Czy po faceliftingu zmieniło się dużo? Czy to tylko drobna zmiana i nadal jest dobrze? A może nadal jest źle. Zapraszam na wrażenia z jazdy Mercedesem GLC 200d 2020 r.
Model GLC w palecie aut Mercedesa jest stosunkowo świeży. Zastąpił on Mercedesa GLK i wygląda na to, że to udany ruch. Mały miejski SUV jest odpowiedzią Mercedesa na potrzeby użytkowników, którzy lubą przestrzeń, poczucie bezpieczeństwa i lepszą widoczność, jaką daje nadwozie typu SUV, a jednocześnie zależy im na względnie niedużym gabarytowo aucie, ponieważ dużą liczbę kilometrów pokonują w miejskiej dżungli i cenią są sobie łatwość manewrowania i możliwość wciśnięcia się w nie do końca wymiarowe miejsce parkingowe.
Trzeba przyznać, że model GLC zaspokaja wszystkie opisane wyżej potrzeby, co więcej, oferuje dodatkowo poczucie komfortu i prestiżu, bo to przecież Mercedes, i w tej materii nic w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat się nie zmieniło. Facelifting, jaki auto przeszło w 2020 roku, nie zmienił zbyt wiele. Na pierwszy rzut oka widzimy inne lampy tylne… i to właściwie tyle. Gdy przyjrzymy się bardziej wnikliwie, zauważymy, że mamy nowy przedni zderzak oraz inny kształt grilla. Bagażnik o pojemności 550 l jest bardzo funkcjonalny dzięki jego regularnym kształtom, mamy do dyspozycji również drugą podłogę, ale w niej już próżno szukać regularności kształtów, co skutkuje tym, że może ona służyć tylko jako schowek dla kilku niewielkich przedmiotów.
Zajmując miejsce za kierownicą, widzimy, że wraz z faceliftingiem modelu pojawiła się nowa kierownica oraz nowy wielki (10,25 cala) wyświetlacz centralny. Dzięki tym zmianom wnętrze stało się trochę nowocześniejsze, zachowując jednocześnie konserwatywny styl, jaki znamy z samochodów z gwiazdą na masce. Niestety, egzemplarz, jaki otrzymaliśmy do testów, nie był wyposażony w cyfrowe zegary, które, mam wrażenie, potęgują poczucie nowoczesności w każdym aucie. System multimedialny jest wyposażony w funkcję „Hej Mercedes”, czyli cyfrowego asystenta, natomiast bardziej klasyfikowałbym tę funkcję jako formę bajeru, a nie wygodnej obsługi na co dzień.
Testowany egzemplarz to model 200d i wydaje się, że w tego typu aucie mocy powinno być nieco więcej. Oczywiście, nie mamy tu, mówiąc delikatnie, nadmiaru mocy i to jest minus, ale jak zestawimy to z dwoma niezaprzeczalnymi plusami, czyli wysoką kulturą pracy oraz niskim spalaniem (6,6,5 litra/100 km), jednostka napędowa się broni. Dla osób, które oczekują więcej dynamiki, polecałbym np. wersję 300d, ale i tak bazowa spełnia niezbędne minimum.
Cena GLC 200 d 4MATIC Business Edition zaczyna się od 186 100 zł. Nie wydaje się to kwota wygórowana, pamiętajmy natomiast, że jest wersja bazowa. Mamy dostępne wersje GLC 300 d 4MATIC od 217 500 zł, GLC 400 d 4MATIC od 252 500 oraz Mercedes-AMG GLC 63 S 4MATIC+ od 470 200 zł, ale to już zupełnie inne auto. Jak widać powyżej, możliwości wyboru silników jest dużo (jest jeszcze kilka wersji benzynowych), więc z całą pewności każdy znajdzie coś dla siebie. Od oszczędnych po mocarne AMG z 510 KM pod maską.
Podsumowując, Mercedes GLC to auto odpowiadające potrzebom opisanym na początku tekstu z nawiązką. Daje dodatkowo prestiż, przy odpowiedniej konfiguracji auta emocje i konserwatywną nowoczesność. Już widać na ulicach, że znalazł rzeszę fanów wybierających coś pomiędzy SUV-em a większym autem miejskim. Bywa, że takie połączenia odbijają się niektórym producentom czkawką, ale w Mercedesie tak nie jest. Bardzo udana konstrukcja i świetna odpowiedź na aktualne potrzeby kierowców.■
Kamil Madejski
fleet manager Sygnity/TF Management