Wprowadzony wtedy do ustawy o PIT art. 12 ust. 2a miał rozstrzygnąć wątpliwości, czy pracownik ma przychód, gdy w celach prywatnych korzysta ze służbowych samochodów i jak ten przychód ustalić. Zwrócił na to uwagę również sędzia Winiarski podczas rozprawy przed NSA. Przypomniał, że ustawodawca wprowadził ryczałt po to, żeby wyeliminować ryzyko wynikające z niejasnych przepisów.
Zaraz jednak po wejściu w życie nowego przepisu pojawił się kolejny problem. Fiskus stwierdził bowiem, że jeżeli pracodawca płaci za paliwo do takiego służbowego auta, to pracownik ma dodatkowy przychód ze stosunku pracy.
Nie wiadomo było, jak go określić, tzn. jaka część paliwa została zużyta do celów służbowych, a jaka do prywatnych. Firmy próbowały stosować tu własne wyliczenia, ale organy podatkowe odmawiały w interpretacjach oceny prawidłowości tych wyliczeń.
Spółka złożyła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu, a ten orzekł, że zryczałtowany przychód obejmuje też koszty paliwa. Stwierdził, że nieuzasadnione byłoby objęcie nim części wydatków na eksploatację (np. przeglądów i ubezpieczenia), a pozostawienie poza nim akurat benzyny.
Na rozprawie przed NSA fiskus tłumaczył, że ubezpieczyć samochód może tylko właściciel, natomiast zatankować może go każdy. Zwracał też uwagę, że gdy bierze się auto z wypożyczalni, to oddaje się je z tym samym stanem baku, co oznacza, że najemca musi sam je sobie kupić.
Spółka ripostowała, że owszem, ubezpieczyć auto może tylko właściciel, ale wymienić opony może już każdy, a jednak wymiana ich przez pracodawcę nie jest dla pracownika przychodem. Nie rozumiała, dlaczego fiskus sięga po argument dotyczący najmu, skoro udostępnianie aut pracownikom jest całkiem inaczej regulowane (jako zryczałtowany przychód). Uważała, że gdyby ustawodawca faktycznie chciał wyłączyć paliwo z przychodu, to wyraźnie by to zastrzegł.
Wcześniej orzeczenia w tej sprawie wydawały tylko wojewódzkie sądy administracyjne, m.in. WSA we Wrocławiu (23 listopada 2015 r., sygn. akt I SA/Wr 1595/15), WSA w Opolu (6 maja 2016 r., sygn. akt I SA/Op 68/16), WSA w Poznaniu (11 maja 2016 r., sygn. akt I SA/Po 1766/15) i WSA Warszawie (5 maja 2016 r., sygn. akt III SA/Wa 1925/15).
Dodaje, że pracodawcy pełniący funkcję płatników PIT powinni też rozważyć rewizję swojej dotychczasowej polityki w zakresie pobierania zaliczek na podatek, jeżeli przy ich kalkulacji, oprócz zryczałtowanego przychodu, uwzględniali również koszty paliwa.
Wielkość przychodu jest skorelowana ze zużyciem paliwa
Stanowisko zaprezentowane przez NSA jest słuszne i to z wielu względów. W zasadzie dziwi to, że organy podatkowe kontynuują spory w tym zakresie. Deklarowany przez Ministerstwo Finansów sposób kalkulacji ryczałtu jednoznacznie potwierdza bowiem, że wartość paliwa sfinansowanego przez pracodawcę jest wkalkulowana w kwoty ryczałtowego przychodu.
Za podstawę wzięto wysokość stawek właściwych przy kilometrówce w przypadku wykorzystywania samochodów prywatnych do celów służbowych na podstawie rozporządzenia ministra infrastruktury (Dz.U. z 2002 r. nr 27, poz. 271).
Stawki odzwierciedlają całokształt kosztów związanych z używaniem auta prywatnego dla celów służbowych. Służą nie tylko pokryciu ułamka kosztu jego zakupu przez pracownika, ale także kosztów eksploatacji, w tym paliwa. Tym samym, jeśli pierwotna kalkulacja ryczałtowego przychodu oparta była o tę stawkę, to brak jest wręcz możliwości twierdzenia, że tak ustalony ryczałt nie obejmuje już kosztów paliwa.
Nie można pominąć też tego, że kwota ryczałtowego przychodu pracownika uzależniona jest od pojemności silnika pojazdu. Skoro pojemność silnika największy wpływ wywiera na jego spalanie, to uzależnienie wysokości przychodu pracownika od pojemności silnika musi być skorelowana ze zużyciem paliwa. Brak więc racjonalnych powodów by twierdzić, że koszt paliwa nie został jednak przez ustawodawcę włączony do kwot 250/400 zł.
Autor, Patrycja Dudek
Źródło, Dziennik Gazeta Prawna