Okres kwarantanny zapewne nie jest najlepszym czasem na długodystansowe testy samochodów, ale czego nie robi się, aby wyrobić sobie zdanie na pewne tematy, a w tym przypadku na temat Hyundaia Kona w najmocniejszej wersji o mocy 150 kW.
Paweł Tkacz
Starszy Kupiec Strategiczny
Przed wejściem do modelu Hyundai Kona Electric miałem pewne obawy, czy informatycy na tyle nie skomplikowali obsługi, oczywiście wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klienta, że aby uruchomić pojazd będę musiał dzwonić na tzw. IT Support, odtańczyć taniec deszczu i wykonać przelew autoryzacyjny. W tym przypadku uruchomienie samochodu i oswojenie się z podstawowymi funkcjami pojazdu było dziecięcą gratką i odbyło się bez najmniejszych przeszkód. Samochód funkcyjnie jest do szybkiego ogarnięcia nawet dla tych osób, które na co dzień nie jeżdżą autami marki Hyundai. Cały kokpit wraz z jego przyciskami jest bardzo ergonomiczny i co ważne jego obsługa nie zaprząta uwagi podczas jazdy.
W samochodach tego typu centrum dowodzenia stał się centralnie umieszczony ekran dotykowy. Hyundai nie poszedł w kierunku obecnego trendu i nie zamontował ekranu, którego rozdzielczość matrycy jest większa od ekranu najnowocześniejszego telewizora w salonie, a jego obsługa wymaga ukończenia studiów informatycznych. W tym przypadku inżynierowie odrobili zadanie domowe i wielkość ekranu oraz jego funkcjonalność służy kierowcy, a nie na odwrót. Oprócz wielu ikon na wyświetlaczu które możemy klikać, znajduje się osławiony Auto Android. Jego kompatybilność z moim telefonem pozytywnie mnie zaskoczyła. Po podłączeniu telefonu do ładowarki i kliknięciu bezmyślnie kilku ikon spora część zasobów mojego telefonu była dostępna na głównym wyświetlaczu. Jest to dla mnie o tyle istotne, że często korzystam z różnych funkcjonalności telefonu, ale przez moje wrodzone lenistwo nie podejmuje od razu informatycznych wyzwań. Jedynym mankamentem jaki odnotowałem była ograniczona czytelność nawigacji opartej na mapie Googla, gdzie ogólne informacje o kierunku jazdy, odległości itp. zajmują połowę ekranu. Reszta testowanych przeze mnie opcji działa bez zarzutu.
Teraz coś o samej jeździe. Kona jest uzbrojona w twarde zawieszenie, co akurat mi odpowiada. Prowadzi się ona pewnie a wchodząc w zakręty z nieco szybszą prędkością niż to sugeruje właściciel drogi ma się pewność stabilności pojazdu. Samochód posiada cztery tryby jazdy: Sport, Comfort, Eco i Eco Plus. Każdy z nich ma swoją charakterystykę jazdy, przy której silnik inaczej reaguje na wciskany pedał gazu. Oczywiście największą żywotnością silnika, i co za tym idzie uśmiechem na twarzy, wykazuje się tryb Sport. Samochód zamienia się wtedy w małą rajdówkę. Minusem tego trybu, po pewnym czasie jazdy, jest zmęczenie kolejnym postojem na skrzyżowaniem ze światłami i udowadnianiem, kto ma najszybszy samochód w mieście. Tryb Comfort ma nieco lepszą dynamikę niż Eco, jednak jest bardzie elektrożerny od tego ostatniego. No i mój rodzynek: tryb Eco Plus. Tutaj inżynierowie pozabawiają użytkownika prawie wszystkich wygód jak klimatyzacja i radość z jazdy. Prędkość teoretycznie zostaje ograniczona do 90 km/h niby kosztem dłuższego dystansu jakim możemy przejechać samochodem, ale o tym później. Aby w pełni przekonać się, czy jazda na odpowiednim trybie ma przełożenie na zegarowy dystans, pozwoliłem sobie zrobić swój amatorski test kilometrowy. Na trasie autostradowej o długości 50 km tryb Sport pochłonął 79 km licznikowego dystansu, tryb Comfort 72 km, tryb Eco 64 km i tutaj największe zaskoczenie tryb Eco Plus wciągnął 67 km. Co ciekawe tryb Eco Plus - jak wspomniałem - powinien mieć ograniczenie do 90 km, co nie do końca jest prawdą. Podczas testu autostradowego mając świadomość, że to będzie moje najdłuższe 50 km w moim życiu, i gdyby nie moja córka to chyba bym wyskoczył z samochodu przez otwarte okno, po przejechaniu ok. 10 km, samochód chyba wyczuł mój nastrój i nagle uwolnił większą moc. Tak więc w trybie Eco Plus jechałem średnio 120 km/h. W mieście wyniki wyglądają trochę inaczej. Na trasie do pracy, czyli ok. 10 km, w trybie Sport pojazd licznikowo przejechał 10 km, w trybie Comfort 11 km, w Eco 10 km i Eco Plus 7 km. Tak więc potwierdza się opinia, że tego typu samochody są dosłownie stworzone do miejskiej dżungli. Na koniec tej sekcji za przyciskową zmianę biegów typu drive-by-wire Hyundai zasłużył na motoryzacyjnego oskara.
Ładowanie, czyli zmora każdego użytkownika „elektryka”. Mnie podczas testów udało się maksymalnie zużyć 50% dostępnej energii. Po podłączeniu do mojego 10 amperowego gniazdka wynik 20 godzin jako czas ładowania do pełnej mocy nieco zwala z nóg. Muszę też przyznać, że po naładowaniu do 100% baterii nigdy nie osiągnąłem podawanego przez producenta zasięgu samochodu. Niestety infrastruktura i okres ładowania baterii jest bolączką nie tylko Kony ale całego przemysłu samochodów elektrycznych.
Minusem tego samochodu jest jego obszerność. Komfort jazdy osób dorosłych z tyłu pojazdu jest bardzo ograniczony ze względu na małą przestrzeń na nogi. Z przodu pasażer również nie może cieszyć się miejscem niczym z Business Class. Strefa pakowania bagażnika też nie imponuje. Po zrobieniu tygodniowych zakupów dla rodziny 2+2 część zakupów musiałem przełożyć na tylne siedzenia pasażera, bo przestała mieścić się w przestrzeni bagażniku. Wg. mnie samochód jest idealny dla dwójki osób nieposiadających dzieci, sporadycznie wożących dorosłych pasażerów na tylnej kanapie. Zapakowanie ekwipunku na wyjazdy weekendowe nie powinny dla nich stanowić problemu. „Upchanie” bagaży na wyjazd urlopowy może stanowić nie lada wyzwanie, a w przypadku rodzin z dziećmi bagażnik dachowy, przyczepka lub drugi samochód to opcja obowiązkowa. No i ta klapa bagażnika, wiecznie się nie domykająca. Może ja miałem taki model, ale przypominają się czasy marki FSO Polonez. Jak nie trzaśniesz to się nie zamknie.
Podsumowując Hyundai wykonał mnóstwo dobrej pracy, aby wyprodukować nietuzinkowy samochód, który jest w pełni ekologiczny i daje przy tym mnóstwo frajdy z jazdy. Dla firm dbających o ekologię i chcących nagrodzić swoich menadżerów średniego szczebla czymś innym niż standardowy samochód Kona jest bardzo dobrą opcją. Wartym podkreślenia jest fakt, że elektrykiem można jeździć po buspasach i parkować bez opłat w strefach płatnego parkowania, co jest dużym benefitem w miastach o dużym natężeniu ruchu. Samochód jest idealny do przemieszczania się wokół tzw. komina i na krótkie wypady poza miasto. Czy podbije rynek motoryzacyjny? Ja osobiście trzymam za niego kciuki, a obecnie mogę wreszcie odpocząć od powtarzanego jak mantra przez moje dzieci zadania „Tato…kiedy przejedziemy się tym samochodem?” i to jest chyba najlepsza rekomendacja dla Kony Electric.