Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Niewiedza przeraża

Arkadiusz KupsO bezpieczeństwie w pojeździe, zagrożeniach współczesnego świata i o tym jak nie prowokować zagrożeń, rozmawiamy z majorem Arkadiuszem Kupsem. Panie majorze, jak w ostatnich latach zmieniły się zagrożenia, na które jesteśmy narażeni w codziennym życiu. Co pojawiło się nowego, na co trzeba szczególnie uważać? - Po pierwsze, trzeba uzmysłowić sobie jedną rzecz. Żyjemy tak naprawdę w obszarze zurbanizowanym. Większość z nas żyje w dużych miastach i te wszystkie zagrożenia, które występują, są realne. Począwszy od dzieci – zjawisko fali to nie jest tak naprawdę zjawisko utożsamiane tylko z wojskiem, to jest także zjawisko w szkołach. Okazuje się, że w szkołach dzieci są narażone na agresję. Ja jestem może nie tyle przerażony, co zdziwiony tego skalą. Jeszcze parę lat temu, jak prowadziłem zajęcia w warszawskich szkołach, ponad 25% młodych ludzi miało kontakt z agresją i to na zasadzie wymuszania. Na zasadzie: przynosisz mi do szkoły kanapki; ewentualnie: dajesz mi komórkę, ja dzwonię, potem zabieram ci tę komórkę; czy: musisz zapłacić haracz, żeby przejść przez tę ulicę. I to faktycznie istnieje. Druga sprawa: musimy sobie uzmysłowić, że kiedy wchodzimy w etap kryzysu, gdy ludzie tracą pracę, to skala przestępczości będzie wzrastać. Był taki okres, że było bardzo dobrze i nawet się mówiło o tym, że przestępcy wyjechali z Polski do Wielkiej Brytanii i tak dalej. Niestety – to, że jest kryzys, odbija się na poziomie bezpieczeństwa i na skali dokonywanych przestępstw. Poza tym w przestępczości odbijają się zarówno problemy gospodarcze, jak i społeczne. Patrząc na zamożne kraje, widać, że to wszystko dzieje się falowo. To nie jest tak, że – wchodząc w etap demokracji, w etap powiązania z Unią – my praktycznie jesteśmy wolni od zagrożeń. To po prostu występuje i z tym trzeba żyć. Kolejna rzecz: myślę, że te problemy, które się uwidoczniły w krajach zachodnich i były związane z mniejszościami jak we Francji: ludność pochodzenia marokańskiego czy algierskiego. Po pewnym czasie problem pojawia się gdzie indziej. Kryzys, pukający do drzwi bogatych krajów takich jak Niemcy, obudzi niepokoje społeczne, a te głównie odezwą się niepokojami ze strony mniejszości tureckiej czy bałkańskiej. Jesteśmy częścią Europy i prędzej czy później i u nas nastąpi gwałtowny napływ ludności z innych krajów. Nasza gospodarka za parę lat będzie potrzebować ludzi do pracy i problemy, jakie dziś mają we Francji czy Włoszech pojawia się i u nas. W Polsce już dziś występuje problem dotarcia do enklaw wietnamskich i chińskich, które u nas występują. One są praktycznie poza kontrolą. Są takie mniejszości, które są bardzo szczelne, typu właśnie wietnamska, mówi się też teraz o mafii rosyjskiej czy ukraińskiej w Polsce. To wszystko po prostu jest i musimy sobie uzmysłowić, że Polska stała się takim ogromnym tyglem. A jednocześnie jesteśmy też tym przedmurzem czy właściwie ostatnią flanką Unii Europejskiej na wschodzie. I przy tym wszystkim jesteśmy punktem, gdzie krzyżują się naturalne dwa wielkie szlaki komunikacyjne, zarówno północ-południe, jak i wschód-zachód. I to wszystko będzie emanować, więc skala zagrożeń jest taka, a nie inna. Ja nie jestem ani wielkim optymistą, ani pesymistą, ale patrząc realnie – niestety tak to wygląda. Poza tym trzeba zrozumieć jeszcze jedną rzecz: świat przestępczy jest coraz lepiej zorganizowany, coraz lepiej zarządzany i on również się globalizuje. Owszem, zmieniła się skala, świat przestępczy zaczął inwestować w nieruchomości i inne rzeczy, o których nie chcę tu mówić, ale nadal ten szczebel najniższego żołnierza też pozostał. I na pewno istnieje pewna skala zagrożeń, z którymi się na co dzień spotykamy. A teraz przejdźmy do bezpieczeństwa posiadaczy i użytkowników pojazdów. Co się tutaj zmieniło i na co trzeba szczególnie uważać? - Był taki okres, że ginęły te lepsze samochody i wyjeżdżały na wschód. Po jakimś etapie uszczelniła się granica wschodnia, rynek się też częściowo nasycił i – mówiąc krótko – nie opłacało się kraść samochodów z Polski, bo byłoby to zbyt trudne i zbyt drogie. Bardziej opłacało się kraść samochody za Odrą, często wykorzystując zwrot ubezpieczeń. Samochody z tzw. przyszczepem (czyli nie swoimi numerami fabrycznymi) jeździły nadal. Dzisiaj patrząc na to, co się dzieje na rynku, okazuje się, że te trendy wracają. I tu jest kilka obszarów, gdzie samochody giną, jest kryzys, więc nie wszystkich stać na nowe części. Współczesne pojazdy mają ograniczoną wytrzymałość poszczególnych podzespołów, odeszły czasy samochodów używanych przez 20 lat. Dziś legendarnego Mercedesa beczki, który doskonale sprawdzał się jako taksówka, już nikt nie robi. Zresztą samochody niezniszczalne to samobójczy strzał w stopę koncernów samochodowych. Jest więc zapotrzebowanie na tanie części, czyli na części używane. Samochody giną, żeby rozebrać je na części. Był taki etap, gdy mówiło się, że samochody japońskie nie giną. One giną tak samo jak wszystkie pozostałe auta. Wiadomo, że generalnie najbardziej chodliwe są samochody niemieckie. W kwestii samochodów starych, używanych, okazuje się, że największe jest zapotrzebowanie na samochody Daewoo, ponieważ po prostu nie ma części. Giną Lanosy, giną Nubiry. Dzisiaj tak naprawdę ginie wszystko i to jest odzwierciedlenie sytuacji na rynku – po prostu jest zapotrzebowanie na tanie części samochodowe. Kolejną sprawą jest to, że znowu giną samochody drogie, które nie są kradzione na części, tylko po prostu gdzieś tam wyjeżdżają. Powiedzmy sobie szczerze: granicy nigdy się nie da w całości uszczelnić. Papierosy zawsze będą wjeżdżać, alkohol zawsze będzie wjeżdżał, narkotyki zawsze będą wjeżdżać, bo zawsze są jakieś słabe punkty w systemie ochrony czy systemie zabezpieczenia granic. Kolejna rzecz: patrząc na to, co się jeszcze dzieje, trzeba sobie uzmysłowić jedną istotną rzecz: my w samochodzie spędzamy masę czasu. Samochód jest też naszą wizytówką, jadąc samochodem, wysyłam informację, jaki jestem zamożny: bo jeżeli jadę samochodem, który wart jest 300 tys., to znaczy, że stać mnie na taki samochód. Więc od razu można wykalkulować, na ile mnie stać. I w ten sposób wysyłam informację o swojej zamożności. Jednocześnie patrząc na to, ile czasu spędzamy w samochodzie, można go porównać do mieszkania. W mieszkaniu jestem bezpieczny wtedy, kiedy mam zamknięte drzwi i w tym mieszkaniu nikogo nie ma. Tak samo jest w samochodzie. Owszem – są takie etapy zagrożenia, kiedy z tego samochodu muszę wyjść, bo niestety nie każdego stać na szybę kuloodporną. Ale to, co mam wokół siebie, ten kawałek blachy, szyba, zamknięte i zablokowane od środka drzwi, to zawsze jest dla mnie 5–6 sekund bezpieczeństwa. Patrząc w drugą stronę, samochód jest bezpieczny wtedy, kiedy ma możliwości jezdne. Mówiąc krótko, żeby mnie z samochodu wyciągnąć, trzeba ten samochód zatrzymać i go otworzyć. Jeśli zablokują mi samochód, to już tych możliwości nie ma, więc tak naprawdę nie mam już żadnej szansy. Tak jak w dobrych, drogich domach buduje się tzw. komory – czyli miejsce gdzie można się zamknąć i przeżyć bezpiecznie 1–2 dni. Jeżeli ktoś mieszka poza miastem i ma duży dom, to nie zawsze agencja ochrony dojedzie, nie zawsze jest monitoring. Poza tym czas przyjazdu – te 5, 10 czy 15 minut – wystarcza. Więc w takim domu buduje się komorę, gdzie mam wodę, możliwość oddychania, środki uspokajające i łączność. I tak naprawdę mogę sobie tam jakoś poradzić. Tak samo jest w samochodzie. Ale jeśli ten samochód zostanie zablokowany, to to, ile ta szyba i te drzwi wytrzymają, to jest mój status bezpieczeństwa. Dlatego warto w pojazd inwestować, kupując pytać o pewne rzeczy. Centralny zamek, wzmocnienia boczne, folia antywłamaniowa, dobry alarm, wysokość zawieszenia, rodzaj napędu, rodzaj skrzyni biegów, rodzaj felg, ogumienia czy kąt nachylenia szyby to elementy mogące podnieść poziom bezpieczeństwa. A z drugiej strony montujemy drogi i dobry alarm i naklejamy na szybie informację dla przestępcy z typem zabezpieczeń... Co w takim razie może zrobić osoba, która jeździ drogim samochodem, by poprawić swoje bezpieczeństwo? – Przede wszystkim, trzeba wyjść z takiego założenia: to, że oddam kluczyki w momencie napadu na mnie czy próby zaboru samochodu, wcale nie gwarantuje, że ja wyjdę z tego zagrożenia bez szwanku. Często jest tak, że emocje, adrenalina, stres tak naprawdę powodują, że ludzie doznają obrażeń albo wręcz giną. To jest podobnie jak w sytuacji gwałtu, jeśli psycholog czy ktoś inny powie, że w sytuacji gwałtu kobieta powinna krzyczeć, to jest to totalny idiotyzm, bo napastnik w tym momencie wskutek emocji, stresu, strachu po prostu zaciśnie ręce na jej krtani. To jest tylko 5–6 sekund i wskutek tych emocji nastąpi zmiażdżenie krtani. Tak samo tutaj, jeżeli samochód ma właściwości jezdne, to staram się ewakuować, staram się odjechać. Ale jeżeli mi te drzwi otworzą i wejdą do środka albo mi wybiją szybę, albo zablokują samochód, nie mam żadnej szansy. Więc jeżeli mam możliwość odjechać – odjeżdżam. Jeśli nie mam bezpośredniego zagrożenia bronią palną, to nie wyjdę i nie oddam kluczyków. I tu nie chodzi o ubezpieczenie, ale o prostą, zasadniczą rzecz – oddając kluczyki, nie mam żadnej pewności, że nie dostanę kijem po głowie. To jest jedna sprawa, a druga – trzeba na co dzień przestrzegać określonych procedur. To znaczy: wsiadać do samochodu w sposób bezpieczny, wysiadać w sposób bezpieczny, szukać miejsca, gdzie można wysiąść z samochodu w miarę bezpiecznie. Jeżeli wsiadam do samochodu, to pierwszą procedurą jest zablokowanie w sposób mechaniczny drzwi. I tu się kłaniają elementy profilaktyki unikania zagrożeń, bo tak naprawdę 90% naszego bezpieczeństwa to jest profilaktyka. To nie jest tak, że przestępca mówi: chodź, dziś zrobimy jego. Najpierw się obserwuje, wyciąga się wnioski. Jeżeli się okazuje, że na co dzień przestrzegamy pewnych zasad, to po etapie prowadzenia rozpoznania przez przeciwnika, on dochodzi do wniosku, że nie ma sensu tego robić, bo to jest zbyt trudne. Poza tym, są określone syndromy; jeżeli stwierdzasz, że od czasu do czasu ktoś zaczyna za tobą jeździć, parkuje pod twoim domem, obserwuje cię, to musisz przestrzegać określonych zasad. Zmieniać trasy przejazdu, zmieniać swoje przyzwyczajenia, żeby nie wchodzić w taką rutynową sztampę, bo wtedy łatwo cię rozpoznać. Poza tym, trzeba się zainteresować: gdzie stoi mój samochód, gdzie parkuję, czy parkuję właściwie, czy samochód gwarantuje mi szybki odjazd, czy podchodząc do samochodu przestrzegam określonych zasad. Załóżmy, że stoi nasz samochód, który wart jest 200 tys., i wiadomo, że jest łakomym kąskiem. A dla złodzieja najłatwiej jest ukraść samochód razem z kluczykami, a jeszcze lepiej z dokumentami. Ale żeby to zrobić, to musi namierzyć właściciela. A my często robimy to w sposób mechaniczny: mamy do samochodu 100 metrów i klikamy kluczykami. I właściwie pół ulicy widzi, że ten samochód jest mój. A jeżeli występuje taka sytuacja, że zostaliśmy namierzeni, to do samochodu po prostu nie wsiadamy. Zostawiamy go. Bo powtarzam – najłatwiej jest ukraść samochód razem z kluczykami i z dokumentami. I tu jest ryzyko, że w trakcie realizacji tego przestępstwa mogą puścić przestępcy emocje. Bo wystarczy nasz podniesiony głos, złe spojrzenie, telefon, który zadzwoni u nas, złe emocje u niego i kończy się tak, że ludzie będący ofiarami kradzieży lądują w szpitalu czy nawet gorzej. Poza tym kolejna rzecz – bardzo często jest tak, że robimy z siebie łatwy cel, na zasadzie: wchodzimy do samochodu z laptopem i kładziemy ten laptop w miejscu widocznym. Ludzie wierzą, że zostawiając samochód na parkingu, wkładając laptop do bagażnika, ten laptop jest bezpieczny. Niestety, nie jest bezpieczny, bo zawsze będzie wysyłał prądy błądzące. Są dziś takie urządzenia, że można stwierdzić, w którym samochodzie w bagażniku jest laptop. Pomimo że on nie będzie chodził już od kilku godzin, to i tak będzie wydzielał z siebie energię. Wchodzę ze skanerem i wszystko widzę. Kolejna rzecz: torebki, wszelkie inne przedmioty, które są w samochodzie, zamykanie szyb, blokowanie drzwi, przestrzeganie pewnych wzorców, które powodują, że na etapie prowadzenia rozpoznania przez przestępcę ja okazuję się tym niewygodnym przeciwnikiem, bo do końca nie można mnie rozpracować. Ale jeżeli robię to wszystko w sposób standardowy, nie zamykam drzwi, jestem niechlujny w tym swoim codziennym postępowaniu, to przestępca stwierdza jednoznacznie: ten samochód biorę. Ludzie, którzy przeżyli takie zdarzenia jak kradzież samochodu, wyciągnięcie z samochodu czy napad w samochodzie, potwierdzają, że dzieje się to tak szybko, tak dynamicznie, że nie ma czasu na żadną reakcję. Możemy sobie mówić, że można mieć żel pieprzowy czy inne rzeczy podnoszące poziom bezpieczeństwa, ale tak naprawdę nic na tym etapie nie zrobimy, bo dynamika tego wydarzenia jest przeogromna. Nie jesteśmy w stanie nawet zapamiętać, kto to był, jak wyglądał, jaki miał wzrost, jak się zachowywał, jak mówił. Bardzo często jest tak, że reakcja naszego mózgu wygląda mniej więcej jak przeładowanego komputera, czyli się resetuje. Po prostu się wyłączamy. Kilkakrotnie mówił Pan o procedurach, o pewnych wzorcach, których trzeba przestrzegać. W jaki sposób czytelnik „Fleeta" może te wzorce i procedury poznać? – Ja za każdym razem odsyłam do wszelkiego rodzaju szkoleń, które organizuje Polskie Stowarzyszenie Motorowe. Na zajęcia, które organizujemy na Bemowie, na torze, gdzie każdy przeciętny zjadacz chleba – przy czym powtarzam, stosujemy raczej grupy zorganizowane, żeby mieć pewność, że przychodzą ludzie, którzy zajmują się bezpieczeństwem, a nie ci z drugiej strony – każdy może nauczyć się elementów jazdy defensywnej, czyli: jak wyprzedzać, którym pasem jeździć, jak parkować, jak zachowywać się, gdy ktoś chce nas zepchnąć na pobocze, jak zachowywać się, gdy ktoś nam zajechał drogę, czy jak dokonać błyskawicznej ewakuacji. Jak parkować, wsiadać, wysiadać, co zrobić, gdy ktoś próbuje wbić się nam do samochodu, czyli tzw. pozycję bezpieczną. Jak wykorzystywać maksymalnie właściwości pojazdu, z których często nie zdajemy sobie sprawy: moc samochodu, rodzaj skrzyni biegów, rodzaj napędu, wysokość zawieszenia, twardość zawieszenia, prześwit, rodzaj opon, rodzaj kół, to wszystko, co mamy w samochodzie, uda się wykorzystać do podniesienia poziomu bezpieczeństwa mnie jako użytkownika i mojej rodziny w środku. Na taki kurs każdy przyjeżdża swoim samochodem i pokazuje mu się, co ten samochód tak naprawdę może. W świecie służb specjalnych istnieją tak naprawdę dwa bloki: blok jazdy defensywnej, z którego każdy przeciętny człowiek może wyciągnąć coś dla siebie, oraz blok jazdy ofensywnej, o którym w ogóle nie mówimy, bo tutaj nikogo nie interesuje, gdzie stuknąć w uciekający samochód, żeby się obrócił, a gdzie, żeby się zatrzymał w poprzek. Chodzi o to, żeby ludziom, którzy chcą podnieść poziom swojego bezpieczeństwa, dać tak naprawdę minimum wiedzy. Bo powiem tak: ja jestem przerażony poziomem niewiedzy w Polsce. Jesteśmy wychowywani na jakichś idiotycznych filmach, które bierzemy za wykładnię wiedzy, a to totalne bzdury. Ludzie kupują atrapy broni, pistolety hukowe i gazowe, a nie zdają sobie sprawy, że w tym momencie potencjalna skala zagrożeń wzrasta. Przestępca nie wie, że to, co mamy za pasem, to jedynie atrapa broni. On nie zaatakuje nas kijem, on wykorzysta prawdziwą broń palną. Jesteśmy społeczeństwem dyletantów, gdzie istnieje taka radosna twórczość, nazywam to ,,jakośtobędzie''. Karmieni fabularnymi filmami żyjemy w oazie nieświadomości. Tymczasem na czasy współczesnych zagrożeń są konkretne procedury: każdemu wydaje się, że jeśli padają strzały, to trzeba się odsunąć od samochodu, bo on wybuchnie. Wszystko, co jest w samochodzie, nawet drzwi, jest w stanie wyłapać jakąś energię kinetyczną. To wszystko, co jest w samochodzie, ma mi pomóc. Człowiek musi wiedzieć, że z przodu ma silnik, którego strzał pistoletowy nie jest w stanie przebić. Jeżeli jestem za samochodem i padają strzały, to ten samochód coś mi daje. Poza tym, trzeba ludziom pokazać, jak świat przestępczy dokonuje kradzieży samochodów, jak się wywabia człowieka ze środka. To nie są tylko metody na stłuczkę, na koło, na felgę. Teraz jest pomysł wysadzania na tzw. butelkę, wcześniej była moda na piłkę tenisową i to się cały czas zmienia. Tych sposobów dokonywania kradzieży jest mnóstwo. I ludziom trzeba to uświadamiać, a jednocześnie pokazywać mechanizmy, jak postępować.

Piotr Stuszewski

Przeczytaj również
Popularne