Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Konkurs

Chevrolet Malibu - Sedan globalny

Obszerny, prosty technicznie samochód z dużym silnikiem o niewielkiej mocy za rozsądne pieniądze – to nie zdanie z internetowej aukcji Volvo 240. To skrótowy opis nowego modelu Chevroleta Malibu.

Triumfalny marsz kolejnych modeli Chevroleta w rankingach sprzedaży na polskim rynku trwa w najlepsze. Marka wypracowała sobie opinię producenta samochodów o korzystnym stosunku oferowanych walorów użytkowych do ceny, dzięki czemu weszła jak w masło w segmenty aut miejskich i kompaktowych. Podobnej sztuki Chevrolet chciałby dokonać w klasie średniej nowym sedanem Malibu, choć będzie to zdecydowanie trudniejsze zadanie.

Jankes z Korei
Chevrolet zdecydował się ujednolicić i ograniczyć globalną ofertę sedanów w klasie średniej. Dotąd rozwijano równolegle dwie rodziny pojazdów: amerykańską pod dźwięczną nazwą Malibu oraz koreańską, dedykowaną na rynki euroazjatyckie, pod tak zapadającymi w pamięć nazwami modeli jak Epica i Evanda (bezpośredni sukcesor Daewoo Leganzy).
Przedstawiciele amerykańskiej marki słusznie uznali, że większy potencjał handlowy drzemie w serii Malibu niż w nijakich trójbryłowcach rodem z Korei, które, mimo dobrych cen, nie odnosiły sukcesów sprzedażowych z racji wątpliwego prestiżu, wysokiego spadku wartości oraz nijakiego wyglądu. Do Polski ten samochód przypływa z Korei, i powstaje w fabryce, w której przed laty budowano Daewoo Leganzę.

Obszernie i osobliwie
Debiutujące na polskim rynku Malibu ósmej generacji jest potężnym sedanem o długości 486,5 cm i sporej szerokości 185,5 cm. Stylistyka nadwozia tego modelu wnosi powiew świeżości w ofertę Chevroleta w klasie średniej. Samochód ma zdecydowanie więcej wyrazu i charakteru niż wcześniej oferowane sedany. Wnętrze jest już jednak całkiem klasyczne. Samochód jest bardzo przestronny. Ilość miejsca z tyłu jest przyzwoita, ale w porównaniu z Insignią wręcz przepastna, szczególnie nad głowami. Niestety, dla pasażerów tylnej kanapy zabrakło tam nawiewów, które można było umieścić np. w tylnej części środkowego podłokietnika.
Tworzywa deski rozdzielczej i obić drzwi są w Malibu dość twarde i na myśl nikomu nie przyjdzie powiedzieć o nich „ekskluzywne”, ale i wstydzić się nie ma czego. Chevrolet wykonał dużo dobrej roboty, aby dostosować pojazd do bardziej wybrednych niż amerykański rynków (w czym pewnie przysłużyło się doświadczenie Koreańczyków), w szczególności w kwestii jakości montażu. Obecnie jest ona lepsza niż np. w Lancii Themie – aucie wyższego segmentu budowanym w fabryce Chryslera.
Producent pomyślał o wielu użytecznych, niekiedy niestandardowych, rozwiązaniach, np. wygodnym schowku na okulary w podsufitce, schowku na drobiazgi umieszczonym pod odchylanym ekranem systemu multimedialnego na środkowej konsoli (przywilej wersji LTZ). Dwie wnęki na przedmioty zlokalizowano także na ścianach środkowej konsoli. Sam dotykowy wyświetlacz jest bardzo intuicyjny w obsłudze, ale łatwo pokrywa się kurzem i odciskami palców. W nocy odkryjemy, że charakterystyczny srebrny pas biegnący przez deskę rozdzielczą jest podświetlony na niebiesko. Ciekawostka, w podsufitce zamontowano aż cztery rączki. Pasażerowie Malibu mogą przewieźć pokaźną ilość bagaży w pojemnym 545-litrowym kufrze.

Prostota konstrukcji, obszerność wnętrza i duży wolnossący silnik sprawiają, że Malibu może przypaść do gustu na przykład taksówkarzom.

Czekamy na diesla
Malibu wyróżnia się w klasie średniej zastosowaną jednostką silnikową – dużym wolnossącym silnikiem benzynowym o pojemności 2,4 litra i mocy 169 KM sprzężonym z sześciobiegowym automatem. Osiąga on maksymalny moment obrotowy 225 Nm przy 4600 obr./min. Na rynku europejskim trudno więc wskazać dla tego wariantu bezpośrednich konkurentów. Większość rywali oferuje samochody z dużo mniejszymi silnikami turbodoładowanymi lub też z jednostkami o podobnej pojemności, ale zdecydowanie wyższej mocy. Jak można się domyślić, sedan Chevroleta uwielbia benzynę. W trasie przy spokojnej jeździe spalanie oscyluje w granicach 8–9 l/100 km, a w mieście nie spada poniżej 12 l na setkę. Jeszcze w tym roku ofertę uzupełni 2-litrowy diesel, co z pewnością może rozkręcić sprzedaż tego modelu.
Kultura pracy silnika benzynowego jest przyzwoita, zmiana biegów odbywa się zauważalnie, ale bardzo płynnie – ale tylko, jeśli zamierzamy jeździć spokojnie. Samochód najlepiej czuje się podczas jazdy ze stałą prędkością 100–120 km/h. W kabinie jest wówczas bardzo cicho, a obroty silnika nie przekraczają wartości 2000 obr./min.
Gwałtowne przyśpieszanie powoduje wyraźny skok obrotów silnika i irytujące wycie jednostki. Wcześniej jednak skrzynia przeżywa długi moment zawahania, nim zrzuci biegi. W Malibu możemy oczywiście zmieniać biegi ręcznie, przesuwając dźwignię w pozycję M. Wówczas należy korzystać z przycisków + lub – położonych na czubku dźwigni. Zmiana biegów w ten sposób jest jednak bardzo nieporęczna z racji bardzo nienaturalnej i niewygodnej pozycji dla ręki.
Więcej pochlebnych opinii zbiera układ jezdny. Samochód prowadzi się pewnie, zawieszenie jest sprężyste, a problemy z należytym tłumieniem sprawiają najwyżej krótkie poprzeczne nierówności.

Więcej za mniej
Nieźle wyposażone Malibu jest oferowane w cenie dobrze wyposażonego kompakta. Na razie w ofercie jest tylko benzynowa wersja, która w podstawowym wariancie LS kosztuje 86 990 zł. Cennik gorzej wyposażonego Mondeo ze słabszym 2-litrowym motorem o mocy 145 KM startuje od 85 800 zł. Nieco tańsza jest Kia Optima (2.0/170 KM) – 82 900 zł, ale wyraźnie droższe są Toyota Avensis (2.0/152 KM) – 97 400 zł – oraz Opel Insignia (1.6/180 KM) – 104 900 zł. Wyposażenie Chevroleta w wersji LS obejmuje oczywiście komplet poduszek powietrznych, systemy bezpieczeństwa czynnego, pełną elektrykę szyb i lusterek oraz klimatyzację. Brakuje m.in. czujników parkowania, elektrycznie regulowanych foteli, świateł przeciwmgielnych czy portu USB. Wszystkie te elementy znajdziemy w wariancie LT (ceny od 97 590 zł). Testowany topowy model LTZ wymaga wyłożenia 107 990 zł (w tym wliczony jest koszt skrzyni automatycznej – 6 tys. zł). Tylko w nim możemy się cieszyć z dotykowego 7-calowego wyświetlacza multimedialnego, bluetooth, reflektorów ksenonowych, o cal większych (18”) felg aluminiowych oraz czarnej skórzanej tapicerki. Nawet w tej wersji dokupienia wymaga nawigacja (4 tys. zł) i szyberdach (3 tys. zł). Niestety, na liście wyposażenia brakuje wielu rozwiązań, którymi od niedawna mamią konkurenci, np. systemów doświetlania zakrętów, rozpoznawania znaków, czujników martwego pola w lusterkach czy aktywnego tempomatu.
Jeśli nie lubimy nadmiaru pikaczy, wspomagaczy i elektronicznych wodotrysków, a paliwo i tak kupujemy na firmę, to będziemy z Malibu zadowoleni. Mimo dobrych cen i niezłej funkcjonalności, Chevroletowi może być trudno szerzej zaistnieć w klasie średniej. Dla managerów ma znaczenie nie tyle cena co prestiż i wizerunek marki, które zazwyczaj są silnie skorelowane, np. z późniejszą wartością samochodu przy odsprzedaży.

Kto testował: Przemysław Dobrosławski

Co: Chevrolet Malibu 2.4 LTZ

Gdzie: Warszawa

Kiedy: 01.05.2012

Ile: 1000 km

Dobre ceny i wyposażenie, obszerne wnętrze, dobre prowadzenie, jakość montażu.

Paliwożerny silnik o przeciętnych osiągach, fatalnie pomyślany sposób ręcznej zmiany biegów.

Przeczytaj również
Popularne