Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Kobra

Fotele w Insignii GSi są inspirowane wyglądem kobry królewskiej. Postanowiłem zacząć od najbardziej piorunującej, chociaż może lepiej powiedzieć – jadowitej informacji.

Skoro sumo to sport, to mogły istnieć sportowe Ople, które – pomijając Kadetta GSi, czy pierwszą Astrę GSi – miały w sobie mniej więcej tyle gracji co zawodnicy sumo, tylko były cięższe. Pojawiły się wersje OPC. Przyświecała im zasada; wielka masa – wielka moc. Całe szczęście, że zdecydowano się wrócić do wersji GSi, a całego Opla wysłano na kurację odchudzającą.

Kobra królewska, a ceny nie

Niemcy (sic!) do modelu GSi wkładają silnik Diesla o mocy 210 KM lub benzynowy o mocy 260 KM. Ciekawe, że słabszy i tracący na popularności diesel jest droższy (177 500 zł) o 9500 zł od benzyny (168 000 zł). Samo to skazuje go na niebyt, przynajmniej w mojej ocenie. 5 tysięcy złotych wymaga dopłata do wersji kombi i tutaj możemy się już zastanowić. Można więc założyć, że ceny za Insignię GSi są po prostu uczciwe. Jest kilka elementów, za które warto dopłacić. Czy warto dopłacić 15 tysięcy złotych za fotele? Pewnie nie, ale nie warto też kupować tego samochodu bez tych foteli. Niestety podczas prezentacji była możliwość przejechania się tylko modelami z fotelami „kobra” i tylko na – wymagających 4 tysięcy złotych dopłaty – dwudziestocalowych kołach. Nic więc dziwnego, że mimo temperatur poniżej zera, trakcja i prowadzenie były więcej niż znakomite. Poza tym to zasługa opon Michelin Pilot Sport 4S. Mieliśmy okazję sprawdzić ich działanie na trasie, na suchym i mokrym torze, przyczepność, że mucha nie siada.

Na pewno wpływ na ten fakt ma także zastosowanie napędu na wszystkie koła z aktywnym rozdziałem momentu Torque Vectoring. Czuje się jak samochód jest wręcz wciągany w zakręt. Do tego dodajmy precyzyjny układ kierowniczy i możliwość wyboru jednego z trzech trybów pracy zawieszenia i skrzyni biegów. Niestety, przycisk sport oznacza, że do uszu kierowcy dochodzić będzie dźwięk silnika generowany z głośników. W tym miejscu będę miał do inżynierów duży żal, bo kiedy już decydujesz się na takie „kłamstewko”, czego całkowicie nie potrafię zrozumieć, to minimum przyzwoitości nakazuje, żeby ten dźwięk był przyjemny. Tymczasem z głośników Insignii GSi lecą odrzuty wokalne z wietnamskiej edycji programu „Mam talent”.
Jak oszukiwać, to z klasą.

Szybko i wygodnie

Pisząc o Insignii GSi nie jestem przekonany, czym powinien kierować się potencjalny kupiec. Nie oszukujmy się, rzut oka w tabelkę z pozycją przyspieszenia i widać od razu, że mamy do czynienia z samochodem udającym sportowy. Podobne osiągi oferuje Škoda Superb i Passat, a te modele nie są znakowane jako RS czy GTI. Mają nawet lepsze osiągi niż Insignia. To, że jakiś samochód prawdopodobnie nigdy nie wyjedzie na tor, nie musi oznaczać, że nie może mieć sportowych wyróżników, nawet jeżeli nie pełnią one funkcji innej niż estetyczna. Podobają mi się fotele kobry, podwójny wydech, delikatne spoilery. Ten samochód jeździ szybko, jest wygodny, a w wersji kombi zapewne – nie wiem, bo nie jeździłem – także pakowny. Daje też dużą frajdę z jazdy i mimo że na prostej przegra z wymienionymi konkurentami, to nie mam najmniejszej wątpliwości, że podczas jazdy po torze byłby szybszy.

Bardzo dobra jest pozycja za kierownicą, siedzi się nisko i naprawdę czuć drogę plecami, oczywiście, jeżeli zdecydujecie się na kobry. Firma Brembo odpowiada za układ hamulcowy GSi i na pewno to także ma wpływ na jakość parametru, jakim jest hamowanie.

Nie podoba mi się połączenie zegarów analogowych z elektronicznymi (patrz zdjęcie). To jednak tylko subiektywne odczucia, a koledzy w redakcji nie do końca się ze mną zgodzili.
W dobie wymierania dinozaurów, jakimi są klasyczne samochody segmentu D, na pewno warto zwrócić uwagę na Insignię GSi i pamiętajcie, koniecznie z fotelami typu kobra.

 

Jest kilka elementów, za które warto dopłacić. Czy warto dopłacić 15 tysięcy złotych za fotele? Pewnie nie, ale nie warto też kupować tego samochodu bez tych foteli.

 

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Insignia GSi

Gdzie: Marsylia

Kiedy: 26.02.2018

Ile: 310 km

Prowadzenie samochodów w zakrętach, bardzo wygodne fotele.

Dźwięk silnika emitowany z głośników.

Przeczytaj również
Popularne