Przytulny elektryk - Nissan Ariya 87 kWh Evolve

Przemysław Dobrosławski

04 listopada 2022

Elektryczny crossover Nissana – Ariya – wydał nam się samochodem do cna poprawnym i dobrze pomyślanym. Ale czy to wystarczy, by stawić czoło równie dopracowanym rywalom segmentu D?

Nissan Ariya bazuje wizualnie na podobnie nazwanym samochodzie koncepcyjnym zaprezentowanym na Targach Motoryzacyjnych w Tokio w 2019 r. i zapowiadanym wcześniej jako model IMx na Targach Motoryzacyjnych w Tokio w 2017 roku.
SUV-coupe Nissana powstał na bazie platformy CMF-EV, ma długość 459,5 cm, a więc zaliczany jest do aut elektrycznych segmentu D. Rywalizuje więc m.in. z Volkswagenem ID.4, Škodą Enyaqi V oraz Hyundaiem Ioniq 5. Ariya prezentuje się świeżo i oryginalnie pod względem wizualnym, nie przypominając żadnego modelu w obecnej gamie Nissana. Być może kolejne modele tej marki będą upodabniać się właśnie do niej. Masywną sylwetkę udało się nieco zamaskować czarnymi tworzywami w dolnych partiach nadwozia i na nadkolach oraz dużymi kołami o średnicy 19 lub 20 cali, zależnie od wersji.

Nowość Nissana wytwarzana jest w Japonii oraz Chinach.

Oryginalnie i przestronnie

Kabina imponuje przestrzenią, tak dla pasażerów przednich foteli, jak i tylnej kanapy. Z przodu zamontowano minimalistyczną deskę rozdzielczą, która zgrabnie wkomponowuje się w kształt kabiny i płynnie przechodzi w drzwi. Jest ona pozbawiona przycisków i przełączników znanych z konwencjonalnych samochodów. Haptyczne przyciski wyglądają, jakby były laserowo wypalone w jednolitej, płaskiej plastikowej powierzchni przypominającej fakturą drewno. Wygląda to niezwykle estetycznie. Ich używanie wymaga jednak pewnego wyczucia. Pod środkową częścią deski rozdzielczej ukryto schowek i rozkładany pulpit. Pod 12,3-calowym ekranem multimediów i panelem podstawowych przycisków mamy pustą przestrzeń. Między siedziskami znajduje się przesuwana elektrycznie konsola i wysuwany stolik, który pozwala przekształcić kabinę w mobilne biuro. Ciekawostką jest obecność przed pasażerem wysuwanej elektrycznie szuflady. Obraz w lusterku może się wyświetlać zarówno w sposób tradycyjny, jak też możemy zmienić widok na obraz z tylnej kamery. To rozwiązanie może się przydać przy wypełnieniu bagażnika po sufit. A jest co wypełniać. Bagażnik ma przyzwoitą pojemność 468 litrów. Co ważne, Ariya ma możliwość holowania przyczepy, choć w naszej wersji dość skromną. Przyczepa hamowana może ważyć zaledwie 600 kg. W wersji z napędem na cztery koła jest to już 1500 kg.

Ergonomia i jakość zastosowanych materiałów są bez zarzutu. Cieszy ogólna przytulność wnętrza oraz jego obszerność. Pomyślano o dwóch rodzajach wejść USB.

Trzy wersje napędu

W polskiej ofercie znajdziemy na razie trzy wersje, w tym dwie z przednim napędem. Podstawowy wariant oferuje moc 218 KM i jest dostępny wyłącznie z zestawem akumulatorów o pojemności 63 kWh netto. Mocniejszy przednionapędowy wariant (242 KM) ma już w podwoziu zestaw akumulatorów o pojemności 87 kWh netto. Ten sam zestaw znajdziemy też w najmocniejszej wersji z napędem na cztery koła e-4ORCE o mocy 306 KM. Jeszcze mocniejszy i szybszy wariant Performace pojawi się w gamie w przyszłym roku.
Ariya z mniejszym zestawem akumulatorów trakcyjnych może przejechać na jednym ładowaniu 403 km wg WLTP. Większy zestaw akumulatorów pozwoli Nissanowi na przejechanie 520 km w wersji przednionapędowej lub 490 km w wariancie e-4ORCE (wg WLTP). Nasz egzemplarz, z przednim napędem i większym zestawem akumulatorów, oferował realny zasięg ok. 400 km. Pozwala on na osiągnięcie prędkości od 0 do 100 km/h w czasie 7,6 sekundy i podróż z prędkością 160 km/h. Subiektywne odczucia przy przyspieszaniu są jednak znakomite. Rozpędza się z niezwykłą, ale typową dla elektryków lekkością. Nawet na suchej nawierzchni nie tak trudno zerwać trakcję. Układ jezdny jest zdecydowanie nastawiony na oferowanie jak najwyższego komfortu tłumienia nierówności. Układ kierowniczy daje niezłe wyczucie pojazdu. W trybie Sport spada siła jego wspomagania, ale nie łączy się to z poprawą jego responsywności. Podczas nagłej zmiany kierunku ruchu samochód zachowuje stabilność, choć wyraźniej się przechyla. Interesującą funkcją jest e-Pedal pozwalający na jazdę samochodem z użyciem tylko pedału gazu. Jego zwolnienie powoduje natychmiastowe wyhamowanie pojazdu. Ariya jest standardowo wyposażona w ładowarkę 7,4 kW. Samochód można ładować prądem stałym o mocy 130 kW.

Ariyę wyposażono w system ProPILOT z Navi-link, który oferuje więcej funkcji w stosunku do oryginalnego systemu wprowadzonego po raz pierwszy właśnie w modelu Leaf. Na podstawie danych o warunkach ruchu drogowego i informacji rejestrowanych przez czujniki technologia ta poprawia płynność jazdy autostradą bez zmiany pasa ruchu. W połączeniu z systemem nawigacji i mapami może ona również korygować prędkość zgodnie z obowiązującymi ograniczeniami. System może też dostosowywać prędkość, uwzględniając zbliżającą się zmianę warunków jazdy, na przykład łagodnie zwalniając przed ostrym zakrętem w celu poprawy komfortu podróżowania.

Na poziomie rywali

Ceny modelu Ariya zaczynają się od 209 900 zł, ale konkurenci wcale nie są tańsi. Škoda Enyaq z akumulatorami o pojemności 58 kWh i silnikiem o mocy 179 KM kosztuje praktycznie tyle samo. Zbliżony pod względem mocy do Nissana, ale z większym zestawem akumulatorów (77 kWh), Volkswagen ID.4 startuje od ceny 220 190 zł. Ariya z zestawem akumulatorów 87 kWh wymaga już kwoty 242 900 zł. Warto rozważyć Ariyę z napędem na cztery koła, jeśli np. zamierzamy korzystać z cięższych przyczep. Ta wersja kosztuje już 269 900 zł. Na tle rywali Ariya prezentuje się atrakcyjnie i wcale nie dziwi nas, że najdroższe warianty z napędem na cztery koła wyprzedały się w Polsce praktycznie natychmiast.