Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Isuzu D-Max - Pikap na maksa

Isuzu to specjalista w produkcji samochodów typu pikap. Tylko testowany model D-Max w ciągu ośmiu lat produkcji trafił do ponad miliona klientów. I to często w tych rejonach globu, gdzie łatwiej o kupno AK-47 niż o kilometr asfaltowej drogi. A jak sprawdza się w polskich realiach?

Zakup pikapa był przez pewien okres jedną z niewielu szans dla przedsiębiorców na kupno pojazdu pozwalającego na pełne odliczenie VAT. Nagle okazało się, że te typowe woły robocze mogą być, niczym SUV-y, z powodzeniem wykorzystywane do codziennej jazdy po mieście czy jako auta rodzinne. Rynkowe prosperity skończyło się wraz z wprowadzeniem przepisów, które pozwalały firmom na pełne odliczenie VAT-u także od pojazdów z tzw. kratką. W tym momencie pikapy stały się mniej konkurencyjne i od dwóch lat znajdują się na marginesie polskiego rynku motoryzacyjnego. To właśnie w okresie największej posuchy na polski rynek zawitała marka Isuzu – specjalista w budowie pikapów.

Znany brand
Choć samochody Isuzu nie były oficjalnie oferowane od wielu lat, to znajomość tej marki wśród polskich kierowców jest nadal spora, a jej postrzeganie dobre. To wynik sprowadzania tych pojazdów w ramach importu indywidualnego i trwałości samochodów sprzedawanych przez wcześniejszego importera. Isuzu oferuje w Polsce tylko jeden model – produkowany w Tajlandii pikap D-Max. Przeprowadzony przed trzema laty face lifting D-Maksa skutecznie ukrył jego ośmioletni staż rynkowy. Dzięki niekrzykliwej sylwetce i oszczędnej liczbie chromów prezentuje się na wskroś nowocześnie. Pikap jest oferowany w 16 wersjach, które mogą zaspokoić potrzeby zarówno firm budowlanych, rolników, jak i miejskich biznesmenów. Możemy go zamówić jako podwozie pod zabudowę, z kabiną pojedynczą – klasyczną lub przedłużaną (z długościami paki odpowiednio 227 cm i 180 cm) oraz podwójną kabiną, z przedziałem ładunkowym długości 138 cm.

Praktyczna paka
Testowany samochód wyposażono w zabudowę przedziału ładunkowego Hard Top Sun w cenie 9748 zł brutto. W ofercie znajduje się więcej typów zabudów, od zwykłego zwijanego brezentu zakrywającego pakę, przez aluminiową klapę montowaną na burtach, aż po aerodynamiczną pokrywę D-Box – równie ładną, co mało funkcjonalną. W ładowni nie mogło zabraknąć kotew w burtach bocznych, które możemy wykorzystać do umocowania ładunku na pace. Użytecznym rozwiązaniem jest pokrywający całą skrzynię ładunkową jednoelementowy plastik w kształcie wanny. Dzięki temu brudną ładownię możemy umyć wodą ze szlauchu.
Nadwozie D-Maksa zbudowano w oparciu o solidną ramę. W tylnym zawieszeniu wykorzystano resory piórowe, co owocuje nie tylko większą trwałością, ale i dużymi możliwościami przewozowymi. Isuzu może się pochwalić ponadprzeciętną w segmencie ładownością – 1141 kg w wersji z podwójną kabiną i nawet 1320 kg z pojedynczą. Testowana wersja Double Cab może więc przewieźć o ok. 300 kg więcej niż porównywalne Toyota Hilux i Nissan Navara odpowiednio ok. 300 i 400 kg. Jakby tego było mało, D-Max może ciągnąć przyczepę hamowaną o masie trzech ton!

Siła prostoty
Odczucia, że obcujemy z kawałem użytkowej maszyny, doznamy również we wnętrzu. Ciemnoszara deska rozdzielcza jest prosta i przejrzysta, a twarde i nie najgorzej zmontowane tworzywa zniosą bezproblemowo lata intensywnej eksploatacji. W kabinie jest wystarczająco przestronnie, a siedzenia są duże i wygodne. Ale tylko z przodu, ponieważ z tyłu oparcia są ustawione zbyt pionowo, przez co dłuższa podróż może być dla pasażerów mało komfortowa. Kierowca ma świetną widoczność do przodu i na boki, lecz, niestety, szczątkową do tyłu. Widoczność w tamtym kierunku poprawiają duże lusterka boczne. Opcjonalne czujniki w aucie o takich gabarytach to konieczność, zwłaszcza że średnica zawracania Isuzu jest taka jak w dużych autach dostawczych – 12,4 m.

Pikap to dostawczy samochód, który powinien wjechać w teren z towarem, oferując przy tym kierowcy minimalny komfort. Patrząc na polskie ulice – jedna trzecia dostawców rozwozi towar w terenie.


Nastawiony na komfort
Pod maską testowanego Isuzu pracuje trzylitrowy silnik wysokoprężny o mocy 163 KM. Osiąga on moment obrotowy 333 Nm w zakresie 1600–3200 obr./min, dzięki czemu ten monstrualny pikap zaskakuje dynamiką. Wystarczy dodać, że na osiągnięcie setki ze startu zatrzymanego potrzebuje zaledwie 10,7 sekundy. Napęd na koła jest przekazywany poprzez manualną skrzynię biegów o pięciu przełożeniach. Opcjonalnie możemy zamówić D-Maksa ze skrzynią automatyczną, która kosztuje 6 tys. zł.
Zawieszenie Isuzu jest miękko zestrojone. W rezultacie drobne nierówności dróg tłumi komfortowo i cicho, przerastając w tym względzie o lata świetlne Toyotę Hilux. Miękkie resorowanie i wysoko osadzony punkt ciężkości powodują, że w czasie jazdy w zakrętach auto znacznie się przechyla, co wymaga od kierowcy więcej uwagi. Samochód, choć dość odporny na kołysanie podczas jazdy w koleinach, niestety wpada w nieprzyjemne nurkowanie podczas nagłego hamowania.
Testowany egzemplarz dawał możliwość zmiany napędów za pomocą przycisków na środkowej konsoli. Przełączania między trybami 2H i 4H możemy bezpiecznie dokonać, jadąc z prędkością nawet 100 km/h. Korzystanie z napędu na jedną oś jest wskazane właściwie tylko w czasie jazdy na suchej nawierzchni i po utwardzonych drogach.
Samochód na bezdrożach prowadzi się jeszcze pewniej i przyjemniej niż na asfalcie. Dużym plusem auta jest ponadprzeciętny w segmencie pikapów prześwit – 22,5 cm. W parze z opcjonalnymi płytami osłaniającymi mechanizmy napędowe samochód dzielnie sprawdzi się na placach budów. Jedynym sposobem, by zwiększyć możliwości terenowe samochodu, jest włączenie reduktora przyciskiem na desce rozdzielczej, z pozycji 4H na 4L. Tu, podobnie jak u konkurentów, zastosowano mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu. W czasie jazdy po grząskich nawierzchniach przydałaby się jednak pełna blokada tylnego dyferencjału.

Koszty
Ceny podstawowych modeli D-Maksa są atrakcyjne. Za wariant z pojedynczą kabiną, silnikiem 2,5 l. o mocy 136 KM i napędem 4x2 zapłacimy 70 608 zł brutto. To ok. 5 tys. zł mniej niż za podobnego Hiluksa. Modele z napędem 4x4 kosztują co najmniej 82 tys. zł, a najtańszy wariant z podwójną kabiną – 92 tys. zł. Na długiej liście opcji, bardzo drogich, odnajdziemy m.in. wiele dodatków wizualnych nadwozia, skórzane fotele, dotykowy ekran systemu nawigacji czy przechyłomierz. Niestety, przycisków do sterowania radiem w kole kierownicy czy ESP nie dostaniemy nawet za dopłatą. Taniej wyjdzie, jeśli wiele elementów dodatkowego wyposażenia kupimy w pakietach, jednak są one dostępne wyłącznie z którąś zabudów paki. Jeśli zamówimy do tego pikapa elementy podnoszące komfort, kilka dodatków wizualnych, to cena pojazdu bez problemu może przekroczyć 150 tys. zł. A to już sporo.
Isuzu D-Max, dzięki ponadprzeciętnym walorom użytkowym i niezłemu komfortowi jazdy, może nawiązać równorzędną walkę z takimi pikapami jak Hilux, Navara czy L200. Warunkiem sukcesu jest odpowiednio duża liczba punktów dealerskich i serwisowych. Isuzu kusi dodatkowo klientów warunkami gwarancji – pięć lat lub 150 tys. km, choć przedłużona gwarancja obejmuje tylko główne elementy układu napędowego. Według Eurotaksu, testowana wersja Double Cab LS po trzech latach eksploatacji i przy przebiegu 90 tys. km będzie warta 43,7% pierwotnej ceny zakupu.

Kto testował: Przemysław Dobrosławski

Co: Isuzu D-Max

Gdzie: Warszawa

Kiedy: 29 IX 2010

Ile: 370 km

Przeczytaj również
Popularne