Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Bez kompromisów

Atrakcyjnie stylizowany, bezproblemowy, wygodny, oszczędny i bezpieczny to cechy, które powinien mieć idealny samochód firmowy. Wszystkie wymienione wyżej cechy opisują Grandlanda X,
którego testujemy od ponad miesiąca w ramach redakcyjnego Długodystansowego Testu Flotowego.

Tankowanie, jazda, tankowanie, jazda, tankowanie, mycie i znów jazda. Tak monotematycznie można opisać codzienność z naszym Oplem. Tyle że my nie jesteśmy bezduszni i każdy samochód traktujemy wyjątkowo, szczególnie jeśli samochód potrafi się czymś odwdzięczyć. A Grandland potrafi.

Ma niezwykle wygodne fotele, regulowane (o czym już pisaliśmy) w 8 kierunkach, co w praktyce oznacza, że można je dopasować do najbardziej koślawych pleców. Podparcie ud kończy się praktycznie pod kolanem, a wyprofilowania boczne są lepsze, niż oczekiwalibyśmy tego od crossovera. Za kierownicą, która ma szeroki zakres regulacji, siedzi się naprawdę dobrze, choć troszkę za wysoko (to opinia dryblasa). I te reflektory (oczywiście adaptacyjne i LED-owe), które naprawdę zamieniają noc w dzień.

Pierwsze chłodne dni pozwoliły zweryfikować działanie systemu ogrzewania foteli – jest rewelacyjny. Z ogrzewania kierownicy jeszcze nie korzystaliśmy, poczekamy na pierwsze przymrozki. O poranku sprawdza się natomiast ogrzewana przednia szyba, która staje się idealnie przejrzysta bez pomocy wycieraczek.

Jazdę Grandlandem można też polubić za intuicyjny w obsłudze i bogaty w funkcje system multimedialno-nawigacyjny oraz bardzo dobre nagłośnienie, z subwooferem włącznie. Mamy jednak dwa spostrzeżenia, żeby nie powiedzieć zarzuty – nawigacja nie działa online, co w dzisiejszych czasach i zakorkowanych drogach wymusza na kierowcy posiłkowanie się smartfonem z mapami Google’a. Drugi zarzut jest taki, że na 8-calowym ekranie nie można wyświetlać kilku informacji na raz, np. mapy nawigacyjnej i okienka od obsługi telefonu czy systemu audio. Przełączanie się między ekranami jest po prostu upierdliwe.

Grandland podczas jazd w Białce Tatrzańskiej pokazał, że tego typu samochody, nawet z napędem na jedną oś dają spore możliwości jazdy po nieutwardzonym terenie. Jednak należy starannie wybierać miejsca, które chcemy pokonać.

O tych niedogodnościach łatwo można zapomnieć podczas jazdy. Silnik ma spory zapas siły napędowej (400 Nm) i nie łapie zadyszki ani wtedy, gdy ruszamy spod świateł, ani wtedy, gdy chcemy wyprzedzić nawet kilka samochodów jeden po drugim, ani na autostradzie, kiedy jedziemy szybko, a chcemy jechać jeszcze szybciej. Duży Opel lubi i nadaje się do szybkiej jazdy. Mimo wysokiego nadwozia prowadzi się go stabilnie, nie pływa w zakrętach, a szum wiatru jest bardzo umiarkowany. Ośmiobiegowy automat pracuje tak płynnie, że staje się właściwie niewidzialny i to najlepiej o nim świadczy. Dzięki niemu komfort jazdy jest wyśmienity, co doceniamy szczególnie w mieście. Nie można w tym miejscu nie pochwalić systemu start-stop, który działa szybko, wręcz doskonale, że ani razu jak dotąd, nie przyszło nam do głowy, żeby go wyłączać. Możemy się pokusić o stwierdzenie, że jest jednym z lepszych na rynku. Kto nie wierzy, niech przetestuje.

Mamy pewien kłopot z oceną zawieszenia w Grandlandzie, ponieważ z wyszczerbioną nawierzchnią radzi sobie bardzo dobrze (mimo 19-calowych obręczy kół). Fason traci, kiedy napotka krótką poprzeczną nierówność. Gdy tego typu sytuacja pojawia się w trakcie pokonywania zakrętu, odbija się to na precyzji prowadzenia. Dlaczego tak się dzieje? W tylnym zawieszeniu Grandlanda X zastosowano belkę skrętną. Wielka szkoda… Wielowahaczowe zawieszenie, choć jest droższe w produkcji i podczas obsługi serwisowej, byłoby tu bardziej na miejscu. Żałujemy, że nie jest ono dostępne np. do aut z mocniejszymi silnikami. Nie żałujemy natomiast braku opcjonalnego napędu 4x4, bo podczas organizowanego przez nas szkolenia Fleet Management Training w Białce Tatrzańskiej to właśnie Grandland prowadził inne auta podczas prób offroadowych. Oczywiście, jesteśmy świadomi tego, że byle śliski trawnik uniemożliwiał nam podjazd pod górkę. Czasami jednak umiejętności i doświadczenie offroadowe przydają się bardziej niż najlepsza nawet technologia i napędy. Ciąg dalszy nastąpi.

Przeczytaj również
Popularne