Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
TruckCare - 1

Zgodnie z trendami

Nissan Qashqai oraz Opel Grandland X są skrojone dokładnie pod aktualną modę na pojazdy terenowo-rekreacyjne. Nissan w produkcji i rozwoju modeli segmentu C-SUV ma już 11 lat doświadczenia, a Opel dopiero rok. Sprawdźmy, co wyniknie z tej konfrontacji.

Bezpowrotnie minęły już czasy, gdy Nissan Qashqai był europejskim hegemonem w segmencie kompaktowych aut terenowo-rekreacyjnych. Model ten sprawił, że Nissan umocnił swoją pozycję na rynku europejskim, a Qashqai stał się wzorcem do naśladowania przez innych. W 2007 roku Nissan Qashqai miał zaledwie kilku realnych konkurentów, a obecnie ponad dwudziestu. Mimo rosnącej konkurencji sprzedaż Qashqaia ciągle rośnie. Segment C-SUV rośnie jednak jeszcze szybciej, co oznacza, że udział rynkowy Nissana spada. Na przykład na rynku polskim w 2009 roku wynosił on 28%, w 2015 już tylko 14,3%, a w tym roku 11,9%.

Opel z pewnością obserwował z zazdrością znakomite wyniki handlowe Nissana w segmencie C-SUV i aż dziw bierze, że stosownego rywala, czyli model Grandland X, wystawił dopiero w zeszłym roku. Do tej pory producent z Rüsselsheim omijał ten segment. Przez dziewięć lat miał w ofercie model D-SUV – Antarę, który m.in. ze względu na cenę nie odniósł dużego sukcesu. Od 2012 roku oferuje model Mokka w segmencie B-SUV, którego nazwę zmieniono na Mokka X przy okazji modernizacji. Od 2017 roku do gamy doszedł miejski crossover Crossland X.

W modzie

Nissan Qashqai drugiej generacji pojawił się na rynku w 2014 roku, a przed rokiem poddano go istotnej modernizacji. Oprócz reflektorów zmieniono grill, zderzak oraz maskę. Nowe kształty świateł i kierunkowskazy LED znajdziemy w tylnych lampach. Zmianom uległ również zderzak. Zamiast klasycznego logo na osłonie chłodnicy zamontowano szklaną szybkę, pod którą znajduje się radar systemu awaryjnego hamowania. Dodano również nowe wersje kolorystyczne oraz nowe wzory felg. W odmłodzonym modelu producent zaoferował jeszcze bogatszą wersję Tekna+. Mimo wszystko nadwozie Qashqaia zdążyło się nam trochę opatrzyć, choć na pewno model ten nadal wygląda nowocześnie i zgrabnie. Większą świeżością tchnie debiutujący przed rokiem Opel Grandland X, który jest jednym z pierwszych owoców współpracy z nowym właścicielem marki Opel, czyli koncernem PSA. Nowy crossover powstał w oparciu o francuską platformę podłogową EMP2. Model marki z Rüsselsheim jest odczuwalnie większy od Qashqaia – jest 8 cm dłuższy, 5 cm szerszy, 1 cm wyższy i ma 3 cm większy rozstaw osi (patrz tab.).

Stawiamy na praktyczność

Z racji większych rozmiarów kabina Opla jest naturalnie obszerniejsza niż u rywala, choć z pewnością nie możemy uznać wnętrza Nissana za ciasne. Szerokość między wnękami w drzwiach wynosi w nim 150 cm z przodu i 149,5 cm z tyłu. To odpowiednio 2,5 cm i 2 cm więcej niż w Nissanie. Konsekwentnie szersza jest również kanapa z tyłu – 126 cm, wobec 124 cm u rywala. Pasażerowie drugiego rzędu poczują się tu zresztą bardziej dopieszczeni, gdyż Grandland X oferuje dla nich nawiewy oraz gniazdko 230V, których to rozwiązań nie ma w Nissanie. Ten proponuje zaledwie opcjonalne dwa wejścia USB. Siedzenia w obu modelach są wygodne. Pod względem trzymania bocznego i zakresu regulacji musimy uznać wyższość Opla. Tak jak w innych modelach tej marki we wnętrzu zastosowano ergonomiczne fotele z atestem AGR (akcji na rzecz zdrowych pleców).

Wnętrze Opla jest przytulniejsze za sprawą zastosowania większej liczby jasnych i miękkich tworzyw, łącznie z dolną częścią środkowej konsoli. Niestety, jakość montażu pozostawia nieco do życzenia. Przy każdym pociągnięciu rączki i zamykaniu drzwi słychać nieprzyjemne trzeszczenie. Podobnie trzeszczą tworzywa przy opieraniu łokci o boczki drzwi. Tego rodzaju atrakcji nie uświadczymy nie tylko w Nissanie. Tworzywa Nissana sprawiają jednak mniej przyjemne wrażenie w dotyku. W obu modelach nie brakuje schowków, jednak te w Nissanie okazują się bardziej przemyślane. Spora wnęka w drzwiach Opla nie mieści wygodnie półtoralitrowej butelki, która zwyczajnie może nam wypadać. Podobnie uchwyty na kubki owszem są, ale za wąskie, mieszcząc tylko na wcisk dwa średnie kubki z kawą z McDonald'sa. Qashqai w tym zakresie sprawdza się wzorcowo.

Zestaw klasycznych zegarów z komputerem pokładowym i ekran multimedialny są czytelniejsze w Oplu. System multimedialny Opla obsługujemy przez dotykowy 8-calowy ekran znamy już z innych modeli PSA. Działa on całkiem sprawnie, mamy wygodne podparcie na dłoń, ekran ma dobrą rozdzielczość i jest czytelny nawet w ostrzejszym słońcu. Mimo to wybieranie adresu w nawigacji nie należy do intuicyjnych. Trafienie w drobne literki klawiatury ekranowej wymaga skupienia i wykonania tej czynności na postoju. Kłopotliwe jest też oddalanie i przybliżanie obrazu mapy. Służą do tego małe przyciski wyświetlane na ekranie. Nie możemy też bardziej oddalić widoku mapy, by zobaczyć np. naszą dłuższą trasę w całości. Obsługa 7-calowego ekranu Nissana jest bardziej intuicyjna, wybieranie celów w nawigacji jest prostsze, a czynności oddalania lub przybliżania mapy dokonamy bardzo praktycznym pokrętłem. Niestety, rozdzielczość ekranu i jego czytelność w ostrym świetle jest wyraźnie niższa niż w Oplu. To samo dotyczy oczywiście widoku, np. z kamery cofania.

Ciekawsze wyposażenie opcjonalne możemy zamówić w Oplu. Podgrzewane fotele dostaniemy w obu modelach, ale Opel daje możliwość zamówienia tej funkcjonalności także dla kanapy z tyłu oraz dorzuca podgrzewanie kierownicy. Tylko w tym modelu opcjonalnie możemy zamówić ładowarkę indukcyjną.

Grandlandem X przewieziemy więcej. Bagażnik ma pojemność 514 litrów, który powiększa się po złożeniu oparć kanapy do 1652 litrów. W Qashqaiu mamy do dyspozycji odpowiednio 430 i 1598 litrów. Opel daje jeszcze możliwość złożenia oparć kanapy od strony bagażnika, dzięki rączkom umieszczonym na jego bokach. Tej funkcji nie ma w Nissanie, podobnie jak systemu samoczynnie otwierającego klapę bagażnika, jak poruszymy nogą pod zderzakiem. Opel oferuje wyraźnie większą ładowność, zależnie od wersji od 82 do 103 kg większą, choć możemy nim pociągnąć znacząco lżejsze przyczepy niż w Qashqaiu (patrz tab.).

Francuskie serca

Sercem Nissana i Opla są francuskie silniki Diesla. Pod maską Qasqhaia pracuje diesel 1,6 dCi/130KM, który jako jedyny model w ofercie możemy zamówić z napędem na cztery koła. W Oplu zamontowano odchodzącą do lamusa jednostkę 1.6 CDTI o mocy 120 KM. W cennikach na 2019 rok zastępuje go mniejszy silnik 1.5 CDTI, ale o większej mocy 130 KM. W gamie silników Nissana znajdziemy jeszcze benzynowy motor 1,2 DIG-T o mocy 115 KM. Nieco lepsze osiągi oferuje silnik 1.6 DIG-T o mocy 163 KM. Pod maską znajdziemy też słabszego, ale bardzo oszczędnego diesla 1,5 dCi/115 KM. Opcjonalnie możemy zamówić skrzynię bezstopniową Xtronic dla podstawowego silnika benzynowego oraz mocniejszego diesla. Grandland X jest oferowany jeszcze z benzynowymi silnikami 1.2 Turbo o mocy 130 KM, 1.6 Turbo o mocy 180 KM oraz dieslem 2.0 CDTI o mocy 177 KM. Słabsze jednostki są dostępne z 6-biegowymi skrzyniami mechanicznymi lub też 8-biegową skrzynią automatyczną EAT8. Najmocniejszy benzyniak i diesel przenoszą napęd na przednią oś wyłącznie poprzez skrzynię EAT8.

W obu modelach układ przełączania biegów w skrzyniach mechanicznych nie zachwyca, w szczególności jeśli przypomnimy sobie, jak to urządzenie działa np. w Volkswagenie Tiguanie. W Nissanie drogi prowadzenia są długie, a precyzja trafienia w kolejne przełożenia ograniczona. W Oplu jest nieco lepiej, ale z kolei każdej zmianie biegów towarzyszą chroboty. Przewagę Opla zauważymy na polu wyciszenia. Po zeszłorocznej modernizacji w Nissanie jest co prawda nieco ciszej, ale i tak dźwięk diesla pod maską jest bardziej męczący niż w Grandlandzie X.

Oba modele cieszą niewielkim i zbliżonym zapotrzebowaniem na paliwo. Nissan zużywał w warunkach miejskich ok. 7,8 l ON/100 km, w trasie zadowalał się wynikiem ok. 5,8 l na setkę, zużywając średnio ok. 6,1 l na 100 km. Z baku Opla po każdych 100 km w mieście znikało ok. 7,5 l oleju napędowego, ale w trasie bez problemu udało się osiągnąć wynik ok. 5 l/100 km. Jadąc średnio 80 km/h, Opel zużył zaledwie 4,4 l oleju napędowego, a przy prędkości 140 km/h skoczyło ono do ok. siedmiu litrów. Opel ma jednak znacząco mniejszy bak paliwa – 53 l wobec 65 l w Nissanie, co oznacza, że zasięg Qashqaia na jednym tankowaniu może być nawet 200 km większy.

Na asfalt, nie off-road

W przednim zawieszeniu Qashqaia zastosowano kolumny MacPhersona, a w tylnym od niedawna standardem jest układ wielowahaczowy. W Oplu z tyłu zastosowano belkę skrętną. Zawieszenie Nissana zestrojono nieco sztywniej niż w Oplu i z mniejszym przechyłem nadwozia przejeżdżamy kolejne łuki drogi. Podoba nam się również niezbyt silne wspomaganie kierownicy i dobre czucie tego, co dzieje się z przednimi kołami. Grandland X oferuje wyższy komfort tłumienia nawet krótkich poprzecznych nierówności. Jednocześnie jego zawieszenie jest na tyle sprężyste, aby zapewnić stabilną jazdę w szybciej pokonywanych zakrętach. Układ kierowniczy Opla wykazuje się wystarczającą precyzją, choć sama siła wspomagania mogłaby być mniejsza.

Oczywiście testowane przednionapędowe modele nie nadają się do jazdy w terenie, a jedynie do okazyjnej podróży po szutrowej lub niewymagającej błotnistej drodze. W Oplu możemy liczyć na wsparcie opcjonalnego układu IntelliGrip optymalizującego trakcję przedniej osi przy ograniczonej przyczepności. Większy prześwit tych modeli przyda się w mieście, np. przy okazji pokonywania wyższych krawężników. Mniejsze szanse uszkodzenia podwozia mamy w Oplu ze względu na 4 cm większy prześwit.

Wzorcowe wyposażenie

Opel oferuje zdecydowanie bogatsze wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa czynnego i to już w standardzie. W każdym egzemplarzu znajdziemy np. system ostrzegający o niezamierzonej zmianie pasa ruchu, układ odczytujący znaki drogowe, a także czujniki cofania. Te rozwiązania Nissan oferuje w standardzie dopiero od wersji N-Connecta. W podstawowym wariancie Visia wymagają one dopłaty 2100 zł. W Oplu system automatycznego hamowania z funkcją wykrywania pieszych, układ aktywnego utrzymania pasa ruchu oraz system wykrywania senności kierowcy są standardem dopiero od wersji Elite, a czujniki martwego pola od wersji Innovation.

Wszystkie te rozwiązania, wraz z aktywnym tempomatem, Nissan skompletował pod jedną nazwą ProPilot. Łączy on zalety tempomatu adaptacyjnego, systemu utrzymania pasa ruchu oraz asystenta jazdy w korkach, pozwalając na namiastkę autonomicznej jazdy. Namiastkę, gdyż po włączeniu systemu specjalnym przyciskiem na kierownicy i puszczeniu jej system działa przez kilkanaście sekund, a następnie wyłącza tempomat i śledzenie pasa ruchu. Zatem konieczne jest ciągłe trzymanie rąk na kierownicy, podobnie jak w Oplu, który oferuje te same systemy, ale bez wspólnej marketingowej nazwy. Nissan dorzuca jeszcze w pakiecie ProPilot (oraz tańszym Drive Assist) asystenta wyjazdu z miejsca parkingowego, monitorującego ruch poprzeczny w trakcie cofania, którego nie ma w Oplu. System ProPilot jest na razie dostępny jako opcja tylko dla silnika 1.6 dCi ze skrzynią XTronic.

W bogatszych wersjach tych modeli kierowcy mają do dyspozycji asystenta świateł drogowych przełączającego w razie potrzeby światła drogowe na mijania i odwrotnie. Opel zrezygnował więc z zaawansowanego systemu IntelliLux LED Matrix, który znamy z Astry. Cennym udogodnieniem Opla jest system OnStar, który może pełnić funkcję asystenta kierowcy. Wykorzystując aplikację na smartfon, mamy w Oplu możliwość zdalnego kontrolowania, co się dzieje z pojazdem. Możemy np. zamykać drzwi, otwierać okna, zapalać światła, sprawdzać ciśnienie w oponach, ocenić żywotność oleju, śledzić, gdzie stoi nasz pojazd, a także zdalnie go unieruchomić, np. po kradzieży.

Zbliżone ceny

Ceny Nissana z 1,5-litrowym dieslem zaczynają się od 92 590 zł w wersji Visia, a 1,6-litrowym od 96 150 zł. Opel z jednostką 1.6 CDTI to koszt od 105 900 zł. Ceny bogatszych wersji wyrównują się. Za Qashqaia z wyposażeniem Tekna zapłacimy 122 090 zł (1,6 dCi – 125 050 zł), a za Grandlanda X Elite – 118 700 zł. Wkrótce jednak oplowski diesel zostanie zastąpiony jednostką 1.5 CDTI, którą to wyceniono na 123 200 zł. W programach Nissan Leasing Select oraz Opel Drive Plan testowane samochody kosztują podobnie – ok. 1500 zł netto miesięcznie przy 10% wpłaty własnej, 3-letnim okresie leasingowania z limitem przebiegu 90 tys. km. Oba modele kuszą obecnie rabatami, które wynoszą 12 tys. w Nissana i 7,5 tys. zł w Oplu, zarówno dla silnika 1.6 CDTI oraz 1,5 CDTI.

 

Nissan Qashqai


  •   Praktyczne wnętrze, poręczna kierownica, umiarkowane spalanie, dobre prowadzenie, spory zasięg na jednym tankowaniu.

  •   Brak asystenta zjazdu nawet w opcji, działanie dźwigni zmiany biegów, przyduży hałas.
Przewagi Nissana: Możliwość zamówienia wersji 4x4, lepsza precyzja układu kierowniczego, dłuższa gwarancja, lepsza jakość montażu materiałów w kabinie, większy zasięg na jednym tankowaniu.

Opel Grandland X


  •   Pewne prowadzenie, wysoki komfort tłumienia nierówności, przytulne wnętrze, wygodne fotele, przyjemny wygląd.

  •   Brak wersji z napędem 4x4, część schowków jest niefunkcjonalna, jakość montażu.
Przewagi Opla:Wyższy komfort jazdy, bogatsze wyposażenie standardowe w zakresie bezpieczeństwa czynnego, obszerniejsze wnętrze, lepsze wyciszenie, większy bagażnik, niższe spalanie, dłuższa i ciekawsza lista opcji.

 

Kto testował: Przemysław Dobrosławski

Co: Nissan Qashqai kontra Opel Grandland X

Gdzie: Warszawa

Kiedy: 27.07-6.08.2018

Ile: 900 / 1200 km

Przeczytaj również
Popularne