03 marca 2019
„Power of surprise” – taki napis można znaleźć na ramce tablicy rejestracyjnej w aktualnie testowanym modelu. Tak również mógłbym zatytułować moją recenzję w roku 2012, kiedy to miałem okazję testować model Cee’d będący nowym otwarciem w historii koncernu. Dzisiaj moją recenzję mogę zatytułować „Power of continuity”.
Maciej Słysz
fleet manager
Nowy Ceed po prostu kontynuuje tę udaną podróż, którą rozpoczął 7 lat temu. KIA nie potrzebuje ogłaszać kolejnej rewolucji i przełomowego modelu. Debiutująca w 2018 roku nowa generacja tego udanego hatchbacka utwierdza nas w przekonaniu, że wciąż rosnące wyniki sprzedaży KIA nie biorą się znikąd. No dobrze – ale tak konkretnie – co nam się będzie podobało w tym samochodzie, a co nas może zniechęcić? Zbliżając się do samochodu po raz pierwszy, zawsze oceniamy jego kształt, design czy proporcje. W tym temacie Ceed nie rzuca na kolana i prezentuje się typowo dla przedstawiciela segmentu C, czyli poprawnie, zachowawczo. Auto można ubrać oczywiście w stylistyczne smaczki, które nadadzą charakteru naszemu pojazdowi i, co najważniejsze, takie dokładanie dodatkowe opcje w kabinie czy na zewnątrz w przypadku tego modelu nie wydrenują naszego portfela.
Zbliżając się do samochodu po raz pierwszy, zawsze oceniamy jego kształt, design czy proporcje. Ceed nie rzuca na kolana i prezentuje się typowo dla przedstawiciela segmentu C, czyli poprawnie, zachowawczo.
Wnętrze Ceeda również nie wybija się mocno ponad to, co oferuje konkurencja. Cieszą jednak dobrze spasowane plastikowe elementy sprawiające wrażenie naprawdę solidnego montażu, jak i przyjemne w dotyku materiały. Ergonomia jest chyba jednak najmocniejszą stroną KIA, jeśli idzie o wnętrze, zwłaszcza w przypadku kierowcy. Rzadko kiedy wsiada się pierwszy raz do samochodu i w zasadzie od razu jest się w stanie obsługiwać wszystkie systemy bez czytania instrukcji. Naszą uwagę również powinien przykuć absolutnie wygodny fotel kierowcy. Powiem szczerze, w tej klasie znaleźć auto z naprawdę wygodnym fotelem to sztuka. Ceed stawia poprzeczkę naprawdę wysoko. Ponadto miejsce na duże butelki w drzwiach, praktyczna półka w konsoli centralnej czy tradycyjny panel sterowania klimatyzacją ułatwią codzienne użytkowanie. Właśnie… tutaj duży plus dla Ceeda za to, że oparł się trendom chowania wszystkiego w dotykowy ekran. Praktyczna strona użytkowania auta rodzi kolejne naturalne pytanie o pojemność bagażnika. Tutaj sytuacja również ma się dobrze. Może różnice na korzyść Ceeda nie są jakieś bardzo znaczące, jednak czasem te 15 czy 10 litrów może mieć znaczenie. To są plusy. A minusy? Brak regulacji podłokietnika lub system nagłośnienia, który poza przeciętną jakością dźwięku ma problem również z wypośrodkowaniem dźwięku w kabinie i, co gorsza, producent nie oferuje innych opcji poza standardem. Testowana wersja wyposażenia L z pakietem business powinna jednak bez problemu zaspokoić nawet bardziej wymagających klientów, oferując elementy jak nawigacja, kamera cofania czy światła LED w cenie o wiele niższej niż konkurencja w tym segmencie. Wymiary kabiny są na akceptowalnym poziomie, zarówno z przodu, jak i na tylnej kanapie.
Wnętrze Ceeda również nie wybija się mocno ponad to, co oferuje konkurencja. Cieszą jednak dobrze spasowane plastikowe elementy sprawiające wrażenie naprawdę solidnego montażu, jak i przyjemne w dotyku materiały.
Przejdźmy do meritum, czyli komfort jazdy, dynamika itp. Testowany egzemplarz zasilany silnikiem 1.4L GDI 140 KM prezentował się naprawdę świetnie na drodze ekspresowej czy obwodnicy Warszawy. Tutaj na uwagę zasługuje kultura pracy silnika (elastyczność) oraz zauważalna cisza w kabinie. Naprawdę czuje się różnicę względem innych. Celowo wspomniałem o podróży na drogach, gdzie mamy do czynienia z dobrą nawierzchnią. Docenimy tutaj sztywne zawieszenie Ceeda, na które jeszcze bardziej zwrócimy uwagę w ciasnych zakrętach, gdzie auto jest dosłownie przyklejone do asfaltu. Gorzej jednak sytuacja przedstawia się na drogach o złej nawierzchni. To, co było największą zaletą w zawieszeniu Ceeda, zamienia się w jego dość znaczącą wadę. Jazda po łatanej nawierzchni czy poprzecznych nierównościach nie stanowi przyjemności. Wrażenia są podobne do tych, gdy w aucie z regulowanym zawieszeniem zjedziemy z autostrady na drogę gruntową, nie zmieniając ustawień z opcji „sport” na „komfort”. Dlatego nowa KIA jest zwierzęciem autostradowym lub wielkomiejskim, gdzie nawierzchnia nie stanowi problemu. W tym środowisku docenimy również zapotrzebowanie na paliwo. Codzienna jazda mieszana (korki w mieście połączone z jazdą po obwodnicy), podczas której raz jeździmy zachowawczo, raz agresywnie, kosztuje nas ok. 7,8‒8 l na 100 km, co uważam za przyjemny wynik. Asystenci? Oczywiście obecni, nie podnosząc jednak w znaczący sposób ceny zakupu samochodu. Lane Assist czy system informujący o możliwości kolizji działają bez zarzutu, aczkolwiek asystent pasa ruchu wymuszający ruch kierownicy staje się po pewnym czasie uciążliwy.
Wyróżnikiem marki Kia jest od dawna siedmioletnia gwarancja.
Reasumując – czy Ceed zostanie ponownie zauważony i doceniony na rynku w tak trudnym segmencie? Myślę, że ma na to jak największe szanse i może pozostawić w tyle swoich niemieckich czy francuskich kolegów, jeśli tylko klienci docenią stosunek ceny do tego, co KIA Ceed sobą reprezentuje… No i wezmą rozwód z sentymentami co do określonych znaczków na masce. Jako że obecnie ok 70% sprzedaży nowych samochodów to sprzedaż flotowa, gdzie naprawdę liczą się koszty i trzeba jednocześnie zaspokoić gusta i preferencje użytkowników, wierzę, że przed KIA jeszcze długa podróż w górę.