Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Długodystansowy Test Flotowy Premium – Infiniti Q50

Infiniti Q50SUkład napędowy Infiniti Q50SInfiniti Q50S - wnętrzeInfiniti Q50S - bagażnikWraz z nowym rokiem kolejny samochód dołączył do Długodystansowego Testu Flotowego w odsłonie Premium. Swój samochód, hybrydowy model Q50s, pod surową ocenę managerów postanowiła przekazać polska centrala  Infiniti.

 

Mieliśmy niezwykłą przyjemność odebrać testowy egzemplarz z salonu Infiniti Centrum Wrocław. Auto wydawał Grzegorz Kurowski, dyrektor handlowy tego obiektu i poświęcił nam niemal dwie godziny na rozmowę o tym modelu, ale także o całej filozofii sprzedaży.

Zauważył, że jest to marka dla ludzi, którzy nie chcą manifestować sukcesu swoich firm, ale są pewni tego, co osiągnęli. Mimo rosnącej sprzedaży Infiniti wciąż pozostaje samochodem wyjątkowym, który trudno jest spotkać na ulicach. Poza tym, jak podkreśla Grzegorz Kurowski, są to samochody przeznaczone dla kardy wyższej, którzy po odbyciu długiej podróży nie tylko nie chcą być nadmiernie zmęczenie, ale mogą być nawet zrelaksowani.

Sam samochód, to 364 konna hybrydowa wersja z wolnossącym silnikiem V6 wyposażonym nazwana przez producenta Infiniti Direct Response Hybrid. Jest to wersja AWD – z napędem na wszystkie koła.

Tyle teorii, teraz czas na wrażenia po przejechaniu pierwszych dwóch tysięcy kilometrów. Q50 w wersji hybrydowej występuje w wersji z napędem na tylną oś i na obie. Zawsze i w każdych warunkach jestem zwolennikiem napędu na wszystkie koła. Co prawda producent deklaruje, że spalanie w cyklu miejskim „przez” napęd na wszystkie koła jest większe o 1,4 litra i wynosi 9,6 (8,2 l/100km), jednak kwestia trakcji jest tego warta.

Silnik V6 generuje 306 KM, elektryczny 68, a łączna moc zespołu napędowego to 364 KM. Za przeniesienie mocy odpowiada siedmiobiegowa przekładnia. Bagażnik nie jest duży, ma pojemność 400 litrów, ale pamiętajmy o tym, że dokładnie nad tylną osią znajdują się baterie, co znacznie poprawia trakcję. Do tego mamy 70 litrów zbiornika paliwa. Samochód waży 1918 kg i jest cięższy od modelu z napędem tylnej osi o 80 kg. Zapewne także przez to, wersję RWD rozpędzimy do setki w czasie 5,1 s, a AWD – 5,4. Wciąż jestem zdania, że warto jednak przekonać się do opcji bezpieczniejszej, czyli AWD. Tym bardziej, że wystarczy odrobina wilgoci, o którą w naszym klimacie nietrudno, aby docenić zalety takiego rozwiązania. Na zakończenie liczbowej części jeszcze jedna istotna informacja, cena. Za testowany egzemplarz zapłacimy 276 tysięcy złotych brutto. Jeżeli nie potrzebujemy niektórych elementów wyposażenia, możemy jeszcze zejść z ceny. Gorąco zachęcam do odwiedzenia konfiguratorów innym marek premium, żeby okazało się, jak dobra jest to cena.

To tyle suchych cyferek, które co sprawniejszy fleet manager bez problemu znajdzie sobie w katalogu, czas na subiektywną ocenę. Na pierwszy ogień wygląd.

Najprościej opisać jakiekolwiek zjawisko, porównując je do czegoś, kto każdy zna. Zebra to taki koń, tylko ma paski. Infiniti to samochód inny niż wszystkie. Bardzo efektownie poprowadzone poszerzenie błotników nadają sylwetce powagi. Do tego pociągnięte chromy wzdłuż dolnej linii szyb, nie udziwnione felgi, klasyczne dwie końcówki układu wydechowego. Niezbyt przesadny, podzielony na dwie części grill i lekko opadająca maska. Samochód bardzo „miękko narysowany” bez użycia ostrych linii. Przednie migacze umieszczone są odrobinę za nisko, ale z drugiej strony są też w lusterkach. Świetnie do tego samochodu pasuje szary kolor. Bardzo dużą zaletą Infiniti Q50 jest brak wszelkich irracjonalnych ozdobników. To co jest, służy czemuś i za to duże brawa. Jeżeli chcemy kłuć po oczach, ten samochód nie jest dla nas.

Także wnętrze jest zaprojektowane bardzo indywidualnie. Dwa dotykowe wyświetlacze - jeden nad drugim i trzeci - między klasycznymi zegarami. W podłokietniku złącza audio, w tym dwa USB. Koło lewarka przycisk do wyboru trybów jazdy, bardzo dobrze, że możliwość zmian tych trybów wyłączono z menu głównego na ekranie dotykowym. Dalej pokrętło do obsługi nawigacji, bo bokach ekranu dwa rzędy przycisków do klimatyzacji.

Fotele same się odsuwają, pasy dociągają. Mankamentem są płytkie kieszenie w drzwiach przednich i ich brak w tylnych. Jest niewielka popielniczka i uchwyty na kubki, ale nie ma na telefon. Przy okazji Infiniti mam apel do innych producentów; przestańcie robić popielniczki, a zróbcie dedykowane miejsce na telefon. Obiecuję Wam, że więcej osób ma przy sobie telefon niż paczkę papierosów.

Fotele są podgrzewane (kilkustopniowo), ale tylko jedną diodę, która nie informuje o sile grzania.

Jest kilka mankamentów, takich jak pokrętło do ściemniania zegarów, owszem działa, ale nie można nim ściemnić ekranów LCD. Opcja do tego zaszyta jest w menu, tak jak opcja wyłączenia  ekranów LCD.

Hamulec postojowy uruchamia się w rzadko dziś spotykany sposób – lewą stopą. Fenomenalnie działa ustawianie fotela, zarówno jego zakres jak i pamięć. Lusterka, kolumna kierownicy i fotel są w pamięci. Lusterka zewnętrzne są duże i zapewniają świetną widoczność. Wygłuszenie klapy bagażnika jest wykonane z niskiej jakości materiału, co trochę nie przystoi w samochodzie klasy premium. To jednak niewielkie mankamenty.

Naprawdę trzeba się przyzwyczaić do obsługi ekranów. Niektóre funkcje obsługujemy z kierownicy, inne dotykowo, a jeszcze inne rzeczy z pokrętła na konsoli centralnej. Efekt jest taki, że nawigację mamy wyświetloną na skrajnym ekranie na górze, ale część z jej menu znajduje się na górze dolnego ekranu. To możemy obsługiwać dotykowo, albo nie. Poza tym jest cały zestaw wskaźników żywcem przejętych z USS Enterprise. Jakich, to proponuję odkryć, mogą być niespodzianki. To właśnie jest ten urok japońskich samochodów i ich nietypowych rozwiązań.

Z początku zdawało się mnie irytować to, że zawsze przy uruchomieniu samochodu systemy pokładowe są w domyślnym ustawieniu, to jednak mylne. Kiedy wsiadłem do swojego samochodu irytowało mnie to, że tam systemy są tak, jak je zostawiłem.

Tyle o ergonomii. Unikalnym rozwiązaniem zastosowanym przez Infiniti w układzie kierowniczym jest system Direct Adaptive Steering. W skrócie: w Q50 kierownica nie ma mechanicznego połączenia z kołami. Czujnik przy kierownicy wysyła sygnały do sterowników, które koordynują pracę kierownicy i przekładni kierowniczej a za zmianę kąta skrętu kół odpowiadają sterowniki i silniki elektryczne przy przekładni. Jak to działa ? Po prostu normalnie. Wrażenia są takie, jakby układ kierowniczy był klasyczny, a siła wspomagania zmienia się w zależności od tego, jaki tryb pracy wybierzemy. Przyzwyczajenia, po przesiadce z każdego innego auta wymaga też to, że w Q50 nie trzeba korygować toru jazdy kiedy jedziemy na wprost. Trzeba też podkreślić, że wyjątkowo głośne są opony. Być może wynika to z faktu, że wszystko inne (silnik, zawieszenie) pracują bezszelestnie.

 

Wiem, że pisze mocno chaotycznie, ale taki trochę jest ten samochód. Czasami mam wrażenie, że prowadzenie Infiniti jest jak znajomość z Japończykiem. Ja mówię po polsku, on po japońsku, niby się nie rozumiemy, ale jednocześnie jesteśmy najbliższymi przyjaciółmi.

Kiedy się zaprzyjaźniłem z tym samochodem? Kiedy zacząłem nim jeździć. Samochód zawieszony jest wzorowo, klasyczny siedmiobiegowy automat pracuje tak, jak powinien pracować siedmiobiegowy automat sparowany z silnikiem V6. Układ hybrydowy daje niewyobrażalną radość z jazdy, nawet wtedy kiedy staramy się jechać oszczędnie, jednocześnie od samego dołu dodaje potężnego kopa, jak kawałek ACDC Thunderstruck.

Napęd na wszystkie koła sprawia, że samochód prowadzi się pewnie, a ułożenie baterii nad tylną osią to pomysł wręcz rewelacyjny.

Nie jestem typem osoby, która się ściga w mieście, ale mina co bardziej nabuzowanych testosteronem kierowców, kiedy w trybie sport rusza się spod świateł, jest bezcenna. Mina, którą widać tylko w lusterku wstecznym. Po napisaniu testu poczytałem kolegów po fachu. Smutne jest to, że większość pisze, że 12 litrów na 100 kilometrów to minimum jakie udało im się uzyskać. Koledzy, naprawdę? Postarajcie się bardziej. Średnie spalanie z 2000 km wyniosło 9,4 litra.

Dla mnie jedynym mankamentem, przed mocnym udziałem tego modelu we flotach jest tylko mała liczba serwisów. Oddaję ten samochód w ręce jurorów i jestem niezmiernie ciekaw ich opinii, czy zaprzyjaźnią się z moim Japończykiem.

Kto testował: Tomasz Siwiński

Co: Infiniti Q50S

Gdzie: Wrocław, Warszawa

Kiedy: 11-18.01.2018

Ile: 2000 km

Komfort, prowadzenie, układ napędowy, osiągi, wizerunek marki, spalanie, cena, wyposażenie

Ergonomia, bagażnik, funkcjonalność, niewielka liczba serwisów

Przeczytaj również
Popularne