie modele będą tylko z napędem na przód. Nawet jeżeli ktoś kupi samochód z napędem na obie osie, to i tak tył będzie wlókł za sobą, bo napęd tylny dołączany jest tylko w przypadku utraty przyczepności. Jeżeli ktoś ma aspiracje, żeby jednak mieć namiastkę auta 4x4, to przyciskiem Lock blokuje rozdział momentu w proporcjach 50/50, ale tylko do 40 km/h. Powyżej tej prędkości napęd sam się rozłącza.
Jeszcze zerkamy do folderu. Dłuższy zwis tylny całkowicie dyskwalifikuje to auto jako terenówkę, ale pozwolił uzyskać 564 litry pojemności bagażnika. Jeżeli zamówimy wersję na Polskę, gdzie kanapa się rozkłada, to uzyskamy 1353 litry.

Dłuższa, szersza i niższa – taka jest nowa Kia w porównaniu do starej. Tendencja dobra – większa stabilność i niższy środek ciężkości.

I nie wiem?
Wielu rzeczy nie wiem, ale tego, jakie wrażenie zrobiła na mnie Kia, nie wiem z całą pewnością. Do i z królestwa pierników jechałem automatem z dwulitrowym dieslem. Niestety, 136 KM z dwulitrowym dieslem na tak duże auto to odrobinę za mało, szczególnie że automat jest opieszały. Pozostając w klimacie utyskiwania, Sportage jest głośny. Szumy powietrza to jedno, ale głośny silnik to drugie. W długiej trasie przeszkadza. Wnętrze absolutnie nie rozczarowuje – dobre materiały, chociaż mocno zaciemnione, jest przyjemne. Miejsca jest sporo, tylko odrobinę dłuższe mogłyby być siedziska. Z głupot, z którymi jakoś nie mogą sobie poradzić azjatyccy konstruktorzy, a które irytują, pozostaje obsługa komputera pokładowego, umieszczona z lewej strony deski rozdzielczej. Tymczasem na kierownicy cała masa mniej potrzebnych funkcji.
Auto resoruje komfortowo, ale jest o kilka jednostek (nie wiem jakich) za miękkie. Co do subiektywnych opinii wizualnych – zastrzeżenia mam do świateł LED. Funkcjonalne, ale ich pasek jest tak cienki, że wyglądają jak dołożone chałupniczą metodą.
Warto kupić ten samochód i przez siedem lat żywić serwis lokalnego dealera, ale nie tracić gwarancji, ale błagam – nie z napędem na jedna oś!

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Kia Sportage

Gdzie: Toruń

Kiedy: 6 IX 2010

Ile: 780 km

Przeczytaj również
Popularne