Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
TruckCare - 1

Chcieć to móc

Jeszcze kilka lat temu Kia nie miała takich aspiracji, żeby porównywać się do BMW. Czasy się jednak zmieniają i dziś na ubitej ziemi stają naprzeciwko siebie Stinger oraz czwórka Gran Coupe, które walczą ze sobą jak równy z równym. Wynik tej konfrontacji wcale nie jest oczywisty.

Kia to marka, która oferuje na europejskim rynku modele z podwójnym obywatelstwem – koreańskim i niemieckim. Kie na Europę są projektowane i testowane w Niemczech oraz produkowane na Starym Kontynencie. Właśnie dlatego tak doskonale trafiają w gusta Europejczyków, a potwierdzeniem tej śmiałej tezy są kolejne rekordy sprzedaży, jakie notuje koreański koncern.

Pierwsza taka Kia

Stinger bazuje na koncepcyjnym modelu Kia GT, który został zaprezentowany światu w 2011 roku. Reakcja rynku była tak jednoznacznie pozytywna, że Koreańczycy 6 lat później (…) pokazali światu podczas salonu samochodowego w Detroit gotowe już Gran Turismo. Można się zastanawiać, dlaczego stworzenie Stingera trwało tak długo, skoro samochód nie powstawał od tzw. czystej kartki (podwozie pochodzi np. z Genesis G80). Otóż trzeba było zorganizować odpowiedni zespół fachowców. Za dynamikę Stingera odpowiada Albert Biermann, którego dalekowschodni konglomerat ściągnął z… BMW. To właśnie ten człowiek w ostatnich latach nadawał ostateczne szlify wszystkim usportowionym modelom z literą „M” w nazwie. Niecodzienny design zrodził się w studiu projektowym we Frankfurcie, gdzie pracuje Gregory Guillame, przejęty z kolei z Volkswagena, przez jedną z kluczowych postaci mających wkład w wygląd niemal wszystkich modeli Kii – wiceprezesa Petera Schreyera. Z takiego miksu genów i talentów musiało powstać wyjątkowe auto i powstało.

Chyba nigdy wcześniej żaden model Kii nie skupiał na sobie tak dużej uwagi jak Stinger. Świetne proporcje, długa maska, opadająca linia dachu, nadwozie poprzeszywane wlotami i wylotami powietrza, ogromne koła i wcale nie mniejsze podwójne końcówki układu wydechowego sprawiają, że Stinger wygląda jak przysłowiowy milion dolarów. Żaden element nadwozia nie jest tu przerysowany, żaden ozdobnik nie wydaje się zbędny. Samochód piorunujące wrażenie robi wtedy, kiedy widzimy go po raz pierwszy, piąty, a nawet pięćdziesiąty. Przepraszam, ale musiałem to napisać – jeszcze kilka lat temu nie podejrzewałbym Kii o to, że stworzy tak niesamowite auto i że nie pokusi się o inspirowanie modelami konkurencji.

Praktyka w praktyce

BMW przy Stingerze jest wręcz anonimowe. Gran Coupe, które jest bardziej praktyczną wersją zwykłej czwórki, to z definicji usportowiona limuzyna. Bawarczyk ma długą maskę, krótki zwis przedni, opadającą linię dachu, drzwi pozbawione ramek okiennych wokół szyb i... atrapy wlotów powietrza na przednich błotnikach. Niby wszystko gra, ale kiedy oba auta stoją naprzeciwko siebie, czwórki się nie zauważa, widać tylko Stingera.

Podstawową wersję koreańskiego Gran Turismo wyposażono w 2-litrowy turbodoładowany silnik, który rozwija moc 255 KM. Pozwala on osiągnąć pierwszą setkę w 6 sekund! Napęd jest przekazywany za pomocą 8-biegowej skrzyni na koła tylnej osi, można też całkowicie wyłączyć system kontroli trakcji (zmieniając tryb jazdy na Sport+), a to w połączeniu ze sztywnym nadwoziem i szperą (standard w wersji GT Line) gwarantuje przednią zabawę na drodze, przynajmniej w teorii. Dlaczego nie w praktyce? Ponieważ nieobciążony Stinger waży 1642 kg, z kierowcą ponad 1700 kg. Ponadto rozkład mas, pomimo usilnych starań (silnik jest mocno cofnięty do tyłu), nie jest idealny.

W 430i Gran Coupe, tak jak w każdym BMW, rozkład mas był priorytetem. Auto prowadzi się bardzo neutralnie. Jednostka napędowa jest o 3 KM słabsza niż w Stingerze, za to moc maksymalna pojawia się o 1 tys. obr./min wcześniej. Moment obrotowy obu jednostek napędowych jest identyczny, ale w BMW jest on dostępny o niemal 20% dłużej. Jeśli chcemy mieć w czwórce skrzynię automatyczną, to jest ona dostępna tylko w połączeniu z napędem na obie osie xDrive. Zwiększa on masę auta, ale nie na tyle, żeby przebić na wadze Stingera. Poprawia natomiast trakcję i bezpieczeństwo. Skuteczniej odpycha też auto na starcie. 8-biegowy automat firmy ZF w BMW działa płynniej niż 8-biegowa skrzynia w Kii. Niby podobne konstrukcje, a jednak obie są z zupełnie innych bajek. Nawet dźwięk silnika brzmi bardziej rasowo w BMW, choć nie ma ono tak imponującego w wyglądzie tłumika jak Kia. 2-litrowe turbo z BMW 430i zużywa też mniej paliwa i to w każdych warunkach drogowych. Ktoś zapyta: „Czy Stinger jest aż tak zły?”. Odpowiemy, nie. Trafił mu się bardzo mocny rywal.

Równać do najlepszych

Stingera zbudowano z bardzo porządnych klocków, jeśli coś wygląda na aluminiowe, jest aluminiowe. Fotele wykończono wysokogatunkową skórą, przyciski i detale wewnątrz wyglądają na tyle okazale, że nie pogardziłaby nimi żadna marka klasy premium. Niestety, czar pryska, kiedy Stingerem wpada się na poszczerbioną nawierzchnię albo przejeżdża przez krótkie poprzeczne nierówności. Ewidentnie ktoś czegoś nie dopilnował, ponieważ z okolic uszczelek drzwiowych oraz tylnej części nadwozia dobiegają odgłosy trzeszczenia i skrzypienia. Być może to wada tego konkretnego egzemplarza, ale z tyłu głowy natychmiast pojawia się słowo, które brzmi: „niedopracowanie”.

W Kii irytuje też to, że kierowca nie wie, na którym biegu aktualnie jedzie. Ktoś powie, że w autach ze skrzynią automatyczną nie ma to większego znaczenia, ale naszym zdaniem to niedopatrzenie. Kolejnym jest to, że nawet kiedy zmieniamy biegi za pomocą łopatek, skrzynia sama zmieni bieg na wyższy, gdy silnik osiągnie swoje maksymalne obroty. Być może się czepiamy, być może to detale i nawet chcemy przyjąć te argumenty obrony, ale to Kia podczas oficjalnej prezentacji porównywała się właśnie do BMW.

System multimedialny jest intuicyjny w obsłudze, jego ekran wystaje z deski, ale nie zasłania widoczności. Za kierownicą siedzi się nisko, fotele są dobrze wyprofilowane, mają długie siedzisko, a kierownica ma bardzo duży zakres regulacji pionowej i poziomej. Head-Up Display wzorowany był na najlepszych, dlatego wygląda tak jak w BMW. O systemie multimedialnym BMW nie będziemy się rozpisywali. Ci, którzy raz polubili iDrive, kochają go miłością bezwarunkową. Ci, którzy nie polubili, spędzili z nim po prostu zbyt mało czasu.

Z tyłu w Stingerze nie przewieziemy koszykarzy, nad głową jest mało miejsca, brakuje go też na nogi, dla stóp nie ma go praktycznie wcale. Bagażnik też nie rozpieszcza, ponieważ jego objętość wynosi zaledwie 406 l, to o jedną reklamówkę więcej niż zmieści się w bagażniku Kii cee’d. Niewątpliwym jego plusem są regularne kształty i dobry dostęp, ponieważ klapa unosi się razem z szybą. Pod względem przestronności kabiny Stinger na tle BMW 4 Gran Coupe wypada bardzo podobnie i jest to o tyle zaskakujące, że góruje nad nim w takich kategoriach jak długość nadwozia i rozstaw osi (w pierwszej o 20, w drugiej o 10 cm). To pasażerowie BMW mają minimalnie więcej przestrzeni na nogi, mają też do dyspozycji większy o niemal 20% bagażnik.

Czwórka okazuje się lepsza, a wręcz deklasuje koreańskiego konkurenta w kilku najbardziej istotnych konkurencjach z punktu widzenia kierowcy. Jej układ kierowniczy, szczególnie z pakietem M Sport, jest na tyle precyzyjny, że samochód prowadzi się tak, jak gdyby był połączony z mózgiem kierowcy. Kierownicę obraca się siłą nadgarstków, nie rąk. W Stingerze GT Line, czyli takim jak ten testowy, zastosowano aktywny układ kierowniczy o zmiennym przełożeniu. Jest faktycznie bardzo bezpośredni w działaniu, ale kaleczy minimalnie precyzję prowadzenia. Pod względem tłumienia nierówności Stinger prezentuje bardzo wysoki poziom, choć jego zawieszenie pracuje dosyć głośno. Bawarczyk, mimo zastosowania twardych opon typu Run Flat, ma więcej ogłady. Zawieszenie jest sztywne, ale z godnością przyjmuje wszelkie nierówności. Nawet wyciszenie kabiny pomimo drzwi bezramkowych lepsze okazuje się w BMW.

Po przesiadce ze Stingera do 430i Gran Coupe trudno jest nie odnieść wrażenia, że zostawiliśmy zestresowanego maturzystę i zaczynamy prowadzić dialog ze studentem i to ostatniego roku. Trudno powiedzieć co jest przyczyną takiego stanu rzeczy. Może Kii zabrakło czasu, może zespół inżynierów nie był do końca zgrany. W pojedynkę Stinger jest naprawdę mocnym zawodnikiem, ale w konfrontacji z BMW 4 Gran Coupe pokazuje swoje słabości. Stinger wygrywa ceną, ale za to, co najlepsze, może warto jest zapłacić więcej.

BMW 430i xDrive,


  • Wzorcowa jakość wykończenia, świetny system multimedialny, znakomite właściwości jezdne, dynamiczny i oszczędny silnik, pakiet serwisowy, przestronność kabiny i bagażnika, długa lista wyposażenia dodatkowego.

  • Cena, dość pospolita stylistyka, niska wartość RV, krótka gwarancja podstawowa.

Kia Stinger 2.0 T-GDI


  • Wygląd, jakość materiałów, właściwości jezdne, osiągi, długa gwarancja, dobry stosunek ceny do wyposażenia, wartość RV.

  • Częstotliwość wykonywania przeglądów i ich koszt, przeciętne wyciszenie kabiny, jakość montażu, przestrzeń w kabinie i wielkość bagażnika.

Kto testował: Michał Hutyra

Co: BMW 430i xDrive, Kia Stinger 2.0 T-GDI

Gdzie: Warszawa, Wrocław

Kiedy: 10–22.02.2018.

Ile: 2800 km

Przeczytaj również
Popularne