Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Passat Limousine / Passat Variant - Inny wymiar

Volkswagen Passat B8 nie wzbudza entuzjazmu, ale tylko wśród importerów marek premium. „Pasek w tedeiku”, jak niekiedy złośliwcy określają ten model, w najnowszym wydaniu jest konstrukcją tak dopracowaną, że bez problemu mógłby wygrać porównania z odpowiednikami niemieckiej trójcy premium. I to nie tylko ze względu na wyraźnie niższe koszty zakupu.

Passat to od lat bestseller niemieckiej marki i właściwie synonim samochodu klasy średniej dla managera. Żadna dotychczasowa generacja tego modelu nie była tak entuzjastycznie oceniana jak obecna, co również widać po wynikach rejestracji. Jeśli w całym zeszłym roku zarejestrowano nad Wisłą 6123 Passaty, to w pierwszym kwartale tego roku było to już 1688 pojazdów. W tym samym czasie Ford dostarczył odpowiednio 2666 szt. i 693 szt. Mondeo, a Opel 4121 szt. oraz 758 szt. modelu Insignia. Sprzedaż Volkswagena byłaby jeszcze lepsza, gdyby nie problemy z podażą (o czym dalej).

Konserwatywnie i elegancko
Producent od razu zdecydował się na wprowadzenie jednocześnie do oferty wersji sedan i kombi. W najbliższym czasie dojdzie również wersja hybrydowa GTE. Nowy model Passata jest nieco niższy i szerszy w porównaniu z poprzednikiem (183 cm) oraz dysponuje aż 8 cm większym rozstawem osi (279 cm), co przekłada się na wzrost ilości miejsca w środku. Długość pojazdu wynosi 477 cm.
Nieco surowa i chłodna sylwetka nowego Passata ma w sobie sporo elegancji, w szczególności gdy włączone są światła LED-owe. W ofercie Passata nie ma już ksenonów, a ich funkcje przejęły właśnie rozbudowane reflektory LED. Oczywiście, w porównaniu z wieloma modelami konkurencji nadwozie Passata może wydawać się ugrzecznione, ale nie zapominajmy, że jest to model trafiający do bardzo różnorodnych nabywców na całym świecie i sprzedający się w liczbie ponad miliona sztuk rocznie. Część z klientów mogłaby nie zaakceptować zbytnich ekstrawagancji. Stonowana sylwetka Passata nie straci na aktualności i nowoczesności jeszcze przez długie lata, co będzie mieć wpływ na późniejszą wartość rezydualną tego samochodu.

Konkurs Car of the Year stracił w ostatnich latach wiele ze swojego prestiżu, biorąc pod uwagę wiele kuriozalnych decyzji jury nagradzających samochody niszowe i niesprzedawalne oraz dopuszczanie do konkursu aut, które nie spełniały nawet wymogów formalnych. Jednak w tym roku z decyzją jury nie polemizował nikt – Volkswagen Passat to był jedyny, no, może poza BMW i3, słuszny wybór.

Wzór w segmencie
Volkswagen mocno dopieścił wnętrze nowego Passata. Prosta w formie i bardzo ergonomiczna deska rozdzielcza podoba się niemal wszystkim. Producent starał się na różne sposoby wzmocnić pozytywne postrzeganie, montując np. gustowny analogowy zegarek na środku deski rozdzielczej, elementy ze szczotkowanego aluminium oraz pokrywając niektóre detale lakierem fortepianowym. Doskonale współgra z tym bardzo wysoka jakość wykonania, która jest lepsza niż w niejednym samochodzie segmentu premium.
Za wygodnie wyprofilowaną kierownicą znakomicie prezentuje się wirtualny zestaw wskaźników na panelu TFT o przekątnej 12,2 cala (opcja). Zależnie od naszych upodobań, możemy dobrać wygląd panelu oraz wyświetlane funkcje. Największe wrażenie robi mapa nawigacji, na której osadzone są wirtualne analogowe zegary. Ekran systemu radiowo-nawigacyjnego na środkowej konsoli już nie jest tak spektakularny. Zależnie od wersji ma on przekątną od 5 do 8 cali.
Pasażerowie Passata docenią również obszerność kabiny. Nikomu nie zabraknie miejsca na szerokość ani również na nogi. W drugim rzędzie tak dużą przestrzeń oferowała dla pasażerów do niedawna wyłącznie Škoda Superb. Bardzo wygodne są także fotele z zagłówkami przednimi regulowanymi w dwóch płaszczyznach. Zwłaszcza fotele zastosowane w wersji Highline, pokryte skórą i alcantarą, pozwalają na wygodną podróż w długich trasach.
W przypadku sedana możemy zapakować do ładowni przedmioty o kubaturze 586 litrów. Pojemność rośnie do 1152 litrów po złożeniu oparć, jednak w wersji sedan nie uzyskamy płaskiej powierzchni przewozowej. W wersji Variant przy pięciu pasażerach mamy jeszcze miejsce na 680 litrów ładunku, a podróżując we dwójkę nawet 1780 litrów. Dla porównania Mercedes klasy C w wersji kombi oferuje odpowiednio 490/1510 litrów a Ford Mondeo – 500/1650 litrów. Z Passatem w zakresie kubatury ładowni zdecydowanie wygrywa jedynie odchodząca generacja Škody Superb (633/1865 litrów).

Szybki i szybszy
Trudno wskazać dziś samochód z równie dopracowanym układem jezdnym jak najnowszy model Volkswagena. Samochód pokonuje zakręty jak po szynach niemal z każdą prędkością mieszczącą się w granicach rozsądku, a nawet poza nią, jeśli spróbujemy pojeździć tym samochodem np. po torze. Pewność panowania nad pojazdem pogłębia bardzo precyzyjny układ kierowniczy. Co więcej, zawieszenie Passata okazuje się sprężyste i komfortowe, pokonując bez wyraźnych wstrząśnięć i niemal bezgłośnie nawet większe poprzeczne nierówności. Konstruktorom udało się tu wypracować niemal idealny kompromis.


W testowanym sedanie zastosowano jednostkę 2.0 TDI o mocy 150 KM (340 Nm), a w kombi 2.0 TDI o mocy 240 koni. W mocniejszej wersji maksymalne 500 Nm momentu obrotowego przenoszone jest już standardowo na obie osie. Oba warianty dają możliwość zmiany charakterystyki pracy silnika, jak i zawieszenia, w trybach Comfort, Normal, Eco czy Individual. W każdym jednak komfort podróży będzie bardzo wysoki.
Na co dzień model z jednostką o mocy 150 KM jest w zupełności wystarczający, zapewniając świetną relację osiągów do zużycia paliwa i ceny. Na przykład czas rozpędzania od zera do setki jest więcej niż przyzwoity – 8,7 sekundy. W dodatku pojazd pozwala na swobodne wyprzedzanie przy wyższych prędkościach, łatwo nabierając prędkości przy mocnym dodaniu gazu. W tych warunkach skrzynia DSG sprawdza się znakomicie, reagując szybko i poprawnie dobierając odpowiednie przełożenia.
Przy spokojnej jeździe prędkość obrotowa silnika rzadko przekracza 1500 obr./min, i to w obu prezentowanych wariantach silnikowych, co dobrze służy obniżeniu spalania. Nie jesteśmy wówczas nawet w stanie rozpoznać na słuch, jaki rodzaj silnika pracuje pod maską. W jeździe miejskiej Passat z silnikiem 150-konnym spalił ok. 7,5 l/100 km, a w trasie zużycie spadło do ok. 5,3 litra na setkę, co – biorąc pod uwagę gabaryty pojazdu i osiągi – jest wynikiem więcej niż dobrym. Passat z tą jednostką to rozsądny wybór dla managera pokonującego często długie trasy.
Mocniejszy 240-konny Passat przenosi nas w zupełnie inny wymiar osiągów. Wrażenia z jazdy nie są jednak odczuwane z brutalną siłą, jakiej moglibyśmy się spodziewać po uprzedniej lekturze specyfikacji. Wysoki komfort samochodu i wyciszenie sprawiają, że nasz zmysł rozpoznający prędkość jest mocno przytępiony. W efekcie rozpędzanie od zera do 100 km/h trwa zaledwie 6,3 sekundy, ale nie towarzyszą temu żadne dodatkowe efekty specjalne. Odrobina roztargnienia może sprawić, że nieopatrznie będziemy jechać z prędkością 170 km/h, mimo że wydawało nam się, że na zegarze jest najwyżej 120 km/h. Trzeba uważać, by nie narazić się na mandaty. Wersja 240-konna jest nieco bardziej łapczywa na paliwo, ale nie tak, jak moglibyśmy się spodziewać. W warunkach miejskich Passat zadowalał się ok. ośmioma litrami na setkę, a przy spokojnej jeździe w trasie ok. 5,8 l/100 km.
Producent obficie doposażył Passata w szereg asystentów podnoszących komfort jazdy i bezpieczeństwo, choć część z nich, niestety, wymaga słonych dopłat. Bardzo przydatnym rozwiązaniem podczas jazdy po zmroku są automatyczne światła drogowe, które w autach wyższych klas stają się już normą. Podobnie jak zresztą asystenci toru jazdy czy zmiany pasa ruchu.
Samochody oferują także szeroki wybór asystentów do jazdy w mieście, w tym pomagających w parkowaniu równoległym i prostopadłym. Od niedawna producenci, w tym Volkswagen, lansują system cross assist wspomagający kierowcę przy wyjeździe z miejsca parkingowego. Dzięki szerokokątnemu obrazowi z kamer tylnych możemy się upewnić, czy z kierunku poprzecznego nie zbliża się np. inny pojazd. Jeśli jednak nie zwrócimy na niego uwagi, to system sam zatrzyma nasz samochód. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest też system ułatwiający parkowanie Passatem z przyczepą. W tym miejscu warto dodać, że 150-konny Volkswagen może ciągnąć przyczepę hamowaną o masie 2000 kg i niehamowaną o masie 750 kg (w wersji 240-konnej to odpowiednio 2200 kg i 750 kg).


Uwagi? Owszem, są. W przypadku skrzyni DSG niektórzy mogą kręcić nosem na zbyt długą reakcję pojazdu na wciśnięcie pedału gazu przy ruszaniu. Samochód wyrywa do przodu wyraźnie później niż byśmy sobie tego życzyli. Trzeba o tym pamiętać np. na lewoskrętach, na których kierowca chce szybko przeskoczyć pas ruchu samochodów jadących z naprzeciwka.

Problemy z podażą
Volkswagen Passat stał się ofiarą własnego sukcesu. Producent nie przewidział aż takiego zainteresowania nowym modelem B8, w szczególności w mocniejszych wersjach silnikowych. Jeśli zamówilibyśmy obecnie wariant z silnikiem 240-konnym, to otrzymamy go najwcześniej... w marcu 2016 roku. W innych wariantach oczekiwanie może wynieść także ok. pół roku. W przypadku flot jest to termin nie do przełknięcia i już zdarzały się sytuacje, że firmy, korzystające dotąd wyłącznie z Passatów, przesiadły się na np. Ople Insignia.
Ceny Passatów zaczynają się w Polsce od 90,79 tys. zł za wersję 1.4 TSI/125 KM Trendline. Model z nadwoziem kombi jest 4400 zł droższy. Większe zainteresowanie, zwłaszcza firm, budzi testowana wersja 2.0 TDI o mocy 150 KM, za którą należy zapłacić co najmniej 110,69 tys. zł (Variant 115,09 tys. zł).
Konkurencyjny Ford Mondeo kosztuje od 103,3 tys. zł (2.0 TDCI/150 KM Ambiente), a Opel Insignia 103,45 tys. zł (2.0 CDTI/140 KM). Nawet w podstawowej wersji Trendline znajdziemy trójstrefową klimatyzację automatyczną. Z istotnych jej braków warto wymienić brak: seryjnych czujników parkowania, tempomatu, obszycia kierownicy skórą, felg aluminiowych czy też kolorowego komputera pokładowego. Topowy w ofercie Volkswagena model 240-konny jest dostępny wyłącznie w wersji Highline i kosztuje co najmniej 166,29 tys. zł (Variant – 170,69 tys. zł).
Producent daje możliwość wyposażenia Passata właściwie we wszystkie rozwiązania, jakie w ostatnich latach pojawiły się na motoryzacyjnym rynku. Część z nich mogłaby bez problemów wywindować ostateczną cenę na fakturze o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wystarczy zamówić bardziej rozbudowaną nawigację oraz system wspomagający parkowanie, a już dopłacimy ponad 10 tys. zł. Szkoda, że Volkswagen każe sobie dopłacać za elementy uważane za oczywiste we współczesnych autach, np. wejście USB (290 zł). Warto przyjrzeć się elementom wyposażenia zebranym w Pakiety Business, w których zestaw proponowanych elementów różni się zależnie od wersji wyposażenia pojazdu. Wspólnym mianownikiem tych pakietów jest zdecydowanie niższa cena niż ta, jaką musielibyśmy wyłożyć za kupienie interesujących nas elementów oddzielnie. Za w pełni wyposażonego Passata 2.0TDI/150 KM należałoby wyłożyć ok. 140–150 tys. zł. Tyle zapłacimy za wersję bazową podstarzałego już Audi A4 2.0 TDI/150 KM. Wyraźnie ciekawszy od Audi Mercedes C200 BlueTEC (2.1 CDI/136 KM) kosztuje w wersji bazowej 143 tys. zł. Po doposażeniu tych aut premium do poziomu Passata będą one co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych droższe. A prestiż? W przypadku modelu Passat, zwłaszcza w lepszych wersjach, z pewnością nie będziemy gorzej postrzegani niż w przypadku wymienionych produktów konkurencji, a będziemy mogli się cieszyć na co dzień wyraźnie obszerniejszą kabiną i ładownią.

Kto testował: Przemysław Dobrosławski

Co: Volkswagen Passat Limousine/ Passat Variant 4Motion

Gdzie: Warszawa

Kiedy: 16–27.03.2015

Ile: 900 km

Rewelacyjne właściwości jezdne i komfort jazdy, wysoka jakość wykonania, obszerne wnętrze, duży bagażnik..

Absurdalnie długi czas oczekiwania na egzemplarze z silnikiem 240-konnym (ok. roku), wysokie ceny wyposażenia opcjonalnego.

Przeczytaj również
Popularne