Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

VW Tiguan - Delikatny lifting

Gdybym miał bazować na informacji prasowej, którą otrzymałem od koncernu VW, to mógłbym mieć przeświadczenie, że mamy do czynienia z rewolucją. Jednak kiedy miałem okazję jeździć Tiguanem, to przekonałem się, że koncern nie zmienia wytyczonej przez lata strategii: zmieniać tylko to, co jest niezbędne, reszty nie dotykać.

Nowy Tiguan upodobnił się do nowego Touarega, głównie jeżeli chodzi o przednią część nadwozia. Bardziej agresywny wygląd, szczególnie zderzaka i przednich reflektorów, sprawia, że laicy mogą mieć początkowo problem z odróżnieniem obu modeli. Ale to nie koniec zapożyczeń, które znalazły się w mniejszym z terenowych samochodów.

Oś absurdu
Absurd, o którym napiszę, nie dotyczy inżynierów z Wolfsburga, tylko klientów. Ponieważ nowy Tiguan, podobnie jak poprzednik, jest oferowany także z napędem na jedną oś. Po co robi się takie samochody, jestem w stanie zrozumieć – są na nie klienci, ale tego, czemu klienci w ogóle decydują się kupić takiego upośledzonego SUV-a, już nie. Silniki, a i owszem, dobre, ponieważ 110- i 140-konne diesle są doskonale znane chociażby z innych modeli Volkswagena, tylko po co komuś podwyższony samochód z niewielkim, np. w porównaniu do Passata, bagażnikiem, nieoferujący żadnych właściwości terenowych. Taki Tiguan tylko wygląda i może właśnie o to chodzi. Zdecydowanie jedynym słusznym wyborem przy tego typu aucie jest posiadanie na tylnej klapie wiele mówiącego oznaczenia – 4Motion.
Podobnie jak przy poprzednim modelu, zdecydowano się na wprowadzenie na rynek dwóch wariantów nadwoziowych: on-road i off-road. Różnią się głównie kształtem przedniej części zderzaka, a w efekcie także kątem natarcia, który wynosi odpowiednio 18 i 28 stopni.

Wielki elektronik
Czasy, kiedy w samochodzie metal tarł o metal i wszystko działało na zasadzie mechaniki, odeszły już bezpowrotnie. Nie ma co biadolić, bo postępu się nie oszuka. Także w Tiguanie dodano nowe, niekoniecznie niezastąpione, opcje. System rozpoznający zmęczenie kierowcy, system informujący o przekroczeniu pasa ruchu, asystent oświetlenia. Z istotnych terenowych rzeczy, za dopłatą możemy doposażyć nasz samochód w elektroniczną blokadę mechanizmu różnicowego XDS.
Z nowości, do których Volkswagen zdążył nas przyzwyczaić, pod maską możemy spodziewać się siedmiobiegowej przekładni DSG czy całej gamy oszczędnych silników. Poza dwoma już wymienionymi, dostępny jest 170-konny diesel oraz benzynowe TSI oferujące moc od 122 do aż 210 KM. Naszym zdaniem, najbardziej godne polecenia do tego modelu są dwie jednostki – 2.0 TSI o mocy 160 KM i 2.0 TDI o mocy 140 KM. Są elastyczne i oszczędne.

Po świecie jeździ 600 tysięcy Tiguanów pierwszej generacji i zapewne będzie drugie tyle drugiej. Prawdopodobnie połowa nie zjechała nigdy z asfaltu, ale jakie to ma znaczenie, skoro się sprzedają.

Bardziej, lepiej
Teraz czas na opisanie wrażeń z jazdy, jakie oferuje kierowcy nowy Tiguan. Na pewno jest lepiej. To lepiej dotyczy niby drobnostek, ale jednak. Wszystko jest funkcjonalne, tylna kanapa jest regulowana w poziomie, dodano nowe schowki, kolory tapicerek. W bagażniku przewieziemy 460 litrów bagażu. Co do silników, nie wniosę nic nowego, ponieważ podczas testu miałem okazję prowadzić auto ze 140-konnym dieslem, silnikiem doskonale znanym. Ale zaskakująco zmieniło się amortyzowanie niewielkiego SUV-a. Samochód mimo wysokiego zawieszenia praktycznie podwoziowo prowadzi się jak osobówkę. Tylko przy wyższych prędkościach nieco przeszkadza szum powietrza. Dodatkowo możemy zamówić pakiet regulowanego zawieszenia, za pomocą którego kierowca reguluje sobie jego sztywność.
Teraz coś, o czym flotowcy czytają najchętniej. Co prawda nie podejrzewam, że zobaczymy nagle na ulicach floty kolorowych, firmowych Tiguanów, ale na pewno znajdą się chętni managerowie wyższego szczebla, którzy chcieliby jeździć nieco podwyższonym autem. Ceny. Te kształtują się w przedziale zdrowego rozsądku. Najtańszy model ze 122-konnym silnikiem TSI i napędem na przednią oś kupimy za 89 900 zł brutto, a najdroższy – 210 konny TSI z przekładnią DSG i napędem 4Motion – za 129 290 zł.

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: VW Tiguan

Gdzie: Drawsko

Kiedy: 3 VIII 2011

Ile: 270 km

Przeczytaj również
Popularne