Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
TruckCare - 1

Nim nastąpi paruzja

Nie szkodzi. Też nie wiedziałem co to jest paruzja, więc absolutnie porzućcie frasunek z powodu nieznajomości języka ojczystego. W każdym bądź razie, paruzję (chyba się odmienia), jak donosi Biblia, poprzedzać będzie Dzień Gniewu Pańskiego (DGP). Gniew ów wyrażony będzie za pomocą plag wszelakich zrzuconych na ludzkość. Jakie plagi w skład Gniewu wchodzą, tego pismo nie precyzuje, zostawiając pole do domniemań i katastroficznych przypuszczeń co większych defetystów. No, w to mi graj – żyzne, nawiezione, zaorane pole czarnowidztwa pierwszej klasy przygotowane pod zasiew moich knowań, intryg i ozimej zemsty. Jakież szczęście, że DGP w zapisanym statutowo zasięgu działania ma objąć cały nasz glob i globu tego wszystkich mieszkańców. Zasadniczo upraszcza mi to sprawę, ponieważ odpada poszukiwanie odpowiedzi na jedno z zasadniczych pytań, jakie nurtuje mnie co rano – na kogóż by dzisiaj zesłać plagę? Czy aby na niego? A na niego? A na nich? Na nią, na to, na tamto? Nie! Nie trzeba szukać odpowiedzi – plagi zesłane zostaną na WSZYSTKICH. Jak w komunizmie, każdemu przypadnie w udziale po równo. A że ktoś niesłusznie i niesprawiedliwie padnie ofiarą plagi? Naprawdę, proszę nie dramatyzować. Skoro plaga go dosięgnie, to znaczy, że zasłużył. Faktycznie, są tacy, którzy zasłużyli bardziej, i tacy, którzy zasłużyli odrobinę mniej bardziej. Porzućmy gradację... chociaż nie. Jedna jednostka wyrosła ponad to. Ogromem swych przewin zasłużyła sobie na skierowanie w nią nie dwóch, pięciu, nie tuzina, mendla, ale kopy plag. W samo sedno jestestwa tej jednostki. Boli, że jest to redaktor i to redaktor nie byle jaki, bo redaktor naszego magazynu. A imię jego Eryk. Chilmon Eryk. Zapytacie zapewne w duchu, czym sobie człek ów marny zasłużył na takie wyróżnienie, że z całej ludzkiej populacji to na niego plagi wszelakie w pierwszym rzędzie – żeby była jasność – chciałbym skierować. Spieszę donieść.
Otóż siedząc sobie wygodnie, nad kubkiem parującej, pysznej kawy, której subtelny aromat eterycznej kofeiny delikatnie penetrował moje nozdrza, zachęcając w rytm staropolskiej kolędy sączącej się w tle: wypij mnie, no, wypij. Kiedy dźwięk tejże kolędy mieszał się z łagodnym blaskiem lampek zawieszonych na naszej przepięknej choince, tworząc świąteczny koktajl światła i dźwięku, będący najpiękniejszym podarkiem dla mojej sfery metafizycznej. Kiedy otulony łagodnymi spojrzeniami dobrodusznych przyjaciół, z którymi dane jest mi pracować, spoglądałem wypełniony nadzieją przez oszronione okno, czy aby zza woalu puchatych chmurek nie wygląda nieśmiało poroże Rudolfa ciągnącego zaprzęg Świętego Mikołaja. Wtedy, oszołomiony świąteczną atmosferą, na wpływ której wyjątkowo jestem podatny, postanowiłem zapytać redaktora Chilmona – licząc się do tego momentu z jego zdaniem – na jakiż to świąteczny temat powinienem napisać felieton, aby podzielić się z Wami, szanowni czytelnicy, moim nastrojem i chociaż w małym ułamku starać się poprzez słowo pisane Was tym nastrojem zarazić. Redaktor Chilmon, korzystając z mojego emocjonalnego ekshibicjonizmu, niczym Brutus w plecy Cezara, wbił we mnie takąż oto frazę: „Napisz cokolwiek, byleby zawierało zwroty: paruzja, tranzystor, apokryf, hydrologia, Zimbabwe, Czesław Kiszczak i, oczywiście, żeby dotyczyło świąt. Jak nie napiszesz, jesteś frajerem”.
Wyobrażacie sobie, jak szybko wiał ode mnie radosny nastrój świąt, a za nim kolęda, choinka, kawa, a na końcu Rudolf z całym zaprzęgiem. Co mogłem zrobić? Nadstawić policzek, wybaczyć? Tak, mogłem. Ale zrobiłem to, co każdy prawdziwy Polak w takiej sytuacji: Co? Ja nie napiszę??!
W tym miejscu chciałem przeprosić, że końcówka tego felietonu będzie miała charakter listu otwartego i, mimo że czytacie go wszyscy, skierowana jest głównie do jednego czytelnika:
Szanowny Panie Redaktorze Chilmon, powołując na świadków wszystkich czytelników magazynu „Fleet”, oświadczam i na dowód ten egzemplarz magazynu załączam, że nie jestem frajerem, bo napisałem felieton zawierający wskazane przez Pana zwroty, a jednocześnie wyjątkowo w duchu świąt pozostający. Niniejszym informuję Pana, że kiedy nadejdzie już Dzień Gniewu Pańskiego i kiedy dane mi będzie szastać plagami, jesteś Pan pierwszy na mojej liście. I możesz być Pan pewien, że żadna, nawet najmniejsza, plaga Pana nie ominie.

Wesołych Świąt… dla Pana też.

Tomasz Siwiński

Przeczytaj również
Popularne