Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Konkurs

Golf GTI - Po prostu mocny Golf

Z jednej strony wszystko rozumiem, a z drugiej – dziwię się. Sportowe wersje popularnych modeli to często luksusowo wyposażone samochody z mocniejszymi silnikami. Z drugiej strony, nie sprzedaje się to, co mi się wydaje, że sprzedawać się powinno, tylko to, czego chcą klienci.

Taki właśnie jest Golf GTI, a konkretniej jego siódma generacja, która niewiele ma wspólnego z Gran Turismo. To bardziej luksusowa wersja normalnego Golfa. Z nawigacją, skórzaną tapicerką, wszelkimi udogodnieniami. Ja jestem zdania, że GTI powinno być lżejsze, wyprute i powinno zawierać tylko to, co całkowicie niezbędne w samochodzie sportowym. Tyle że pisząc to, sam siebie nie przekonuję. Wystarczyłoby, abym pracował u dealera i był odpowiedzialny za sprzedaż Golfa GTI, widzę oczyma wyobraźni, jak klienci pytają mnie o wyposażenie, nawigację i pewnie nie trafia do nich argument, że Golf GTI waży o 120 kg mniej niż TSI, ponieważ nie ma klimatyzacji, elektrycznych szyb…

Jak się nie ma, co się lubi…
…to się ma takie GTI, jakiego żądają klienci. Nie jest to bynajmniej prztyczek w wolfsburski nos. Tak postępują wszyscy producenci usportowionych hachbacków – Opel z Astrą OPC, Renault z Megane RS czy Ford z Focusem ST. Tego po prostu oczekuje rynek i raczej się tego już nie zmieni. Zobaczmy zatem, co do zaoferowania ma nowy Golf. Klatka, skrzynia DSG, wyczynowe hamulce, opony slicki, kubełkowe fotele. Hamuje w miejscu, prowadzi się jak przyklejony. To opis Golfa, ale nie GTI, a pucharowego Castrol Cup, którym mieliśmy okazję pojeździć podczas wizyty w Sobiesław Zasada Centrum w Bednarach. Tam bowiem odbyła się prezentacja Golfa GTI, a jedną z atrakcji był przejazd pucharowym Golfem. Jednak kluczowym momentem był test GTI. Tutaj mieliśmy zarówno próbę na autodromie, jak i możliwość normalnych jazd po drogach publicznych. Pierwsze, co rzuca się w oczy, ale tylko po zapoznaniu się z materiałami prasowymi, to moc, czyli 220 KM, a w pakiecie Performance 230. Pakiet nie jest tylko wizualną nakładką, ale faktycznie może być ciekawym dodatkiem dla osób poszukujących dodatkowych koni. Poza 10 końmi więcej, ważne jest też to, że wersja Performance ma blokadę mechanizmu różnicowego przedniej osi, a także większe hamulce. Mądre, samochód lepiej skręca i hamuje, o czym często zapominają domorośli tunerzy, którzy patrzą tylko na moc.

Wszystko jest poprawne, na swoim miejscu, wygodne i precyzyjne. GTI jest jak doskonały, wypieczony stek z argentyńskiej wołowiny. Ja tymczasem zdecydowanie wolałbym ordynarnego tatara.

Jeszcze tylko, zanim słów kilka, czemu DSG na drogi tak, na tor nie – o wyglądzie. Nowy Golf mi się podoba. Koniec. Nie czekam na polemikę, tylko informuję. Podoba mi się to, że Golf GTI ma określone felgi, że ma fajny napis na błotniku i dorównujący mu fajnością czerwony pasek na przednim grillu biegnący przez reflektory. Też fajne są czerwone zaciski hamulców. Co, że trochę mało fachowo, że fajne to i fajne tamto? Wcale nie, bo właśnie o to chodzi w Golfie GTI, że jest trochę jarmarczny i przez to właśnie fajny. Jeździłem wieloma samochodami, za jeszcze większą liczbą się oglądałem na ulicy, ale jakoś do GTI mam dziwny sentyment i pewnie wynika on właśnie z tych wszystkich dodatków.
Dość damskiego gadania o fatałaszkach i zobaczmy, co jeszcze Golf ma fajnego. Wydech. Brzmi zupełnie inaczej niż poprzedni, szczególnie w przypadku jazdy ze skrzynią DSG i redukcji przełożeń. Tylko jedno ale: trzeba stać na zewnątrz, ponieważ kiedy prowadzimy GTI, jest tak solidnie wygłuszony, że wydechu niemal nie słychać.
Wewnątrz także lubię Golfa. Podoba mi się jego irracjonalnie spłaszczona kierownica, chociaż w samochodach rajdowych i wyścigowych jest zawsze okrągła. Podoba mi się czarna jak zbierające się nad konkurentami GTI chmury podsufitka. Podoba mi się głęboki fotel dobrze trzymający boki podczas szybszej jazdy. Nie podoba mi się za to praca skrzyni biegów podczas jazdy po torze. Od razu spieszę donieść, nie podoba mi się, ponieważ nie do końca potrafiłem operować manetkami w manualnym trybie. Podczas pełnego skrętu kierownicą trudno jest trafić w niewielkie manetki. Natomiast kiedy pozostawimy wybór biegów automatowi, to często zawodzi, zmieniając przełożenie na wyższe w momencie, kiedy nie jest to konieczne. To, co na torze było wadą, podczas miejskiej jazdy okazało się zaletą. Samochód jest zwarty i precyzyjny, a zmiana przełożeń trafna. Moc i moment obrotowy umożliwiają bezpieczne wyprzedzanie, tylko trzeba pamiętać o wyłączeniu funkcji start-stop, która mnie osobiście poważnie irytuje, a już do Golfa GTI pasuje jak ja do Ferrari.
Czy ta zabawa warta jest wydania 107 i 111 (wersja Performance) tysięcy zł za trzydrzwiowe nadwozie w podstawowym wyposażeniu? Ja osobiście nie kupiłbym Golfa GTI za te pieniądze, ale zazdrościłbym każdemu, kto by takiego zakupu dokonał.

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Golf GTI

Gdzie: Bednary

Kiedy: 21.06.2013

Ile: 150 km

Konsekwentne budowanie legendy. Mówiąc GTI, każdy myśli o Golfie.

Z generacji na generację GTI coraz bardziej zaczyna oznaczać tylko wersję wyposażenia.

Przeczytaj również
Popularne