Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
TruckCare - 1

Wory, fanty i gadżety, czyli po czym poznać dziennikarza motoryzacyjnego

Dziennikarza motoryzacyjnego wyróżniają trzy rzeczy: markowe ciuchy, bezgraniczny ocean wiedzy motoryzacyjnej wsparty bezkrytycznym brakiem samokrytycyzmu (co ja piszę?!) oraz delikatne przetłoczenia górnej części kręgosłupa.
Starając się wyłapać z tłumu dziennikarza motoryzacyjnego, takiego co nie pracuje w telewizji, bo takich z TV to się zna… A propos, to właśnie dziennikarze telewizyjni mają największą wiedzę motoryzacyjną. Szkoda tylko, że mają tę wiedzę, bo pracują w telewizji, a nie na odwrót.
Ale pędem do meritum. Jak rozpoznać takiego dziennikarza motoryzacyjnego, który w telewizji nie pracuje. Mianowicie: należy uważnie patrzeć na przyodziewek. Mankiety, klapy, czapki, torby, buty, spodnie, kapoki, kubraki, kufajki, baranice. Na wszystkim są znaki firmowe. Nawet sikor firmowy, a jak.
No dobrze, zapytacie co w tym wyjątkowego. Wielu ludzi ubiera się w markowe ciuchy. Zgoda, tylko rzadko są to takie marki jak Fiat, BMW, Opel, Nissan, Mercedes czy Renault, a w przypadku dziennikarzy motoryzacyjnych właśnie tak jest. Jest to efekt ciężkiego treningu i na pewno odrobiny wrodzonego talentu. Talentu do błyskawicznego identyfikowania tzw. worów. Wór, w gwarze dziennikarskiej, to nic innego jak fant czy gadżet bądź z angielskiego – gift.
Niestety bardzo często prezentacje nowych modeli są oceniane tylko wg dwóch parametrów. Tego w jakiej części świata prezentacja się odbywa i tego, jaką wartość rezydualną ma fant. Droga takiego podarku bardzo często wygląda tak: koncern – dziennikarz – Allegro.
Ale wracając do tego, jak rozpoznać dziennikarza motoryzacyjnego. Kolejna cecha charakterystyczna związana jest właśnie z taszczeniem worów. Są to niebanalne przetłoczenia górnej części kręgosłupa przez abnegatów zwane garbem. Garb jest chorobą zawodową większości dziennikarzy, a w każdym razie tych, którzy jeszcze nie dorobili (dostali) się toreb na kółkach.
Kiedy więc widzimy garbatego jegomościa w czapce Scania, kurtce MAN i z zegarkiem KIA, to jest wysoce prawdopodobne, że żyje on z pisania o samochodach. Kiedy chcemy mieć pewność, to wystarczy zaobserwować, jakim pojazdem się porusza. Jeżeli jest to nowe Mitsubishi, Honda czy Audi – znaczy testówka. Jeżeli widzicie, że wsiada do dwunastoletniego Opla Astry czy dziesięcioletniego VW Passata, nie traćcie nadziei – to jego auto prywatne. Najlepsze na świecie.

Tomasz Siwiński

kogut

Przeczytaj również
Popularne