Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Tu chodzi o życie

Ewa_Labno-FaleckaTrudno jest zaszufladkować taką osobę, jaką jest Ewa Łabno-Falęcka. Kobieta biznesu, filantrop, społecznik, naukowiec. Jedno jest pewne, we wszystko, co robi, wkłada serce, a to najważniejsze.      Pani Ewo, przebieg Pani edukacji i kariery zawodowej jest imponujący. Czy filozofia i filologia przydają się Pani w pracy zawodowej? Bardzo. Przydaje się znajomość języków (angielski, niemiecki, rosyjski, trochę włoski), uczę się obecnie francuskiego – to jest wyzwanie! Znajomość języków poszerza horyzonty, uczy innego myślenia. Jak mawiał L. Wittgenstein: Ile znasz języków, tyle razy jesteś człowiekiem, oczywiście trochę upraszczając. Czy łatwo się pracuje na stanowisku dyrektora PR marki motoryzacyjnej, która dla większości jest ikoną motoryzacji? Byłam nauczycielem akademickim na UJ i na Uniwersytecie w Tybindze (Niemcy), dyplomatą w latach 1993–2000, teraz pracuję dla Mercedesa. Mam szczęście pracować dla najlepszych. Na pewno pracując na dyrektorskim stanowisku w stolicy 40-milionowego, dynamicznie rozwijającego się państwa, nie cierpi Pani na nadmiar wolnego czasu, skąd pomysł na zaangażowanie się w działania Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego? Kiedy wróciliśmy do Polski w 2000 roku, po kilkunastu latach spędzonych za granicą, przeraziło mnie chamstwo i agresja kierowców w Warszawie. Miałam wrażenie, że na jezdni toczy się walka i wszyscy chcą mnie zabić. Zatrzymywałam się np. przed przejściem dla pieszych, co wywoływało gesty środkowego palca kierowcy za mną, który musiał gwałtownie hamować. Przerażało mnie też, że kierowcy przewożą dzieci bez żadnych zabezpieczeń, mimo ustawy z 1999. Pierwszą moją akcją była kampania Mercedes-Benz: „Zapnij dziecko”. W latach 2001–2004 przeszkoliliśmy młode mamy w 413 szpitalach w całej Polsce. Nawet TVP dała się namówić na współpracę (teraz nie do pomyślenia)! Odsetek dzieci przewożonych prawidłowo, czyli w fotelikach dostosowanych do wieku i wagi, wzrósł z 35 do prawie 80%. W tym miejscu dziękuję Günterowi Baugartnerowi, mojemu ówczesnemu szefowi, za pozwolenie na te działania, i, oczywiście, budżet, oraz Ani Ferenz-Zakrzewskiej, mojej koleżance z działu. Zrobiliśmy dobrą robotę. Partnerstwo, Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, Stowarzyszenie na Rzecz Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego to tylko niektóre organizacje działające na rzecz poprawy bezpieczeństwa. Do tego bardzo dużo programów poprawiających bezpieczeństwo wspieranych przez firmy komercyjne. Czy nie ma Pani wrażenia, że tym działaniom brak spójności, że każdy ciągnie w swoją stronę? Każdy robi swoje. Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego to organ koordynacyjny prezesa Rady Ministrów, rządowa agenda wyznaczająca kierunki działań celem poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach. Nasze Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego (www.pbd.org.pl) to organizacja pozarządowa skupiająca biznes, inne NGO i organa administracji, np. Krajowa Rada Bezpieczeństwa Drogowego. Jesteśmy więc organizacją zrzeszającą wszystkie trzy filary społeczeństwa obywatelskiego. Bo bezpieczeństwa nie załatwi nam tylko rząd albo policja. Musimy sami o nie zadbać. Ale to temat na inny wywiad. Nie ma Pani czasami ochoty, oglądając kolejne statystyki po długim weekendzie o ofiarach, nietrzeźwych kierowcach, powiedzieć: dość, kończę z tym? Nie, bo jeżdżę samochodem, moja córka – maturzystka – robi prawo jazdy. My tego nie robimy dla kogoś, jakiejś partii czy idei. Przepraszam za patos, ale tu chodzi o życie. Trudno jest generalizować, ale czy można powiedzieć, co jest głównym czynnikiem wpływającym na taki stan bezpieczeństwa w Polsce – zły stan dróg, zły stan techniczny samochodów, małe umiejętności kierowców, czy może jest to kwestia mentalności polskich kierowców? Wypadek – jak mawiał Kubuś Puchatek – to jest coś, czego nie ma, dopóki się nie wydarzy. Ale wypadek to nie przypadek. Są trzy elementy każdej tragedii: człowiek (jego stan psychofizyczny, doświadczenie, umiejętności, stosunek do poszanowania prawa, kultura osobista), pojazd (stan techniczny, wyposażenie w systemy wspomagające kierowcę) i infrastruktura (droga, inżynieria bezpieczeństwa, ustawienie znaków etc.). Najważniejszy jest człowiek – 70% wypadków spowodowanych jest przez tzw. czynnik ludzki. Działa Pani nie od dziś w Partnerstwie i w branży motoryzacyjnej. Jak ocenia Pani poziom bezpieczeństwa w polskich flotach i co jest główną bolączką polskich flot? Robiliśmy badania 50 polskich firm w 2005 i w 2008. Generalnie poziom bezpieczeństwa się podnosi, choć powoli. Głównym problemem jest to, że firmy deklarują zainteresowanie bezpieczeństwem, natomiast na pytanie o konkretne działania odpowiedzi nie ma już tak wiele. Partnerstwo ruszyło z programem Bezpieczna Flota. Proszę powiedzieć, do kogo kierowany jest ten projekt i jakie są jego główne założenia? Dostarczamy kompleksowe rozwiązania zarządzania ryzykiem i szkodowością firmom pragnącym poprawić bezpieczeństwo swoich pracowników, redukować koszty eksploatacyjne i operacyjne swojej floty. Przeprowadzamy szkolenia teoretyczne i praktyczne dla kierowców na terenie całego kraju. Oferowane przez nas usługi i szkolenia obejmują cztery główne kategorie: consulting (m.in. audyty), e-learning, szkolenia stacjonarne i szkolenia praktyczne. Spodziewam się, jaka będzie odpowiedź na to pytanie – przynajmniej jeżeli chodzi o markę – ale jaki jest Pani wymarzony samochód? 29 stycznia 2011 minie 125 lat, odkąd Carl Benz opatentował swój słynny Dreirad – pierwszy samochód z silnikiem spalinowym. Tak narodziła się motoryzacja. A potem przybrała piękne hiszpańskie imię Mercedes (łaska). Pierwszego Mercedesa – Klasę A – miałam w 1998 roku, jeszcze jako radca ambasady polskiej w Bonn. To była sensacja, bo nikt z polskich dyplomatów nie jeździł takim luksusem. Kocham Mercedesy – bo są piękne i bezpieczne. Obecnie jeżdżę GLK 220 CDI.    Rozmawiał Tomasz Siwiński Dr Ewa Łabno-FalęckaDyrektor PR Mercedes-Benz Polska, prezes Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego. Skończyła filologię i filozofię w Krakowie, Berlinie i Freiburgu Bryzgowijskim (Niemcy). Pracownik naukowy na Uniwersytecie Jagiellońskim (1985–1989) i na Uniwersytecie w Tybindze. Stypendystka DAAD i Fundacji Konrada Adenauera. Doktorat nt. teorii i praktyki translacji na Uniwersytecie w Tybindze (1994), opublikowany w 1995 („Transaltion der Phraseologie”, Lang Verlag, Frankfurt am Main).W latach 1993–1999 radca Ambasady RP w Bonn. Od 1999 dyrektor Przedstawicielstwa Koncernu Daimler AG w Polsce i dyrektor public relations Daimler Automotive Polska.  Mężatka, córka Katarzyna.

Przeczytaj również
Popularne