Marek Wojtas
Kiedy kilkanaście lat temu ładowałem swój pierwszy telefon z polifonicznymi dzwonkami z gniazdka na działce, byłem najszczęśliwszym nastolatkiem na ziemi. Nie podejrzewałem wtedy, że przyjdzie dzień, kiedy będę miał telefony z nowoczesnymi aparatami, całym Internetem i darmowymi rozmowami. A ze wspomnianego gniazdka będę ładował samochód. Jednak bateria w tamtym pierwszym telefonie starczała mi na dużo dłużej niż jeden dzień używania…
Mazdą MX-30 miałem okazję przemieszczać się podczas listopadowego weekendu. Pogoda była taka sobie, a i obecna sytuacja pandemiczna nie pozwoliła mi na dłuższe wyjazdy. Podczas poruszania się po warszawskich drogach i okolicach doładowywałem auto pięciokrotnie.
Mazda MX-30 ma baterię o pojemności ~35,5 kWh. Maksymalny zasięg auta na pełnym naładowaniu starczał realnie na przejechanie 162 kilometrów. Doładowanie auta do 80% pojemności zabiera około 40 minut, jak w przypadku innych elektryków, aczkolwiek te 80% starcza zaledwie w tym przypadku na jakieś 120–125 km. Zatem jeżeli podczas testu przejechałem około 500 km, łatwo przeliczyć, ile czasu z tego weekendu spędziłem przy ładowarkach.
Po raz pierwszy podczas opisywania auta elektrycznego tak mocno skupiam się na zasięgu. Do zalet tak niskiej pojemności baterii jeszcze przejdę, ale na razie chciałbym przedstawić moje zastrzeżenia. Mam obawy, że pojemność baterii zmniejszy się w ciągu kilku lat użytkowania. Ze względu na mały zasięg częstym zjawiskiem będzie doładowywanie do 100%, co nie sprzyja żywotności baterii. W związku z tym, że w firmie od kilku lat mamy do czynienia z autami elektrycznymi, z doświadczenia wiem, że rokrocznie pojemność baterii sukcesywnie się zmniejsza. Boje się pomyśleć, jaki realny zasięg może mieć Mazda MX-30 po dwóch–trzech latach użytkowania.
Ale to będzie za dwa–trzy lata, więc przejdźmy do testowego, nowego egzemplarza. A zalet jest naprawdę sporo! Auto dzięki niskiej pojemności akumulatorów ma niską – jak na auto elektryczne – wagę i nie potrzebuje mocnego silnika elektrycznego do napędzania. Uczucie jazdy jest podobne jak w przypadku normalnego auta miejskiego i wielokrotnie można zapomnieć o rodzaju napędu, jaki drzemie w pojeździe. Obniżenie pojemności wpływa także na cenę pojazdu, który realnie wchodzi w zakres dopłat do samochodów elektrycznych przygotowanych przez rząd. Po Smarcie EQ czy Škodzie CITIGO-e iV może być to jeden z najtańszych samochodów elektrycznych na rynku. A przy tym w cenie porównywalnej z dobrze wyposażonymi autami o konwencjonalnym napędzie i podobnej wielkości. Równie praktycznego pojazdu elektrycznego w tej cenie nie znajdziemy obecnie na rynku.
Jeżeli chodzi o sam projekt auta, to przyznaję, że Mazda mnie zaskoczyła. Design jest ciekawy i zwracający uwagę. Drzwi przednie otwierają się pod niesłychanie szerokim kątem, a projekt tylnych, otwieranych pod wiatr, przypomina mi rozwiązanie stosowane przed laty w Maździe RX-8. Samo wnętrze jest świetnie przemyślane, nie brakuje ciekawych rozwiązań, a do jakości, jak i spasowania materiałów, nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Z użyciem korka jako materiału we wnętrzu spotkałem się po raz pierwszy i jestem fanem tego rozwiązania. Jakość materiałów idzie w parze z jakością rozwiązań cyfrowych. Na przykład: na plus zaskoczyła mnie wysoka rozdzielczość kamer 360o. Ilość miejsca we wnętrzu jest standardowa jak na rozmiary auta. Brakuje nieco dedykowanego miejsca na kable do ładowania, a jak wspomniałem wyżej, trzeba mieć je zawsze przy sobie.
Jeżeli chodzi o prowadzenie auta to jest ono neutralne i nie ma się uczucia jazdy pojazdem elektrycznym. Dodatkowo w Maździe MX-30 zastosowano syntezator dźwięku, który jest słyszalny podczas szybszego przyspieszania i imituje dźwięk silnika spalinowego. O ile słyszałem różne opinie na temat jego zasadności, o tyle samo rozwiązanie jest ciekawe. Autem łatwo się także manewruje, a podczas jazdy miejskiej sprawia wrażenie nadzwyczaj solidnego.
Jeżeli chodzi o moją opinię na temat Mazdy MX-30, to muszę przyznać, że jest ona dość ambiwalentna. Z jednej strony, bardzo polubiłem to auto. Jest solidne, dobrze wykonane i ciekawie zaprojektowane. Z drugiej, miałem sporo czasu przyglądać się autu podczas długich i częstych wizyt na stacjach ładowania. Samochód ładowałem w galeriach handlowych, które ze względu na sytuację pandemiczną w listopadzie 2020 były zamknięte, stąd argument o zakupach czy obiedzie w restauracji podczas ładowania auta elektrycznego do mnie nie przemówił. Wracając do początku, zasięg auta nie spełniał moich osobistych oczekiwań co do użytkowości auta, jednak na pewno znajdzie się grupa ludzi, która auta będzie wykorzystywała w sposób mniej intensywny. Dla takich osób, przy obecnej cenie, Mazda MX-30 jest naprawdę bardzo ciekawym rozwiązaniem. Dodatkowo, jeżeli będziemy ładowali auto z domowego gniazdka czy wallboksa, a tym bardziej, gdy mamy na posesji zamontowaną fotowoltaikę, możemy zaoszczędzić dodatkowo pieniądze.
Ja z moim gniazdkiem 230V na działce podładowałem niestety Mazdę zaledwie o 20% (przybyło 32 km) przez ponad 5 godzin. Wracając do tytułu: przyjemność – z prowadzenia auta ogromna. Niepokój – czy dojadę do celu?
Ostateczna opinia? Nie dla mnie, chociaż bardzo polecam!
Marek Wojtas