Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
MAN

Fleet Auto Premium 2015

Trudno pisze się relację z własnej imprezy, ponieważ organizator nie jest obiektywny. Nie może być. Po pierwszej edycji wiemy, co można zrobić lepiej, inaczej, a czego nie zmieniać. Wiemy też, że test Fleet Auto Premium, który odbył się 10 czerwca na torze w Miedzianej Górze, śmiało można nazwać pierwszym, ponieważ wiemy już, że będą następne edycje.

Tomasz Siwiński
Osoby odpowiedzialne za zakupy do firm ‒ i to zarówno do dużych, międzynarodowych flot, jak i małych i średnich przedsiębiorstw – mają możliwość testowania samochodów. Taką możliwość stwarzają im same koncerny, użyczając samochody do testu. To zrozumiała strategia. Mamy produkt, który obecny jest w prasie, telewizji. Ale integralną częścią procesu zakupowego jest też test. Dzwonimy do konkretnego koncernu, umawiamy interesujący nas model na określony czas i możemy nim pojeździć. W takiej formie nawet nasz miesięcznik stara się pomagać, organizując DTF, czyli Długodystansowy Test Flotowy. Zarządcy parków jeżdżą użyczonym nam samochodem, po czym opisują go na naszych łamach. Taka opinia kolegi po fachu jest cenna, ponieważ praktyk ocenia samochód dla praktyków. Taka forma, nawet nie wiedzieć jak dopracowana, pozbawiona jest dwóch ważnych elementów. Jednym z nich jest bezpośrednia możliwość porównania samochodów, a drugim bezpośrednia wymiana opinii z kolegami po fachu.

 

Krzysztof Kopysiewicz kierownik floty samochodowej APC Instytut

Była to pierwsza w mojej prawie dwudziestoletniej flotowej karierze okazja, aby zapoznać się z takim szerokim wachlarzem aut z segmentu premium. A co najlepsze, nie było to podziwianie statyczne, ale dużo jazdy tymi autami w ich naturalnych środowiskach. Aut było dużo i każdy mógł naprawdę wziąć udział w każdej z przygotowanych prób. Auta sportowe zostały dokładnie przetestowane na obu pętlach Toru Kielce, co bacznie obserwowali instruktorzy. Panowie przez radio udzielali wskazówek, aby kolejne okrążenie pojechać jeszcze lepiej i szybciej. W tej kategorii moim faworytem był 300-konny VW Golf, a każdy kierowca, który z niego wysiadał, miał uśmiech na twarzy. Bardzo cenna była możliwość przetestowania przygotowanych limuzyn i SUV-ów w normalnym ruchu w scenerii Gór Świętokrzyskich. Zaznałem dużo komfortu w wielu autach, ale moje serce zdobył Lexus GS450h. Dodatkowo jazdy w terenie, gdzie dokładnie pokryliśmy błotem kilka modeli aut terenowych, z których najlepiej poczułem moc w Jeepie Grand Cherokee. Najeździłem się jak nigdy I tylko ten dzień zbyt szybko się skończył. Wierzę jednak że za rok po takim sukcesie odbędzie kolejna edycja Fleet Auto Premium.


Nie tylko segment B

Oglądając zdjęcia, próżno szukacie, drodzy czytelnicy, samochodów segmentu A czy B. Próżno wytężacie oczy, szukając samochodów dostawczych. Zamysłem, jaki towarzyszył nam podczas projektowania Fleet Auto Premium (FAP), było przetestowanie w jak najbardziej komfortowych i miarodajnych warunkach samochodów, które nie są kupowane w dużych wolumenach do flot, ale za to duża część z nich kupowana jest na REGON.
Podczas naszych szkoleń i targów Fleet Market spotykamy się z fleet managerami, dyrektorami, przedstawicielami firm CFM. Podczas tych rozmów okazało się, że tak zwane samochody wolumenowe czy dostawcze kupuje się głównie przysłowiowymi tabelkami Excela. Sprzedający, czy to importer, czy firma car fleet management, przedstawia ofertę mieszczącą się w danym budżecie. Kalkulowane są czynniki wpływające na TCO. Cena, spalanie, koszty przeglądów, ubezpieczenia, wartość rezydualna, opony. Na końcu pojawia się cena, rata wynajmu czy leasingu. Trwają negocjacje i obie strony spotykają się w połowie drogi. A jaki to model? No, właśnie. Tani. Tani oczywiście należy wziąć w nawias, ale z reguły chodzi po prostu o to, aby te samochody nie generowały zbędnych kosztów. Takie aspekty, jak komfort, estetyka, czy nawet marka, nierzadko schodzą na dalszy plan. Te samochody mają pracować dla firmy, a ich wartość dla firmy kalkulowana jest z pominięciem subiektywnych wrażeń z jazdy. Co innego, kiedy mamy do czynienia z samochodami, które pracownik naszej firmy może sobie wybrać

User chooser
Właśnie to angielskie określenie, oznaczające, w wolnym tłumaczeniu: wybór użytkownika, natchnęło nas do przeprowadzenia odmiennego testu.
Oczywiście w małych i średnich przedsiębiorstwach, które stanowią coraz bardziej łakomy kąsek dla importerów, zakupy samochodów firmowych rządzą się trochę innymi prawami, co podkreślają sami sprzedający. W mniejszych firmach samochód często służy do prowadzenia biznesu, ale także jest użytkowany prywatnie, jest wizytówką firmy. Większą rolę w wyborze samochodów odgrywają emocje, odczucia i prywatne preferencje późniejszych użytkowników. Podobne zjawisko jest coraz popularniejsze w dużych firmach. Od pewnego stopnia zaszeregowania w firmach, gdzie samochód firmowy stanowi istotną część pozafinansowego elementu motywacyjnego, jego późniejszy użytkownik ma mniejszą lub większą swobodę w wyborze swojego narzędzia pracy. W zależności od firmy odbywa się to różnie. Krąży powszechna opinia, że managerowie otrzymują limity na samochody. Są one różne w zależności od zajmowanego w korporacji miejsca w hierarchii. Dany stopień zaszeregowania oznacza konkretną kwotę na samochód. Przyjmijmy, że regionalni managerowie mają na samochód 120 tysięcy, kierownicy 150, dyrektorzy 200, a prezesi nie mają limitu. W tych kwotach użytkownik musi się zmieścić. Może wziąć niższy model z lepszym wyposażeniem, wyższy ze słabym silnikiem. Konfiguracje są różne. Jednak taki liberalizm spotyka się niezbyt często.

Łatwo wyobrazić sobie koszmar fleet managera, jakim jest przegląd niemal wszystkich dostępnych na rynku marek, modeli i wersji silnikowych, występujących w jego flocie. Nie ma szans na rabaty wynikające z wolumenów, na ujednolicenie polityki ubezpieczeniowej czy serwisowej. Dlatego w popularnym modelu user chooser spotyka się pewne ograniczenia. O ile z reguły flotowcy nie mają wpływu na limity kwotowe, to mogą zawęzić listę samochodów, przynajmniej do kilku marek, a czasami modeli. Przedstawiają listę samochodów mieszczących się w widełkach cenowych i spośród tych modeli użytkownicy wybierają dla siebie wersję. Podobnie rzecz ma się w przypadku firm CFM-owych. Zdarza się, że klienci przychodzą do firmy z prośbą o skalkulowanie rat na samochody dla managementu. A jakich samochodów? No, jakichś fajnych. O tym, czy dany samochód jest „fajny”, decydują subiektywne odczucia. Odczucia z testu.
I właśnie dlatego zrodził się pomysł, jakim jest Fleet Auto Premium. Testu samochodów, które często wybierane są do firm jako modele benefitowe. Dlatego zaprosiliśmy do jury dyrektorów odpowiedzialnych za zakupy w firmach, wiodących fleet managerów, a także przedstawicieli firm CFM. Chcieliśmy im zaprezentować modele naszych partnerów, ale nie tylko.

Poznać poprzez szkolenie
Idea, jaka nam towarzyszyła, była prosta. Maksymalnie dużo jazdy wszystkimi samochodami pod okiem profesjonalistów. Tak, aby każdy juror miał okazję nie tylko przejechać się przez moment danym modelem, ale by mógł spędzić w nim dużo czasu i sprawdzić go w sytuacjach granicznych. Dlatego instruktorzy Driving Experience najpierw sami poznali testowane samochody i przydzielili je do jednej z czterech tras. Samochody terenowe i SUV-y trafiły na trasę terenową z elementami jazdy szosowej, samochody o wysokich osiągach sprawdzane były podczas przejazdu pętli leśnej Toru Kielce, mniejsze samochody trafiły na małą pętle toru. Ostatnia, czwarta próba, wiodła drogami wokół Kielc. Na każdej z prób był lider, instruktor ze szkoły jazdy, który pokazywał optymalny tor jazdy i czuwał nad tym, aby wszystko odbyło się bezpiecznie.

Paweł Grabarczyk dyrektor handlowy Eurotaxglass's Polska

Spotkanie organizowane przez magazyn „Fleet” to unikalna możliwość porównania samochodów w ruchu drogowym, ale też w sytuacjach bardziej niecodziennych jak jazdy po torze pod okiem doświadczonych instruktorów.  Na papierze, w danych fabrycznych, niektóre samochody mogą wyglądać doskonale, mogą być porównywalne, wyglądają jak wzajemne alternatywy. Kierownicy flot mogą korzystać z jazd demo, ale często są to jazdy oddalone od siebie w czasie, przeplatane z wieloma innymi zadaniami. Unikalność imprezy Fleet Auto Premium polega na tym, że w jednym miejscu i czasie zgromadzonych jest wiele pojazdów. Siedząc za kierownicą samochodu choćby 10 minut, w różnym oświetleniu, w różnych warunkach drogowych, dostrzegamy drobiazgi, które decydują o czymś niepoliczalnym ‒ doświadczeniu użytkownika. Możemy wrócić do modelu, który nas zaintrygował, i szybko znaleźć odpowiedzi. SUV czy tradycyjny sedan? Motoryzacja japońska czy niemiecka? Napęd na przód czy napęd na tył? A może 4x4? To dzięki takim spotkaniom kierowcy mają szansę zweryfikować, czy ten pięknie narysowany samochód równie pięknie zachowuje się na drodze, czy brzydkie kaczątko schowane lekko w trzecim szeregu po uruchomieniu silnika nie zamieni się… w jastrzębia.

Podczas pokonywania każdej próby instruktorzy nie tylko mówili, na co zwrócić uwagę w samochodzie, ale także udzielali porad szkoleniowych za pomocą krótkofalówek. Korygowali tor jazdy, uczulali na zachowanie samochodu w zakrętach, na pracę rąk, na działanie systemów. Poza poznaniem samochodów, każdy z uczestników odbył też szkolenie z doskonalenia techniki jazdy. Dodatkowo obecność w samochodzie kolegów pozwalała na bieżąco wymieniać uwagi dotyczące poszczególnych modeli. Taka konfrontacja swoich wrażeń z wrażeniami kolegów zawsze stanowi cenne źródło informacji.

Janusz Dudek Driving Experience, AMG Driving Academy
Dla nas, instruktorów, było to także niesamowite doświadczenie. Z wielką przyjemnością mogliśmy obserwować, jak wybrana pieczołowicie przez organizatorów grupa jury profesjonalnie podeszła do tematu testowania dostarczonych samochodów. W rozmowach z nami często dopytywali o szczegóły specyfikacji samochodów, sposób właściwego wykorzystania dostępnych w nich systemów elektronicznych. Zarówno tych wpływających na prowadzenie, jak i tych z zakresu bezpieczeństwa aktywnego. Jednym słowem, był to udany dzień i już teraz nie możemy doczekać się kolejnej edycji Fleet Auto Premium.

Uczestnicy, podzieleni na cztery grupy, oczywiście testowali wszystkie obecne na Fleet Auto Premium modele samochodów. Każdy z jurorów był obecny na próbie terenowej, pętli leśnej, małej pętli oraz na trasie szosowej. Aby ułatwić im zadanie, przygotowaliśmy ankiety ułatwiające ocenę każdego z prezentowanych modeli. Zawierały się w niej podstawowe dane: marka, model, cena, wersja, spalanie, emisja CO2. Na podstawie tych danych, ale głównie na podstawie odczuć z jazdy, jurorzy wypełniali ankiety. Pytaliśmy w nich o podstawowe aspekty związane z każdym modelem. Wnioski z wypełnionych ankiet przedstawimy w następnym numerze naszego miesięcznika a także na naszej stronie www.fleet.com.pl, ponieważ zamknęliśmy obecny numer jeszcze przed analizą ankiet.
Na gorąco możemy powiedzieć, że nasz pomysł na test spotkał się z dużym uznaniem ze strony zaproszonych gości. W rozmowach między sobą podkreślali oni przede wszystkim fakt, że każdym modelem mogli przejechać się tyle, ile chcieli, aby wyrobić sobie o nim opinię. Dzięki ciągłemu przejeżdżaniu tych samych prób za kierownicą różnych samochodów, mogli wyczuć subtelne różnice i poznać słabe i mocne strony danych modeli. Nie byłoby to możliwe, gdyby samochody testowane były oddzielnie. Poza tym, dzięki uwagom instruktorów, podczas testowania podnosili swoje umiejętności i eliminowali błędy.
Wacław Kostecki prezes SJS S.A.
Już sama idea Fleet Auto Premium wydała nam się bardzo ciekawym pomysłem. Tym bardziej miło nam przyjąć zaproszenie i podjąć się realizacji na torze. Z wielką przyjemnością przystąpiliśmy więc do przygotowań imprezy, która jest absolutną nowością na polskim rynku. Zapewnione przez importerów samochody staraliśmy się podzielić w taki sposób, aby w jak najlepszy sposób możliwe było ich porównanie w różnych warunkach. Warunkach, w których potencjalnie będą one najczęściej eksploatowane. Stąd w testach uwzględniliśmy np. jazdy dużymi SUV-ami po dużej pętli Toru „Kielce” imitującej w bezpiecznych warunkach drogi krajowe. Nie bez powodu odpowiednio dobraliśmy także grupę i trasę dla prestiżowych sedanów. Widowiskowo wyglądająca próba terenowa stanowiła ciekawe urozmaicenie w testach, nie wspominając już o testowej trasie dla mniejszych samochodów klasy premium wytyczonej na pętli kartingowej.

Przesiadanie się z samochodów z różnych segmentów, z różnymi rodzajami napędów, nadwozi, skrzyniami biegów było niesamowitym wrażeniem. Uczestnicy podkreślali, że większością samochodów mieli okazję przejechać się po raz pierwszy. Cieszy nas, że nie było modeli, które rozczarowały. Jeżeli były zaskoczenia, to z reguły na plus. Toyota błyszczała, jeżeli chodzi o rozwiązania hybrydowe, dostarczyła także najmocniejsze auto podczas testu – czyli Lexusa RC-F. Nowością był nowy Avensis. Fiat intrygował modelem 500x, Jeepy sprawdziły się w terenie, pokonując przeszkody bez problemów. Infiniti zachwyciło jury innością i jakością wykończenia. Mercedesa chyba najlepiej podsumował jeden z jurorów; Kurczę, teraz wiem, co mają na myśli ludzie, mówiąc: jednak co Mercedes, to Mercedes.

Hyundai zdecydowanie zaskoczył gości modelem Genesis, ale ‒ co zaskoczyło także nas ‒ niemal zgodnie jurorzy podkreślali, że najlepiej sprzedający się model – ix35 ‒ jest bardzo fajny. Nie najnowszy model, nie najszybszy, nie najbardziej atrakcyjny, a jednak. Volkswagen w swoim stylu pokazał samochody z pozoru normalne. Golf i Passat. Jednak łącznie miały 540 KM. Na mniejszego Golfa z oznaczeniem R i napędem na wszystkie koła przypadło 300 KM, a Passat zaprezentował najmocniejszą wersję Passata: Bi-Turbo. Opinie? Panie Tomku, ależ to jedzie!
Ciekawym doświadczeniem była na pewno próba terenowa. Ku zaskoczeniu wielu uczestników, samochody na tej próbie nie tylko radziły sobie, ale pokonywały ją bez problemów. Tak, drodzy czytelnicy, nie bójmy się zjechać z asfaltu.

 Zwieńczeniem całego dnia testów był konkurs. Instruktorzy z Driving Experience nie tylko czuwali nad bezpiecznym przebiegiem imprezy, nie tylko uczyli, ale także bacznie obserwowali uczestników. Po zakończeniu jazd testowych wyłonili cztery osoby, których sposób prowadzenia samochodów wybijał się ponad innych uczestników testu. Szczęśliwcy nie tylko otrzymali podarki od firmy Toyota Motor Poland, ale mogli wybrać sobie jednego z czterech instruktorów. Wybór ten był o tyle istotny, że każdy z instruktorów miał kluczyki do konkretnego supersamochodu. Na tor wyjechało ponad 2200 KM w czterech samochodach. Zwycięzcy poprowadzili modele: Porsche 911 Turbo, Lamborghini Gallardo, Nissan GT-R i Ferrari 458.

Zapraszam do obejrzenia obszernej fotorelacji z Fleet Auto Premium, odsyłam też na naszą stronę, gdzie dostępne są wszystkie zdjęcia, a już wkrótce także film.

Przeczytaj również
Popularne