Zamknij Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Trends

Opona, czyli głos apolityczny

Prezydent jedzie w góry opancerzoną limuzyną, kiedy wszyscy wiemy, że powinien jechać samochodem innym. Tym, no… takim wysokim, co to nim powinno się jechać w góry. Przecież to nie jest żadna tajemna wiedza. Zapytajcie kogokolwiek, to wam powie.

Ale to, jakim samochodem, a najlepiej także gdzie, powinien jeździć prezydent, wiedzą wszyscy. Nie zawsze, co prawda, się ze sobą zgadzają, ale każdy, kto wie, gdzie i czym – ma rację. Nie wszyscy do tej pory wiedzieli, jak nazywa się to czarne okrągłe, co to pękło. Teraz już wiedzą – opona! Pękniętą oponę, tu myślę że czytelnicy zarządzający samochodami się ze mną zgodzą, potocznie określa się kapciem. Sytuację, kiedy opona pęka, dziurawi się lub w innych okolicznościach schodzi z niej powietrze, zwykło się określać złapaniem kapcia, ewentualnie złapaniem gumy. Tak więc prezydent; chociaż oczywiście nie on osobiście prowadził, więc ten przywilej nie jemu przypadnie; a więc oficer BOR-u złapał kapcia, wioząc prezydenta. Pozytywy tej informacji są dwa. Pierwszy jest taki, że złapał kapcia, wioząc najważniejszą osobę w państwie po autostradzie. Taka informacja, szczególnie cytowana przez zagraniczne media, powinna napawać nas dumą. Na autostradzie. Nie na drodze krajowej czy, nie daj Boże, wojewódzkiej.

Drugą pozytywną informacją jest wyszkolenie i reakcja oficera BOR-u. Oczywiście, wiem, że każdy, w tym ja, jest lepszym kierowcą od tego człowieka, ale przyznać trzeba uczciwie, że on musi prowadzić niewiele gorzej. Wyprowadzić ciężki samochód z poślizgu przy znacznej prędkości, to – mimo nowoczesnych systemów bezpieczeństwa – niełatwe zadanie.

Jest też kilka pozytywnych aspektów całego wypadku, ale o mniejszej sile rażenia. Na przykład, skontrolowane zostaną wszystkie samochody, które są do dyspozycji najważniejszych osób w państwie. Wiele osób oglądających wiadomości dowiedziało się, że zbiór samochodów należących do danego przedsiębiorstwa to flota. Społecznymi konsekwencjami całego zajścia może być wzrost świadomości wśród zwykłych ludzi na temat opon. Tego, że są letnie i zimowe, że się zużywają, że się starzeją, że po prostu trzeba je sprawdzać.

Chciałbym, żeby tak było. Żeby konsekwencją wypadku była chłodna analiza jego przyczyn. Podanie ich do wiadomości publicznej. Debata w gronie ekspertów na temat samochodu, ogumienia i wyciągnięcie wniosków, co zrobić, żeby się to nigdy nie powtórzyło. Ta cała utopia powinna być zwieńczona społeczną refleksją na temat ich własnych opon. Tak zrobiliby dorośli.

W naszym kraju wyglądało to odrobinę inaczej, oczywiście zależnie od mediów, które to relacjonowały. Zaczęło się od informacji, że prezydent omal nie zginął w kraksie na autostradzie, kiedy kilkunastotonowa limuzyna, mknąca po autostradzie, cudem wylądowała na barierce, kiedy eksplodowała w niej opona.

Nie było wiadomo na pewno, co stało się z oponą, nie było wiadomo, z jaką prędkością poruszał się samochód, a kwalifikacje kierowcy od razu zostały nazwane cudem.

Zaraz w telewizji zaroiło się od ekspertów. Od kierowców rajdowych, podpisanych jako wyścigowi, po instruktorów doskonalenia techniki jazdy.

‒ Proszę pana, czy opona może wystrzelić sama z siebie?

Kierowca rajdowy: ‒ Cóż, nie powinna…

‒ Czy prezydent mógł zginąć?

Kierowca rajdowy: ‒ Wypadek przy takiej prędkości niesie ze sobą ryzyko…

‒ Dziękuję.

Politycy zaczęli się wzajemnie oskarżać o zaniedbania. Obecna ekipa obwiniała poprzedników, poprzednia – obecną. Spolaryzowane społeczeństwo prześcigało się w opiniach. Jedni mówili o oczywistym zamachu i spisku, drudzy żałowali, że wypadek nie miał gorszych konsekwencji.

Na koniec armia specjalistów od głębokości bieżnika, twardości mieszanki, DOT-ów, lameli i technologii Raun Flat zaczęła się przekrzykiwać, aby dowieść swoich racji.

Smutny wniosek z całego zajścia jest taki, że wciąż za dużo w naszym kraju zwykłego dziadostwa, a ono nie ma przynależności partyjnej.

Ps. Gratulujemy oficerowi BOR-u umiejętności.

Tomasz Siwiński

Przeczytaj również
Popularne