Norma euro
Jakie to banalnie proste. Tylko czemu nigdy nikt na to nie wpadł, a przynajmniej czemu nie w naszym kraju? Chociaż nie – wiem, czemu nikt na to u nas nie wpadł, bo my, to już nie my, tylko my. Znaczy my, Polacy, to już nie tylko Polacy, ale i Europejczycy i to unijni, a tamci jeszcze nie i dlatego oni na to wpadli. O kim mowa? O Ukrainie, która w prosty sposób pokonała korupcję. Może jeszcze nie całą, ale na pewno odcięła korupcyjnej hydrze jeden z jej łapczywie chłepczących nielegalne hrywny łbów. Były bowiem na Ukrainie, jak w każdym cywilizowanym kraju (to lekka ironia) obowiązkowe badania techniczne samochodów. Proceder ten, podobnie jak u nas, miał niewiele wspólnego z poprawą bezpieczeństwa, za to bardzo wiele z przysłowiowym braniem w łapę. Poszli tam po rozum do głowy i po prostu badania znieśli. Jakie to banalne. Dobrze, że u nas, w Unii, takie rzeczy są nie do pomyślenia.
Bo Unia wie, zapewnia opiekę, radzi, dzieli sprawiedliwie i po prostu Unia jest po dobrej stronie mocy. Sztab urzędników za pomocą najnowocześniejszych dostępnych ludzkości urządzeń bada krzywiznę banana, aby skutecznie walczyć z plagą podrabianych i, o zgrozo, prostych bananów. Inny dział pogrążony jest w debacie, czy aby na pewno marchewka to jest warzywo, czy może już owoc? Faktycznie, pytanie iście egzystencjalne. Bo czy tarta marchew to tylko tarta marchew, razem z zielonym groszkiem tworząca estetycznie i kulinarnie doskonałą surówkę, czy już dżem?
Jednak bliskie unijnemu sercu są nie tylko kulinaria. Każdy, kto podróżuje, wie, jak dużym ułatwieniem jest brak kontroli na unijnych granicach. Umila to podróż, skraca ją znacznie. Wystarczy, że otworzymy okno i już po dozwolonej w danym kraju emisji dwutlenku węgla wiemy, czy to Niemcy, Holandia, Francja, czy Hiszpania. Jedziemy sobie, jedziemy, aż dojeżdżamy do Danii, kraju słynącego z... (odpalamy Google) Grenlandi?? Tak, z Grenlandii, największej wyspy na świecie. Nie, Australia to nie wyspa, to kontynent. Więc wjeżdżamy, a precyzyjniej dojeżdżamy, sobie do królestwa Danii, a tu co? Kontrola graniczna. Czemu? Bo tak. Dania w Unii jest? Jest.
Dojeżdżamy do Grecji. Państwa, które słynie z zabytków, pięknej pogody, bogatej historii, zaburzonych proporcji między pracą i sjestą – nigdy na korzyść tego pierwszego – Demisa Rusosa oraz tego, że przyjęli wspólną walutę.
Zjeżdżamy niżej, jeszcze niżej i odrobinę niżej, podróżując wciąż po bezkresnych, idyllicznych unijnych połaciach (uwaga, jak już kiedyś pisałem, trzeba tylko ominąć dzikie helweckie plemiona) i dojeżdżamy do kolebki demokracji. Nie, nie na Wiejską w Warszawie. Dojeżdżamy do Grecji. Państwa, które słynie z zabytków, pięknej pogody, bogatej historii, zaburzonych proporcji między pracą i sjestą – nigdy na korzyść tego pierwszego – Demisa Rusosa oraz tego, że przyjęli wspólną walutę. Hedonistycznie nastawieni Grecy – miast starać się ograniczyć dług publiczny, spełniać wyśrubowane kryteria – po prostu najzwyczajniej na świecie okłamali wszystkich, mówiąc, że ich gospodarka ma się świetnie. Jakie to proste. Wiem, że teraz niby na granicy bankructwa, ale przecież jest Unia. Unia pomoże. Raz, drugi.
Mnie to osobiście nie dotyczy, bo szczęśliwie kredytu we frankach już nie mam, ale jestem pod niesłabnącym wrażeniem sprawnie działających i naoliwionych – zapewne grecką oliwą – mechanizmów unijnych, którym najmniejszy nawet szczegół umknąć nie może.
Bo przecież narody są ślepe, zagubione. Unia patrzy na wszystko z wyższej perspektywy. Chcecie dowodu? Oto on. W długi weekend zginęły na polskich drogach 72 osoby. To koszmar, ale Unia wie, co z tym zrobić. W końcu wystosowała zakaz rejestrowania nowych samochodów z podnoszonymi lampami, bo to olbrzymie zagrożenie dla pieszych. Dlatego Mazda MX-5 musiała pozbyć się otwieranych reflektorów, bo było to największe zagrożenie z możliwych. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby Unia w porę nie zareagowała..
Tomasz Siwińskia
Szanowni Państwo,