Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Audi A7 w ciepłym kraju - relacja Fleet

audi3Kulczyk Tradex, przedstawiciel Audi w Polsce, zawsze na prezentacje swoich modeli wybierał miejsca ciekawe i egzotyczne. Nie inaczej było w przypadku prezentacji modelu A7 – tym razem przedstawiciele firmy uznali, że ten samochód doskonale prezentuje się pod słońcem Chile. Chile w styczniu to Polska w lipcu. Rozwijając porównanie, tam teraz mają lato. I to jakie lato. Próżno szukać własnego cienia w Santiago de Chile i to nie dlatego, że niebo było zachmurzone, tylko dlatego, że słońce świeci niemal pionowo. A świeci i to jak. W stolicy tego najdłuższego kraju Ameryki Południowej (6339 km) przywitała nas temperatura, o jakiej marzą zapewne niemal wszyscy w naszym kraju – 32 stopnie. Nie, nie minus. Różnica temperatur była tak duża, że nawet ponad 24-godzinna podróż i różnica czasu wynosząca cztery godziny nie była w stanie zatrzymać nikogo w hotelu. Santiago audi1 Pierwsze wrażenia z Chile nie były pozytywne, były mieszane. Ponieważ, jak mówił Rafał Dymczyk z Uniwersytetu Poznańskiego, nasz przewodnik, Ameryka Południowa jest specyficzna. Jest Chile, długo, długo nic, Argentyna i reszta Ameryki. Nie wiem, ponieważ nie byłem w innych krajach Ameryki Południowej, ale – poza temperaturą w styczniu i palmami – to państwo, a szczególnie stolica Santiago, jest bardziej europejskie niż niektóre miasta Europy. Piękne drogi, doskonałe budynki, wszechogarniająca zieleń, czystość i znacznie nowsze samochody niż np. w Polsce. Dlatego wrażenia były pozytywne. Z drugiej strony – stosunkowo niewiele egzotyki. Piękne miasto, z doskonałą infrastrukturą (obwodnice, autostrady, metro), ale nie tak powinno wyglądać „dzikie”miasto. Drugiego dnia pobytu, o poranku – chilijski poranek o 7, to 11 czasu polskiego, więc wstać było łatwo – w końcu docieramy do naszych środków lokomocji. Sześć pięknych modeli A7 czeka na nas na podziemnym parkingu hotelu. Cztery modele wyposażone były w silniki 3.0 TDI, pod maskami trzech pracowały 300-konne 3.0 TFSI. Naszej ekipie na początek przypada właśnie jeden z dwóch benzyniaków. Ustawienie fotela, lusterek, odpalenie krótkofalówek i można ruszać na podbój Chile. Opuszczamy Santiago i kierujemy się w stronę miejscowości Casablanca. Systemowe rozwiązania audi2 Autostrady w Chile są i są doskonale wyposażone. Pełna infrastruktura, niekiedy automatyczny pobór opłat, niekiedy kamery sprawdzające rejestrację, czy została opłacona winieta. Doskonałe oznakowanie, mnogość stacji benzynowych i tylko przydrożni sprzedawcy machający flagami, żeby zwabić klientów, pozwalają się zorientować, że nie jest to jednak Europa. Prowadzę pierwszy. Dystans do pierwszego postoju to około 200 km. Pierwsze wrażenia z prowadzenia samochodu więcej niż pozytywne. Wygodne fotele z wielozakresową regulacją wyposażone są w funkcje trzystopniowej wentylacji. Ciekawe, że zamiast dmuchać, powietrze jest zasysane do wewnątrz. Bardzo praktyczne rozwiązanie, szczególnie, jeżeli za oknem ponad 30 stopni. Wszystkie samochody były wyposażone także w system MMI, czyli bardzo praktyczne i naprawdę łatwe w obsłudze urządzenie do obsługi niemal wszystkich znaczących systemów dostępnych w samochodzie. Niby szczegół, ale wyświetlacz systemu Multi Media Interface chowany jest w centralnej części deski rozdzielczej. Eleganckie rozwiązanie. Poza tym system jest bardzo prosty w obsłudze i nawet komuś, kto wcześniej nie miał z nim do czynienia, zaznajomienie się z nim zajmuje chwilę. Poza tym system Stop&Go, który, moim zdaniem, nie tylko nie jest niezbędny, ale nawet wysoce zbędny. Irytuje mnie, jeżeli silnik gaśnie, przestaje działać klimatyzacja, a za oknem jest upał. Drugim systemem, także przydatnym, ale na pewno nie niezbędnym, jest Line Assist. Ostrzega przed przekroczeniem linii bocznej bądź środkowej. Za to bardzo ciekawe i praktyczne są aktywny tempomat i kamera termowizyjna. Ten pierwszy sprawdziliśmy na dystansie 600 km. Nie tylko na autostradach, ale także na krętych serpentynach w Andach. Przez ten czas ani razu podczas jazdy nie dotknąłem pedału gazu i hamulca. Radar sam zachowuje żądany dystans czasowy od poprzedzającego pojazdu i sam zwalnia nawet do 0 km/h. Kiedy pojazd rusza, tempomat uruchamia auto. Niewielkie problemy występują tylko podczas wyprzedzania, ponieważ ten manewr nie jest wykonywany automatycznie przy maksymalnym otwarciu przepustnicy i trwa odrobinę za długo. Niestety, zachód słońca przed 22 spowodował, że nie miałem okazji sprawdzić działania kamery w Chile, ale wiem jak działa w A8, a jest to identyczne urządzenie. Jest to system, który jest nie tylko praktyczny, ale wręcz doskonały. Zasięg kamery termowizyjnej to 300 metrów i, jadąc po nieoświetlonej drodze, postacie wyświetlane na ekranie między zegarami są doskonale widoczne.   Wino i policja Docieramy do Casablanki. Tam w winnicy odbywa się konferencja prasowa połączona z degustacją miejscowych wyrobów. Dwa rodzaje białego i jeden czerwonego wina. Spokojnie, w Chile dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi to, 0,5 promila. Dowiadujemy się, że Audi A7 ma cenowo być pozycjonowane między A6 i A8. Faktycznie, ceny w tabelce: Audi A7 Sportback 2.8 FSI quattro 253 100 zł Audi A7 Sportback 3.0 TFSI quattro 279 300 zł Audi A7 Sportback 3.0 TDI multitronic 250 100 zł Audi A7 Sportback 3.0 TDI quattro 277 300 zł No, proszę, pomyślałem, całkiem dobre ceny, nawet za dobre. Szybko okazało się, że samochody, którymi pokonywaliśmy chilijskie drogi (także bezdroża) są odrobinę droższe. Felgi – 10 tysięcy, lakier – 6, pneumatyczne zawieszenie – 10, fotele – 13, system MMI, wentylacja, Banq&Olufsen...Wyszło na to, że w każdym z testowych samochodów przywiezionych do Chile (miesiąc rejsu z Hamburga) jest co najmniej 100 tys. zł zawarte w opcjach, a w jednym modelu nawet więcej. Ten wyposażony był w fotele z funkcją masażu, head – up Display i rozbudowany system audio. Chyba docieramy za próg 400 tysięcy. Z Casablanki udaliśmy się na północ i kilka kilometrów po starcie zatrzymuje nas policja. Jedziemy jako ostatni, przez radio wiedzieliśmy, że stoją, więc prędkość była odpowiednia. Kiedy zobaczyłem lizak i sugestię, żeby zjechać – zamarłem. Co prawda po trzech małych lampkach wina nie miałem we krwi nawet 0,2 promila, ale irracjonalny strach był. Okazało się, że policjanci chcieli tylko zapytać, skąd jesteśmy i co to za dziwna rejestracja. Po fladze na samochodach nie poznał, ale kiedy zerknął na poznańskie blachy od razu skojarzył – Polonia? – Si – odpowiedziałem rezolutnie. Po minie widziałem, że nie do końca rozumie, jak i po co polskie auta dotarły do Chile, ale życzył nam szerokiej drogi i puścił bez kontroli.  Atacama, Andy i Pacyfik audi4 Następne dni upłynęły nam pod znakiem podróżowania. Jadąc do miejscowości Copiapo na pustyni Atacama, gdzie była ulokowana baza tegorocznego rajdu Dakar, żałowałem, że jedziemy nie modelami Q7, tylko A7. Wszędzie same terenówki i to nie takie jak u nas, tylko prawdziwe. Ale nie ma czemu się dziwić, wszędzie dookoła przepiękne tereny do jazdy off-roadowej. Następnie udajemy się nad Pacyfik, kąpiel w oceanie pod koniec stycznia smakuje wybornie. Na koniec wyprawy wjeżdżamy jeszcze na 3000 metrów w Andy. Tam wita nas para kondorów. Dzięki możliwości podniesienia zawieszenia, wjeżdżamy w miejsca, w których klasycznym samochodem osobowym nigdy bym nie wjechał. Jeszcze słowo o bagażnikach. Zadziwiająco obszerne. Przy trzech osobach na pokładzie wraz z bagażami miejsca było wystarczająco. Także na tylnej kanapie nie można było narzekać. Po sześciu dniach poznawania Chile i A7, opaleni, szczęśliwi kończymy Audi A7 Chile Tour. Jeszcze tylko 24-godzinna podróż, 40 stopni różnicy temperatur i jesteśmy w domu.   Tomasz Siwiński redaktor naczelny Fleet

Przeczytaj również
Popularne