Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Ami, czyli przyjaciel

Citroën ma w swoim dorobku wiele śmiałych jak na swoje czasy modeli samochodów. Ale w ostatnich dekadach jakby tę wenę i przebojowość zatracił. Tym bardziej cieszy premierowy elektryczny Ami(z fr. przyjaciel), który kusi niebanalną formą nadwozia i niskimi cenami.

A te zaczynają się od 7390 euro (ok. 34 tys. zł) na rynku francuskim. Ami można również wynająć. Wystarczy depozyt w kwocie 2600 euro, a następnie możemy za niego wnosić comiesięczną opłatę w kwocie 19,99 euro przez 48 miesięcy. To mniej więcej tyle, ile kosztuje miesięczny bilet autobusowy. Pojazd można zamówić w salonie, przez Internet, ale również w wybranych sieciach sklepów. Na razie nie ma planów wprowadzenia tego modelu na rynek polski, choć np. u polskich dealerów Opla pojawiła się informacja, że jego brat bliźniak, czyli Opel Rocks-e, pojawi się w salonach już w przyszłym roku.

Pojedzie nim 14-latek

Jeśli ktoś oczekuje po Ami komfortu i poziomu bezpieczeństwa Smarta, ten srodze się zawiedzie. Tego pojazdu nie powinno się oceniać tymi samymi kryteriami co współczesnych samochodów. Wówczas ocena byłaby dla niego krzywdząca. Atrakcyjna cena Ami wynika z faktu, że nie jest on klasycznym samochodem, a czterokołowcem lekkim z homologacją L6e, który można prowadzić bez klasycznego prawa jazdy. Nie musi on spełniać rygorystycznych norm bezpieczeństwa, mieć poduszek powietrznych, ABS czy ESP, choć na pokładzie znajdziemy pasy bezpieczeństwa. Taki pojazd może się poruszać z maksymalną prędkością do 45 km/h, a do jego prowadzenia wystarczy prawo jazdy AM. Może nim więc legalnie podróżować 14-latek. Tego typu konstrukcje oraz nieco większe czterokołowce z homologacją L7e, które mogą się poruszać z prędkością do 80 km/h, ale już z koniecznym prawem jazdy kategorii B1, są niezwykle popularne we Francji.

Wdzięczne pudełko

Pudełkowaty Citroën jest naprawdę mały, mierzy 241 cm długości, a więc 9 cm mniej niż najmniejszy Smart i 9 cm więcej niż mniej praktyczny model Renault Twizy. Pojazd ma zaledwie 139 cm szerokości i 151 cm wysokości. Metalowy szkielet nadwozia Ami okryto po prostu tworzywem. Drzwi prawe i lewe są identyczne, tylko otwierają się w przeciwnych kierunkach. Podobnie identyczne są pas przedni i tylny. Tyle że z tyłu w miejsce reflektorów LED zainstalowano ledowe lampy. Pojazd otwieramy przyciskiem na nadkolu. I choć to praktycznie nowy egzemplarz, tworzywowe otoczenie przycisku jest już mocno porysowane od kluczyków. Nie powinna nas też dziwić obecność jednej wycieraczki przedniej. Francuzi oferują Ami w dwóch wersjach: osobowej przeznaczonej do przewożenia dwóch pasażerów oraz Cargo, pozwalającej na przewiezienie kierowcy i towaru. Do jazd użyczyliśmy wersję użytkową.

Prościej się nie da

Zaglądając do wnętrza, widzimy wyraźnie, że priorytetem było obniżenie kosztów produkcji, ale przy zachowaniu funkcjonalności. Panuje tu absolutny minimalizm. Nie ma tu głośników, nawiewów i klimatyzacji. Muszą nam wystarczyć uchylane okienka z obu stron. Nie ma też ekranu multimedialnego na środkowej konsoli. Zamiast niego ma wystarczyć nasz smartfon, który można łatwo podpiąć do wejścia USB. Za to za kierownicą zainstalowano ekran wyświetlający prędkość, stan naładowania baterii, zasięg i wybrane przełożenie. Te ostatnie wybieramy przyciskami zlokalizowanymi z lewej strony siedziska kierowcy. Drzwi Ami zamykamy, używając pomarańczowej parcianej tasiemki, podobnie wygląda ich otwarcie. Fotel jest odlewem z tworzywa z dodatkowymi miękkimi nakładkami. Oferuje on wyłącznie regulację wzdłużną. Nie ma też mowy o regulacji kierownicy. Generalnie pozycja za kółkiem jest nie najgorsza. W kabinie jest sporo miejsca i swobodnie zasiądzie tu rosły kierowca. Przyzwyczajenia wymaga fakt, że prawie pionowa szyba przednia znajduje się daleko przed nami.

W wersji Cargo zamiast fotela pasażera znajdziemy wnękę na towary przykrytą wyjmowaną półką z tworzywa o nośności 40 kg, w której to półce możemy zmieścić np. dokumenty A4. Kubatura użytkowa wynosi 400 litrów, i możemy w niej przewozić przedmioty o maksymalnej długości 120 cm. Producent pomyślał o dodatkowym zabezpieczeniu towaru, oferując dodatkowe siatki i pasy chroniące przed przemieszczaniem się ładunku. Do pracy w gastronomii czy usługach kurierskich powinno to wystarczyć.

Bardzo proste wnętrze wykonano głównie z twardych plastikowych odlewów. Nie ma tu głośników, nawiewów, klimatyzacji ani ekranu multimedialnego na środkowej konsoli. Zamiast niego ma nam wystarczyć możliwość podpięcia smartfona.

No to naprzód!

Ponieważ jest to pojazd elektryczny to swobodnie wjedziemy nim w przyszłości do stref czystego transportu, pojedziemy po buspasach i nie będziemy wnosić opłat w strefach płatnego parkowania. Zza kierownicy mamy niezłą widoczność do przodu i na boki, ale w malutkich okrągłych lusterkach bocznych widać niewiele. Pojazd prowadzi się całkiem przyjemnie, i z pewnością nie poczujemy się w nim zawalidrogą do maksymalnej prędkości 45 km/h. I to mimo skromnej mocy 5,5 kW. Próżno szukać w tym modelu rozwiązań umożliwiających rekuperację energii. Trzeba wziąć poprawkę na to, że w układzie hamulcowym Ami zastosowano nie tyle hamulce co spowalniacze. Za to zachwyci nas niewielka średnica zawracania – 7,2 m. Krótki rozstaw osi sprawia, że na poprzecznych nierównościach Ami nieco podskakuje, ale nie można powiedzieć, że pojazd jest całkowicie pozbawiony komfortu. Zadbały o to 14-calowe koła (155/65R14) stosowane np. w miejskich autach segmentu B. Wyciszenie w tym pojeździe nie istnieje, nie tylko słyszymy szum z opon, stuki z różnych elementów we wnętrzu pojazdu (np. półki), ale i dźwięki pojazdów wokół nas. Jazda w gęstym ruchu miejskim dla osób czułych na hałasy może być męcząca. Oczywiście takich rozwiązań jak ABS, ESP czy poduszek powietrznych Ami nie ma, bo nie musi. Użytkując czterokołowca z homologacją L6e, pamiętajmy też, że nie możemy nimi wjeżdżać na drogi ekspresowe i autostrady.

Baterie litowo-jonowe o pojemności 5,5 kWh wystarczą na ok. 70 km jazdy. W dystrybucji miejskiej to powinno wystarczyć. Citroëna możemy ładować wyłącznie z gniazdka 230V, a proces ten trwa do ok. 3,5 godziny. Za prawymi drzwiami znajdziemy na stałe zamocowany 3-metrowy kabel ładowania. W wielu garażach może on okazać się za krótki. W ofercie jest adapter pozwalający przejść z wtyczki 230V na złącze Type 2, typowe dla publicznych stacji ładowania.

Cena czyni cuda

W Polsce Ami byłoby raczej rynkową ciekawostką, której popularność byłaby zależna od poziomu cen oraz atrakcyjności oferty wynajmu. Inaczej może wyglądać w miastach południa Europy, pełnych licznych ciasnych uliczek, na których trudno jest manewrować nawet skuterem, a co dopiero samochodem.

Względnie niska cena, znana marka oraz szeroka sieć serwisowa nowego Ami sprawia, że nadchodzą trudne czasy dla innych, mniejszych francuskich producentów kwadrycykli, jak np. Aixam, Microcar czy Chatenet czy włoskiego Tazzari. Produkt Citroëna jest od nich tańszy, ale w niczym im nie ustępuje. Jeśli francuskiej marce zależałoby na rozwoju tego produktu, wprowadzaniu innych ciekawszych wersji, to Ami ma szansę zachwiać pozycją innych producentów mikrosamochodów.

 Citroën Ami

Długość/szerokość/wysokość w cm

2410/1390/1520

Masa własna w kg

485

Średnica zawracania między krawężnikami w m

7,2

Moc silnika elektrycznego w kW

5,5 (8 KM)

Pojemność baterii w kWh brutto/netto

5,5

Czas ładowania: gniazdko domowe (230 V/10A) w godz.

3,5

Zasięg wg WLTP

75

Prędkość maksymalna w km/h

45

Cena wersji podstawowej w euro we Francji

7 390

Kto testował: Przeysław Dobrosławski

Co: Citroën Ami

Gdzie: Isle Adam

Kiedy: 22.10.2021

Ile: 20 km

Niewielkie rozmiary zewnętrzne, zwrotność, względnie niska cena jak na pojazd elektryczny, możliwość korzystania z przywilejów dla aut elektrycznych w miastach.

Nie należy go oceniać kategoriami samochodów, zbyt małe lusterka boczne, jakość wykończenia, niski poziom bezpieczeństwa czynnego i biernego.

Przeczytaj również
Popularne