Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Kraken

Wśród dziennikarzy motoryzacyjnych, o których – nie ukrywam – lubię pisać, ponieważ mam dużą dawkę autoironii, dominuje przekonanie, że posiadanie własnego pojazdu mechanicznego jest nie tylko niewskazane, ale wręcz nieeleganckie.
Przecież wiąże się to z koniecznością dokonania takich czynności jak: zakup takiego pojazdu, ubezpieczenie go, zarejestrowanie, serwisowanie i tankowanie. Pięć czynności, które dziennikarzy motoryzacyjnych przyprawiają niemal o padaczkę. Jest to jawne złamanie dziennikarskiego dekalogu, który prezentuję w całej okazałości.

DEKALOG DZIENNIKARZA MOTORYZACYJNEGO

I. Nie będziesz miał wozów prywatnych nigdy. II. Nie kupuj własnego auta nadaremnie. III. Pamiętaj, abyś zawsze miał umówioną testówkę. IV. Nie szanuj testówki, bo nie twoja ona jest. V. Nie ubezpieczaj. VI. Nie naprawiaj. VII. Nie tankuj… za własne. VIII. Mów zawsze fałszywie, że testówka twoja jest. IX. Pożądaj testówki bliźniego swego. X. Oraz karty paliwowej, która do niej jest.


Przyznaję się więc, że złamałem wszystkie dziesięć przykazań przykładnego dziennikarza motoryzacyjnego. Jestem zatem banitą bez najmniejszych szans na dziennikarski czyściec, nie wspominając już o niebie. To i tak nic, w porównaniu do tego, co ostatnio zrobiłem. Aż strach o tym pisać, chociaż, całe szczęście, dziennikarze motoryzacyjni mają tę dobrą cechę, że nie czytają absolutnie żadnych tekstów, poza swoimi własnymi. Wiadomo, trzeba równać do najlepszych. Więc napiszę – nabyłem samochód. Używany, ale jednak samochód. Taki samochód, co to trzeba za niego zapłacić, taki też, co to trzeba go przerejestrować, ubezpieczyć, od razu – może nie naprawić, ale przynajmniej sprawdzić. Wreszcie taki samochód, który trzeba zatankować i czynność tę trzeba powtarzać dość regularnie, kiedy w głowie brzęczą słowa poprzedniego właściciela: – nigdy nie widział innej benzyny niż Shell V-Power Racing. Ponieważ wszystko można o nim powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest to pojazd ekologiczny. Chociaż grono złośliwych przyjaciół (byłych) twierdzi zgoła odmiennie, że jest to samochód ekologiczny, bo przy kosztach serwisu i tak nie będę miał na paliwo, więc będzie ekologicznie stał pod drzewem, spokojnie tracąc sobie na wartości. Inni z kolei twierdzą, że jest to samochód hybrydowy, ponieważ tyle co paliwa, bierze także oleju. Słyszałem również głosy wsparcia, że opony ma ekologiczne, ponieważ o bardzo niskich oporach toczenia. Że klocki i tarcze trzeba wymieniać przy każdym tankowaniu, czyli mniej więcej co 20 minut. To wszystko to... prawda! Tylko wiecie co, to zawsze było moje marzenie i teraz je spełniłem. I mam mojego Krakena, a najpiękniejsze jest to, że nie muszę go oddawać do parku prasowego, bo jest mój, własny… i trochę banku, ale to już ich problem.

Tomasz Siwiński

Przeczytaj również
Popularne