Czas na zmiany

Przemysław Dobrosławski

09 listopada 2020

Pięćsetka to prawdziwy motoryzacyjny fenomen. Wygląda równie nowocześnie i świeżo jak w momencie premiery 13 lat temu, a jej sprzedaż, do niedawna, z roku na rok tylko rosła. Czasy się jednak zmieniają i nowe wymogi unijne sprawiły, że aby nadal być na topie, musiała stać się bardziej eko.

Fiat wprowadza do oferty następcę pięćsetki – model 500-e, ale jest on oferowany wyłącznie w wersji elektrycznej i na razie nie możemy mu wróżyć szczególnej popularyzacji. Szczególnie, że cena jest spora – od 34 900 euro. Dotychczasowy model będzie oferowany równolegle, ale również z napędem hybrydowym, a konkretnie miękką hybrydą mHEV.

Urok i pragmatyzm

Fiat 500 jest kupowany głównie pod wpływem emocji i nostalgii, ale jest grupa nabywców, która przy jego wyborze kieruje się pragmatyzmem. Wąskie nadwozie sprawia, że w ciasnych miastach lub wąskich uliczkach miast południowej Europy pięćsetka sprawdzi się idealnie. Poza tym włoski maluch, jak żaden inny samochód w segmencie, świetnie trzyma wartość po latach. Tak więc koszt posiadania drogiego w zakupie Fiata 500 jest śmiesznie niski. Do tego frajdę z jazdy i szczery uśmiech z niekiedy beztroskiego podróżowania bez celu mamy tu gratis.

Z powodu niebywałego uroku tej konstrukcji Fiat nigdy nie śpieszył się z modernizacjami. Wszelkie wprowadzane zmiany były kosmetyczne, aby nie zaburzyć harmonijnej sylwetki, i obejmowały głównie nowe warianty kolorystyki nadwozia i wnętrza. Najbardziej znaczące zmiany zaszły w 2015 roku, kiedy pojawiły się zmodernizowane lampy przednie i tylne, z charakterystyczną częścią środkową w kolorze nadwozia. W tym roku doczekaliśmy się istotnych zmian pod maską.

Dwie jednostki

Fiat 500 jest dostępny z doskonale znanym czterocylindrowym silnikiem 1.2 o mocy 69 KM, ale współpracującym wyłącznie z 5-biegową skrzynią zautomatyzowaną Dualogic Selespeed (ceny od 53 tys. zł). Najciekawszą nowością pod maską fiacika jest trzycylindrowa jednostka 1.0 Hybrid (ceny od 52 tys. zł), z systemem mHEV, w którym rozrusznik zintegrowano z alternatorem (BSG). Jednostka o mocy 70 KM współpracuje wyłącznie ze skrzynią mechaniczną o sześciu przełożeniach. Energia elektryczna, zgromadzona w baterii 11 Ah zamontowanej pod fotelem pasażera, wspiera jednostkę spalinową dodatkowymi niutonometrami i 5 KM mocy przy ruszaniu. Nowa technologia pozwala na swobodną jazdę z prędkością poniżej 30 km/h z wyłączonym silnikiem. Oczywiście w miękkiej hybrydzie nie jest możliwe ruszanie, wykorzystując wyłącznie energię elektryczną.

Pięćsetka z nową jednostką nie jest mistrzem osiągów, ale w mieście są one w zupełności wystarczające. Silnik jest cichy, płynnie nabiera mocy, a wibracje jednostki są słabo wyczuwalne. Samochód potrafi być też oszczędny. Przy stałej jeździe 90 km/h zużycie paliwa wyniosło 3,6 l/100 km, przy 120 km/h – 5,1 na 100 km, a przy 140 km/h – siedem litrów. W mieście przy dynamicznej jeździe zużycie wyniosło ok. 6,5 litra. Zbliżone wyniki w jeździe miejskiej uzyskiwaliśmy z silnikiem 1.2, ale w trasie przy spokojnej jeździe motor 1.0 Hybrid okazuje się nawet litr oszczędniejszy. To zasługa nie tylko nowego silnika, ale też skrzyni mechanicznej o sześciu przełożeniach. Dotychczasowy model 1.2 miał pięć biegów. Operację w postaci wdrożenia nowej jednostki 1.0 Hybrid uważamy zatem za udaną i nie widzimy powodów, aby ten uroczy fiacik, mimo gimnazjalnego wieku, miał się udawać na motoryzacyjną emeryturę.