Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

DTF - Lubię oglądać reklamy samochodów

One są takie urocze. Odrealnione. Pokazują inny, piękny świat, który – rzecz jasna – kupimy wraz z prezentowanym pojazdem. I mamy takie signum temporis – jeszcze nie tak dawno producenci kładli w przekazie reklamowym nacisk na prezentację walorów użytkowych swojego produktu. Że mało pali, że duży bagażnik, że cośtam cośtam.

Dziś cechy te zdają się mieć drugorzędne znaczenie, a liczy się life style, jaki producent sprzeda wraz z pojazdem. I coś w tym jest, bo auto to wciąż w społeczeństwie wyznacznik pozycji w stadzie i narzędzie kreacji swojego wizerunku. Jak zatem ma się powyższe do testowanego pojazdu? Ano ma. Pojazdy użytkowe to segment, w którym takie pojęcia jak life style, prestiż, wizerunek, moda schodzą na plan dalszy. Liczą się cechy użytkowe, bo auto ma pracować. Zarabiać na siebie i swego użytkownika. Przeto próżno rozglądać się za wyszukanym przekazem reklamowym w tym segmencie. Bo co? 5-metrowy van jest sexy? Hmm...
Blaszaki wszelkiej maści sercu memu bliskie są od lat. To ważny segment zarządzanej przeze mnie floty. Poza tym – to auta, które są na wskroś użytkowe. Tu już nie patrzy się na to, czy sąsiedzi skisną z zazdrości, tylko na faktyczną użyteczność sprzętu. I takoż dziś spójrzmy na auto testowe. A to jest niebanalne i imię jego Citroën Space Tourer.
Trzon produkcji samochodów użytkowych stanowią pojazdy w nadwoziu typu furgon. I na bazie tychże aut budowane są – kiedyś powiedzielibyśmy mikrobusy. Nie są one wprawdzie motorem sprzedaży modeli, na bazie których powstały, tym niemniej stanowią swoistą wizytówkę możliwości producenta, który z jednej strony może zaoferować auto służące do przerzucania ekip między lokalizacjami, a z drugiej – zaoferować auto dające bardzo wysoki komfort podróży i budujące – no, właśnie – jednak prestiż posiadacza.
Testowany Citroën ze swoim wyposażeniem i aranżacją wnętrza chce się lokować w segmencie biznesowych salonek. Mamy do dyspozycji praktycznie pełne wyposażenie, jakie tylko można sobie wymyślić. Jest automatyczna skrzynia biegów, jest 180 koni pod maską, skórzana tapicerka na fotelach z masażem, szklany dach, reflektory ksenonowe, elektrycznie sterowane drzwi boczne, nawigacja... Można by długo, dłuugo wymieniać.
Auta użytkowe jakiś czas temu ewoluowały od siermiężnych prawie-ciężarówek, do ugładzonych prawie-osobówek. To już nie jest „praca na WYSOKIM stanowisku” i mocowanie się z materią, zarezerwowane dla twardych ludzi. Samo stanowisko też się – dosłownie – obniżyło i nie jedzie się jak na stołku kuchennym. Mamy do dyspozycji układ napędowy wprost przeszczepiony z osobówki. I tu się na chwilę zatrzymam.


Nie ukrywam, że diesle od PSA bardzo mi pasują. To niezwykle przyjemne w użytkowaniu źródła napędu. Mają liniową charakterystykę oddawania mocy, przyjemny dla ucha dźwięk, a w połączeniu z dobrze pracującym automatem – a taki tu mamy ‒ dają wiele radości z jazdy. Dość powiedzieć, że kilka dni wcześniej miałem okazję pojeździć produktem konkurencyjnego koncernu, niby o zbliżonych parametrach katalogowych, ale jednak różnicę radości z jazdy należałoby opisać słowem „przepaść”. Wróćmy jednak do „Cytrynki”. 180 koni w tak dużym aucie naprawdę daje radę i potrafi zadziwić niejednego chętnego próbować się spod świateł. Również osiągnięcie na autostradzie przelotowych prędkości rzędu 150 km/h nie jest wyzwaniem. Co ważne – auto jest stabilne przy wysokich prędkościach. Wprawdzie jeździłem głównie na pusto, ale czuło się typowego dla aut użytkowych lekkiego, podskakującego na nierównościach tyłu. Samochód jest też znakomicie wyciszony. Oczywiście – swoje dokłada tu układ napędowy, ale również mięsiste dywany, dobre spasowanie wnętrza, którego poziom jest już dokładnie taki sam jak w autach osobowych, czy też naprawdę przyzwoita jakość materiałów wykończeniowych. Te atuty składają się na komfortowy środek lokomocji. Tym niemniej właśnie za napęd Citroënowi należy się największy plus i – niniejszym – przyznaję go z czystym sumieniem.
Z kronikarskiego obowiązku wspomnę też, że względy ekologiczne spowodowały pojawienie się wlewów AdBlue również w dostawczakach i takowy w Space Tourerze znajdziemy – na słupku B od strony kierowcy. Niestety, nie znajdziemy za to wskaźnika poziomu AdBlue (a przynajmniej ja nie znalazłem, chociaż nie zajrzałem w tym celu do instrukcji, co niniejszym przyznaję).
No, właśnie, skoro wspomnieliśmy o komforcie, to nie sposób nie wspomnieć o wnętrzu. Znajdziemy tu konfigurację siedzeń 2+2+3, czyli łącznie 7 osób może podróżować Citroënem. I zrobi to w naprawdę dobrych warunkach. Miejsca na nogi, nad głową i na boki jest więcej niż wystarczająco. Środkowy rząd dwóch niezależnych foteli możemy obrócić tyłem do kierunku jazdy, choć niestety wymaga to ich wyjęcia z pojazdu, obrócenia o 180 stopni i ponownego montażu – trochę szkoda, bo tu już potrzeba siły.
Po obróceniu lub złożeniu oparć siedzeń drugiego rzędu, ze środkowego modułu między siedzeniami możemy rozłożyć sporawy stolik, który da nam eleganckie biurko. Do dyspozycji w przedziale pasażerskim mamy też oddzielne nawiewy w panelu dachowym, 2 gniazda 12 voltów, oraz gniazdko 230 voltów. Można więc podarować sobie nawet więcej niż odrobinę luksusu.


Gdzież zatem łyżka dziegciu w tej beczce miodu?
No cóż – wbrew pozorom nie jest to auto na rodzinne wypady, tudzież do dalekich wyjazdów wakacyjnych. Z przyczyn prozaicznych: pojemność bagażnika w takim sprzęcie jest – rzec można – symboliczna. Jako człowiek aktywny zwykle targam ze sobą sprzęt sportowy, więc przelicznik jest prosty – torba z rolkami, torba z ciuchami na trening, plecak z komputerem, torba z jedzeniem i koniec bagażnika. Analogiczny zestaw mieści się w bagażniku auta klasy kompakt i to dość luźno...
Sprawę nieco ratuje otwierana szyba w tylnej klapie (długo szukałem jej otwieracza) – można wówczas tył ładować na wysoko.
Oczywiście, możemy przesunąć do przodu tylną kanapę, wyjąć ją, a nawet wszystkie fotele ze środka i mamy wówczas przestrzeń ładunkową taką jak w zwykłym blaszaku. Tyle że wówczas musimy coś zrobić z siedzeniami, poza tym – w tego typu aucie nie do końca chodzi o kompresowanie pasażerów.
Rozwiązaniem tego problemu jest zakup wersji wydłużonej o 35 cm, zwanej XL. Tylko znów – coś za coś. Jazda w mieście nawet średnim dostawczakiem – a testowy Citroën to właśnie ten kaliber ‒ a zwłaszcza próba zaparkowania go na miejscach dla zwykłych osobówek staje się męką. Spora wysokość również nie pomaga – nie zawsze da się wjechać na parking podziemny, więc auto na zakupy też jest z niego kiepskie. Dołożenie kolejnych parudziesięciu centymetrów długości nie poprawi sytuacji.
To jednak cecha wspólna tego typu samochodów, a nie wada tego modelu. Trzeba ją po prostu wliczyć w koszty eksploatacji, jednakże jeśli komuś naprawdę mocno to przeszkadza, to od stycznia 2017 Citroën wypuści też wersję XS, krótszą od standardowej o 35 centymetrów
Parokrotnie padło już stwierdzenie, że Space Tourer jest prawie jak auto osobowe. No i tu pełna racja – prawie. Bo pewne niedociągnięcia są i ukryć się ich nie da. Mamy czujnik deszczu. I super. Ale nie mamy możliwości regulacji jego czułości (a przynajmniej ja nie znalazłem), co było bardzo irytujące, zwłaszcza że testowy tydzień był bardzo deszczowy.
Mamy też tempomat z radarem, który... Ehh... No, różne rozwiązania tego udogodnienia widziałem, ale to w Citroënie wymaga co najmniej mocnego dopracowania. Auto jest w stanie podążać za poprzednikiem, owszem, ale zrobi to tylko, jeżeli różnice prędkości są naprawdę niewielkie, a odległości spore. Wystarczy, że wjedzie przed nas inne auto, czy też poprzednik przyhamuje bardziej niż minimalnie i system rzuca ręcznik i wyłącza się. A przy tym – nie hamuje. A przynajmniej nie używa hamulca zasadniczego. To bardzo odmienne od dotychczas spotykanych przeze mnie rozwiązań, gdzie dzisiejszym standardem jest utrzymywanie odległości za poprzednikiem aż do zatrzymania pojazdu. Ciężko powiedzieć, czego tu zabrakło Citroënowi, tym niemniej system ten działa po prostu co najmniej dziwnie i nie bardzo jest wymierną pomocą w prowadzeniu auta. Nie wiedząc o takiej cesze (brak hamowania), można się też niemile zaskoczyć. Także, choć cena cennikowa – 2000 zł w pakiecie z innymi dodatkami – nie poraża, to jednak kamyczek do ogródka wrzucam.


Za to dbałość o bezpieczeństwo pojawia się w innych miejscach. Jako osobnik niemal żyjący w samochodzie wysoce cenię sobie dobrze działający zestaw głośnomówiący. W końcu ile można słuchać radia, zawszeć to wygodniej i przyjemniej pokonwersować z drugim człowiekiem. I tak to ruszyłem z domu do pracy, jadę, gadam, a tu radio popiskuje i mówi napisem na wyświetlaczu, że „długotrwałe rozmowy rozpraszają, a ty – szanowny kierowco – gadasz już ponad 10 minut, więc skończ tę rozmowę! ”. Podzieliłem się tą – jakże zadziwiającą – sugestią pojazdu z moją telefoniczną interlokutorką i doszliśmy do zgodnego wniosku, że ten pojazd to normalnie jakiś cham i prostak jest!
Intensywny farsz elektroniczny auta ma też swoje ciemne strony i tu wyszedł stereotyp „aut na literę F”. Otóż w ramach wojaży miejskich zbłądziłem w samo warszawskie City, zwane w latach 50. Dzikim Zachodem. I jakież było moje zdziwienie, gdy Citroën gwałtownie i głośno zaprotestował przeciwko swej bytności w tym rejonie. Dosłownie głośno. Mianowicie załączył się alarm i tak sobie wył i wył, mimo mych – jakże rozpaczliwych – prób jego wyłączenia (nawet do instrukcji zajrzałem – rzecz niepodobna!). Po uruchomieniu samochodu zgłosił się błąd poduszki powietrznej.
No, fajnie – myślę. Niedziela, popołudnie, a ja tu stoję pośrodku osiedla i wyję. Zaraz zrobi się nerwowo. Odjechałem kawałek, samochód się wywył i zamilkł, a ponieważ był jezdny, no to chyłkiem oddaliłem się w sobie tylko znanym kierunku. Po oddaleniu się w inny rejon miasta zastosowana staroinformatyczna metoda (restart zawsze pomoże, czasem lepiej, czasem trochę gorzej) odniosła pozytywny skutek – kontrolka poduszki zgasła. Winnym zapewne był intensywny smog elektroniczny centrum miasta. Problem ten zaobserwowałem i w innych pojazdach, więc w sumie nic strasznego, ale zawsze jest jakaś przygoda do opisania.
No, dobrze, trochę odbiegłem od tematu i popadłem w dygresje, a tu czytelnicy żądni konkretów już poziewują. Porozmawiajmy więc o kosztach.
Testowe auto kosztuje – za wersję bazową, bez dodatkowych opcji – 197,5 tys. zł. Należy podkreślić, że mówimy tu o aucie ze 180-konnym silnikiem, automatem, w skórze i w naprawdę niebiednej konfiguracji. Oczywiście można też dołożyć co nieco i dojechać w okolice 220 tysięcy, tym niemniej mówimy tu o aucie wpisującym się w segment luksusowa salonka. Jeżeli nie mamy tak wysokiego parcia na luksus, wówczas możemy patrzeć na auta ze słabszymi silnikami (choć wciąż pojemność 1,6 litra w tej wielkości aucie do mnie nie przemawia) i w uboższej konfiguracji i tu ceny za auto w średniej długości (czyli takiej jak testowana) zaczynają się od 136,5 tya. zł
Dłuższe bądź krótsze nadwozie to odpowiednio plus bądź minus 4000 zł od ceny średniej wersji. Jest to zatem średnia krajowa cen w tym segmencie rynku, gdy patrzymy na standardowego busa. Jeżeli jesteśmy klientem niszowym i chcemy luksusu, wówczas sprawa ma się inaczej, bo podobnie wyposażonych aut konkurencja albo nie posiada – co nie dziwi, bo to nisza w niszy tak naprawdę – albo cenami dojeżdża w bliskie okolice 300 tys. zł.
Zawsze mówię o spalaniu, więc i dziś wspomnę. Niestety, nie złapałem precyzyjnego odczytu od tankowania do tankowania, więc tym razem ocenić przyszło po wskazaniach z deski rozdzielczej, a tu na koniec testu pojawiła się wartość 9,2. Biorąc pod uwagę gabaryty, masę i dynamikę auta, naprawdę dobry wynik.
Konkludując krótko: ponownie przyszło mi testować samochód niszowy. Fajny, ciekawy, niecodziennie spotykany we flotach. Czy warto? Moim zdaniem – Space Tourer jest bardzo ciekawą propozycją, oczywiście pod warunkiem, że mamy takie zapotrzebowanie w swoich flotach. Swoje niedociągnięcia ma, ale esencja pojazdu, czyli jego napęd, jak i sama przyjemność z jazdy stoją na naprawdę wysokim poziomie.

Kto testował: Michał Miszewski - ekspert flotowy

Co: Citroën Space Tourer

Przeczytaj również
Popularne