Toyota Yaris w najnowszej odsłonie zachwyca przede wszystkim designem. To auto miejskie przestało mi się kojarzyć jedynie z car sharingiem, a w końcu zaczęło budzić emocje. Przynajmniej jeżeli chodzi o wygląd.
Wygląd zewnętrzny nowej Toyoty Yaris jest jego największą zaletą. Liczne przetłoczenia, ogromny grill, dwukolorowe nadwozie w wersji Selection – wszystko to sprawia, że na auto patrzy się bardzo miło. Wygląda dość drapieżnie, a jednocześnie delikatnie i miękko. Lekko agresywny desing sprawia wrażenie, że po zajęciu miejsca za kierownicą samochód dalej będzie wzbudzał emocje. Pod maską zamontowano jednak nowy układ hybrydowy z trzycylindrowym silnikiem 1.5 o mocy 116 KM, który nieco kłóci się z wyglądem zewnętrznym, ale jest nad wymiar praktyczny.
Kiedy miałem do czynienia także z nową Toyotą Corollą, zauważyłem analogię między tymi dwoma modelami. Yaris we wnętrzu wygląda jak zmniejszona o jakieś 20% Corolla. Gałka do zmiany przełożeń jest jakby mniejsza, podłokietnik z kolei węższy. Unifikacja modelowa jest oczywiście standardem, chociaż w tym przypadku pomniejszonych części jest całkiem sporo. Gorsza jest jednak grafika tablicy zegarów, ale rozmieszczenie schowków i półek wypada na dużą korzyść Yarisa. Po samochodzie miejskim nie spodziewałem się dużej ilości miejsca we wnętrzu. Jeżeli chodzi o nowy model, opracowano naprawdę pojemny bagażnik, za to wąsko otwierające się drzwi z tyłu ograniczają skutecznie dostęp do kanapy. Na tylnej kanapie brakuje takich udogodnień jak porty USB, nawiewy czy chociażby podłokietnik. Niemniej jednak przypominam, że opis dotyczy auta z segmentu aut miejskich.
Testowy egzemplarz użyczony przez Toyotę Motor Poland był dobrze wyposażony. Co prawda aktywny tempomat i automatyczne światła drogowe nie są dopracowane do perfekcji, jednak kilka lat temu nikt nie montował ich w klasie kompaktowej, a co dopiero w segmencie B. Z uwagi na całą sympatię do tego auta przemilczę brak czujników parkowania, uznaję to za niedopatrzenie. Na uwagę zasługuje także dobre spasowanie elementów we wnętrzu. Auto sprawia wrażenie, że przez lata nie będzie w stanie zaskoczyć nas niepokojącymi dźwiękami. Jedyny dźwięk słabego montażu dochodził od tablicy rejestracyjnej z tyłu, która ma według mnie zbyt mało punktów mocowań bądź są zbyt blisko siebie.
Jak wspomniałem wcześniej, wygląd zewnętrzny pozwalał oczekiwać emocji podczas jazdy. Emocji tych nie było, ale miejska hybryda nie została stworzona do podnoszenia adrenaliny. Jazda miejska jest bardzo przyjemna i większość czasu używany jest jedynie silnik elektryczny. Jazda w trasie ukazała jednak dwie wady, których się po cichu spodziewałem: bardzo słabe wyciszenie auta oraz ponad dwukrotnie wyższe spalanie niż w mieście.
Reasumując, jak na auto miejskie Toyota Yaris jest bardzo ciekawą propozycją. Świetny wygląd, przemyślane wnętrze i bardzo oszczędna jednostka napędowa pozwala myśleć o nowym Yarisie jak o aucie na lata. Jeżeli jednak auto ma służyć także do wyjazdów w trasę jako codzienny samochód dla handlowca, wówczas należy wcześniej zapoznać się z profilem użytkownika. Jeżeli ktoś ma ciężką nogę, auto potrafi zdenerwować hałasem wewnątrz samego użytkownika, a kosztami eksploatacji – flotowca.
Marek Wojtas
Branża telekomunikacyjna