Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
TruckCare - 1

Škoda Kodiaq - Nowe horyzonty

Na naszych oczach Škoda po raz kolejny zmienia swój wizerunek. Nie jest już marką, która specjalizuje się wyłącznie w produkcji samochodów rodzinnych i praktycznych. Teraz puszcza oko do klientów aut klasy premium, o czym mogliśmy się przekonać po pierwszych jazdach Kodiaqiem.

Pierwsze umizgi w stronę klientów zainteresowanych autami z wyższej półki Škoda czyniła już 14 lat temu, wypuszczając na rynek pierwszego Superba. To, co nie udało się modelowi pierwszej i drugiej generacji, udało się Superbowi numer 3, który pod względem jakości, wykończenia i komfortu jazdy wyprzedza nawet Volkswagena i staje w kolejce tuż za Audi. Kodiaq jest samochodem ulepionym z tej samej, porządnej gliny co Superb, a do jego sukcesu sprzedażowego powinien przyczynić się fakt, że przynależy on do jednego z najpopularniejszych dziś segmentów rynkowych ‒ SUV.

Poznajmy się

Kodiaq to Škoda, jakiej w ofercie dotąd nie było. Przede wszystkim potrafi przewieźć nawet 7 osób, jego kabina oferuje funkcjonalność i obszerność vana, a zwiększony prześwit i opcjonalny napęd 4x4 zapewniają wszechstronność auta niemal terenowego. Wspomniany napęd na obie osie i długa lista systemów zwiększających bezpieczeństwo czynne i bierne sprawiają, że w DNA Kodiaqa bardzo mocno też wpisuje się hasło „bezpieczeństwo”.
Najnowsza Škoda jest niemal tak długa jak Superb (4,7 m). Jej nadwozie jest nieco szersze (1.9 m) i wyraźnie wyższe (1,65 m kontra 1,45 m). Kodiaq powstał na przedłużonej modułowej platformie podwoziowej Tiguana. Z nim też dzieli układy jezdny, napędowy i przeniesienia napędu. Pod względem wymiarów niewiele ustępuje aktualnej generacji Touarega. Kodiaq jest więc samochodem naprawdę obszernym. Świadczy też o tym odległość między przednimi i tylnymi kołami, która wynosi aż 2,79 m. W praktyce oznacza to, że przestrzeni dla osób zajmujących miejsca, zarówno z przodu, jak i z tyłu auta, jest więcej niż trzeba. Nawet po maksymalnym odsunięciu fotela kierowcy, pasażer siedzący z tyłu nie dotyka kolanami do oparcia. Sporo „powietrza” jest też nad głową. Tylna kanapa jest dzielona w proporcjach 60:40, można ją przesunąć o 18 cm, powiększając w ten sposób np. bagażnik, oraz regulować kąt pochylenia oparcia. Ta ostatnia cecha przydaje się szczególnie wtedy, gdy przewozimy małe dzieci, bo podczas wielogodzinnej podróży jadą one w pozycji półleżącej, która jest wygodniejsza podczas snu.

500+

Dopłacając (w zależności od wersji wyposażenia) od 3400 do 4100 zł, Kodiaqa można wyposażyć w dwa dodatkowe miejsca siedzące. Wyrastają one wprost z bagażnika, a po ich złożeniu tworzą jego podłogę. Spróbowaliśmy się do nich przymierzyć i musimy otwarcie przyznać, że nadają się one do jazdy wyłącznie na krótkich dystansach, np. po mieście. Jeśli autem ma podróżować siedmiu rosłych facetów, żaden nie będzie czuł się komfortowo. Co więcej, absolutnie wszyscy muszą poświęcić swój komfort jazdy na rzecz komfortu innych towarzyszy podróży. Nawet jeśli z tyłu mają jechać dzieci, to i tak będą one potrzebowały choćby minimalnej przestrzeni na nogi, co wymusza przesunięcie do przodu kanapy w drugim rzędzie foteli. Nie wspomnieliśmy jeszcze o tym, że aby dostać się na tylną kanapę, trzeba się mocno nagimnastykować. Żeby jednak oddać sprawiedliwość, jazda Kodiaqiem z tyłu nie jest tak karkołomnym zadaniem, jakim jest jazda z tyłu w Porsche 911. Jeśli więc z dwóch dodatkowych miejsc ktoś miałby korzystać okazjonalnie, to może warto w ogóle z nich zrezygnować. W zamian można się cieszyć większym bagażnikiem. W wersji 5-osobowej, w zależności od ustawienia tylnej kanapy, ma on pojemność od 650 do 835 l. W wersji 7-miejscowej 560‒765 l, a przy komplecie pasażerów na pokładzie 270 l. Ciekawym pomysłem jest to, że roletę bagażnika można upchnąć w specjalnym schowku pod podłogą.

W imię jakości

To, co zwraca uwagę po zajęciu miejsca w kabinie, oprócz wspomnianej przed chwilą przestronności, to wykończenie. Dominują miękkie tworzywa, a elementy dekoracyjne na desce rozdzielczej oraz na drzwiach świetnie imitują naturalne tworzywa, a więc drewno oraz aluminium. Oczywiście, aby utrzymać atrakcyjną cenę za samochód (a te startują z poziomu 89,9 tys. zł), gdzieś trzeba było poszukać oszczędności. Na pokładzie Kodiaqa można więc znaleźć także twarde plastiki, które zlokalizowano w dolnych partiach kabiny. Nie wpływa to jednak na jakościowy wizerunek samochodu. Co więcej, wszystkie elementy wykończeniowe zostały solidnie zamontowane, dlatego podczas jazdy po wybojach do uszu nie docierają żadne podejrzane dźwięki, tj. skrzypienie, trzeszczenie itp.
Jeśli chodzi o funkcjonalność, to Kodiaqowi nie można niczego zarzucić. Przełączniki, dźwignie, układ przycisków jest taki sam, jak w pozostałych modelach czeskiego producenta. Wszystko jest więc w zasięgu ręki i wszystko obsługuje się w sposób wyjątkowo intuicyjny. Jedyna rzecz, która nam się nie do końca podoba, to sterowanie zestawem multimedialnym za pomocą samego tylko ekranu. Sytuację ratuje fakt, że po zbliżeniu ręki do niego kluczowe z punktu widzenia obsługi ikony powiększają się, ale i tak, aby w nie trafić, trzeba oderwać wzrok od drogi. Na plus zaliczamy też niezbyt skomplikowane menu. System można obsługiwać głosowo, ale czasami trudno jest się z nim dogadać i trzeba kilkukrotnie powtarzać poszczególne komendy. Proste sprawy, tj. odebranie rozmowy telefonicznej, zmiana stacji radiowej, regulacja głośności czy podgląd do danych z komputera pokładowego, można wykonać z klawiszy zlokalizowanych na kierownicy. Oczywiście, jak to w autach Škody bywa, nie zabrakło wielu sprytnych rozwiązań. Nam szczególnie przypadły do gustu parasolki w przednich drzwiach, rozkładane stoliki zamontowane w oparciach przednich foteli, które mają specjalny uchwyt na kubek lub butelkę oraz wędrująca lampka bagażnika – można ją wyjąć, a dzięki magnesowej obudowie przyczepić do nadwozia, co pozwala np. w bardziej cywilizowanych warunkach oświetleniowych zmienić koło. Za dodatkowe 2,5 tys. zł Škodę można wyposażyć w bezdotykowo otwieraną (zdalnie za pomocą pilota albo ruchem stopy) i automatycznie zamykaną tylną klapę bagażnika. Urzekły nas również boczne zagłówki w tylnych siedzeniach, które pozwalają wreszcie wygodnie drzemać podczas jazdy, bez ryzyka uderzenia głową o szybę w drzwiach. Aby chronić lakier rantów drzwi, podczas otwierania wysuwają się (mechanicznie) specjalne plastikowe listewki. Patent ten znamy z Forda Focusa, jednak tu został on dopracowany.

Poduszkowiec

Podczas jazdy Kodiaq gwarantuje sporo komfortu. Zawieszenie pracuje bardziej miękko niż w Tiguanie, a nawet bardziej miękko niż w Superbie. Oczywiście, tak będzie tylko wtedy, gdy wyposażymy samochód w zawieszenie adaptacyjne DCC (w zależności od wersji wyposażenia kosztuje ono od 3,5 do 4,1 tys. złotych). W trybie Comfort samochód płynie po drodze, ale nie w sensie dosłownym. Kierowca ma nad nim kontrolę, a zawieszenie radzi sobie z tłumieniem większych poprzecznych nierówności. Jednak w ciasnych zakrętach Kodiaq traci pewność siebie, a jego nadwozie wyraźnie się wychyla. W trybie Sport sytuacja zmienia się diametralnie. Samochód wydaje się być bardziej zwarty, ale nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że sztywność zawieszenia jest jakaś taka sztuczna. Skok amortyzatorów staje się wyraźnie krótszy, a nadwozie wpada w nerwowe wstrząsy. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że samochód o takich wymiarach i masie własnej, która w zależności od zainstalowanego pod maską silnika oraz rodzaju napędu waży od 1650 do 1750 kg, nigdy nie będzie typem sportowca. Od niego oczekuje się komfortu oraz pewnych i przewidywalnych reakcji na ruchy kierownicą. I z tego zadania Kodiaq wywiązuje się znakomicie. Układ kierowniczy jest wystarczająco precyzyjny i jest to właściwie słowo klucz. Nie jest to poziom Octavii RS.

Kupuj z kalkulatorem

Według przedstawicieli polskiego importera na naszym rynku największym powodzeniem powinna cieszyć się średnia wersja wyposażenia Ambition z 2-litrowym silnikiem TDI o mocy 150 KM i napędem 4x4 oraz dwusprzęgłową 7-biegową skrzynią DSG. Tak skonfigurowany model według cennika kosztuje 133,85 tys. zł. Auto ze skrzynią mechaniczną 8 tys. złotych mniej. Po przejażdżce takim autem możemy śmiało stwierdzić, że moc 150 KM jest wyborem optymalnym – przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 10,2 s, co jest wynikiem średnim. Z drugiej strony, większa moc, np. 190 KM, poprawia ten wynik zaledwie o sekundę, a za te dodatkowe 40 KM trzeba zapłacić aż 6,5 tys. zł ekstra. Jeśli ktoś nie planuje pokonywać bardzo długich dystansów, warto rozważyć zakup wersji z benzynowym 150-konnym silnikiem 1.4 TSI. Średnie zużycie paliwa (według producenta) dla tej jednostki napędowej to 7,0 l/100 km, a więc o 1,4 l/100 km więcej niż w przypadku silnika 2.0 TDI. Kodiaq z silnikiem TSI, automatem i napędem 4x4 jest jednak o 12,5 tys. zł tańszy niż diesel. Żeby zakup się zwrócił, trzeba przejechać minimum 175 tys. km.
Jeśli chodzi o wyposażenie Kodiaqa, szczególnie to dodatkowe, to lista jest długa niczym książka telefoniczna. Do auta można zamówić m.in.: 3-strefową automatyczną klimatyzację, system nagłośnienia marki Canton o mocy 575 W, podgrzewaną kierownicę, system kamer 360O, asystenta parkowania, asystenta jazdy z przyczepą, system pozwalający na wpółautonomiczną jazdę w korku, aktywny tempomat (działa do prędkości nawet 210 km/h), system odczytujący znaki drogowe oraz nawigację z funkcją online (pomaga omijać korki). Kodiaq jest też znakomicie przygotowany do współpracy ze smartfonem, oferuje również wiele funkcji działających w oparciu o globalną sieć komunikacji, jaką jest Internet. Jeśli ktoś planuje wykorzystywać swoją Škodę do jazdy po bezdrożach, to dzięki specjalnej funkcji Off-road auto, wykorzystując elektronikę, samo zadba o maksymalną trakcję na luźnych nawierzchniach. Zamawiając dodatki bez opamiętania, szybko można podnieść cenę samochodu o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Sprytnie skrojone pakiety wyposażenia wcale nie ułatwiają konfiguracji, ponieważ do jednego worka wrzucono te bardziej oraz te mniej przydatne dodatki.
Dlaczego jesteśmy pewni, że Kodiaq odniesie rynkowy sukces? Bo to obszerny, wygodny, porządnie wykonany i stosunkowo tani samochód. Prosta, ale wpadająca w oko, stylistyka zamiast zbędnej ekstrawagancji jest kolejnym atutem. Poza tym w kraju nad Wisłą kochamy i cenimy Škodę. Choć to czeska marka, to jest jakaś taka swojska, nasza.

Kto testował: Michał Hutyra

Co: Škoda Kodiaq

Gdzie: Majorka

Kiedy: 29.11.2016

Ile: 150 km

Komfort, przestronność, wykończenie i wykonanie, wyposażenie podstawowe i opcjonalne.  

Miejsca w bagażniku tylko dla dzieci, cennik, który uniemożliwia dowolne doposażenie tańszych wersji.

Przeczytaj również
Popularne